Urodzony w USA, a wychowany w Anglii syn koszykarzy – Polki Anety Sochan oraz Amerykanina Ryana Keyona Williamsa – jest w tej chwili polskim kandydatem nr 1 do tego, by stać się czwartym Polakiem w NBA po Cezarym Trybańskim, Macieju Lampem i Marcinie Gortacie. Jeremy Sochan ma 18 lat, 204 cm wzrostu i pożądaną w obecnej koszykówce wszechstronność.
Widać ją było w ostatnich meczach Baylor, uczelnianej drużyny, którą od początku sezonu reprezentuje Sochan. Broniący mistrzostwa NCAA zespół jest w tym momencie nr 1 w całej lidze, ma bilans 14-0. A polski skrzydłowy jest coraz ważniejszą postacią drużyny.
29 grudnia przeciwko Northwestern State (104:68) zdobył swoje rekordowe 16 punktów, do których dodał 11 zbiórek. A w Nowy Rok, w wyjazdowym spotkaniu z silnym Iowa State (77:72) miał 12 punktów, siedem zbiórek, dwie asysty, dwa przechwyty i trzy bloki. Swoją firmową wszechstronność pokazał, grając nie tylko na skrzydle, ale też jako środkowy.
"Robi wszystko po trochu w drużynie obrońców tytułu". "Rozmiar, atletyzm, silnik, świetne wyczucie gry" – pisali o Sochanie amerykańscy dziennikarze, specjaliści od oceny potencjału młodych koszykarzy. I nawet jeśli piszą tak o rezerwowym debiutancie, to w polskiej skali wyjątkowość Sochana nie podlega dyskusji.
W 14 dotychczasowych spotkaniach Baylor Sochan zdobywał średnio po 8,3 punktu, 6,2 zbiórki oraz 2,1 asysty, regularnie popisywał się też przechwytami i blokami. Jako pierwszoroczniak ma pewne miejsce w rotacji - jest rezerwowym, ale gra przeciętnie po 22,8 minuty. I robi wrażenie.
- Patrząc na to, jak biega do kontry i kończy akcje wsadami, można poczuć dreszcz emocji. Ale to, co naprawdę odróżnia go od wszystkich pierwszoroczniaków, to jego wielka chęć do gry w obronie – mówi John Werner, dziennikarz lokalnej "Waco Tribune-Herald", który od lat opisuje koszykarzy Baylor.
Nie chodzi jednak o samą chęć, ważne są także wyjątkowe predyspozycje. Wysoki, długoręki i dynamiczny Sochan na tyle dobrze porusza się po boisku i rozumie grę w defensywie, że może bronić rywali na różnych pozycjach. W obecnej koszykówce opierającej się na dwójkowych akcjach z zasłoną, po których zamiana krycia jest naturalna, to wielki atut.
- Trenerzy Baylor bardzo doceniają fakt, że Jeremy może bronić praktycznie wszystkie pozycje. On jest obrońcą, który potrafi świetnie "zamykać" atakującego i mocno walczy o to, by zająć do tego jak najlepszą pozycję. Energią, którą wnosi na parkiet, inspiruje kolegów – opisuje John Werner.
Ze względu na unikalne predyspozycje i umiejętności gry w defensywie, Sochan jest w tym momencie postrzegany głównie jako tzw. zadaniowiec specjalizujący się w obronie. Ale nawet jeśli 18-letni skrzydłowy nie wygląda w tym momencie na kandydata do bycia liderem w ataku, to jego możliwości ofensywne są równie interesujące.
O efektownie kończonych kontrach już wspominaliśmy. Do tego dochodzi umiejętność rzutu z dystansu, choć tu obserwatorzy są zgodni – nad większą regularnością i lepszą skutecznością Sochan musi jeszcze pracować. W tym sezonie trafia 36 proc. rzutów za trzy, przy czym progres jest zauważalny – w pierwszych ośmiu spotkaniach Sochan miał z dystansu 4/19, w sześciu ostatnich, z teoretycznie lepszymi rywalami, 8/14. Choć trzeba brać pod uwagę, że jako wciąż drugoplanowy gracz ataku nie jest pilnowany tak, jak liderzy Baylor.
To, co przykuwa uwagę, jeśli chodzi o jego grę w ataku, to poruszanie się bez piłki (dynamiczne ścięcia po linii końcowej, walka o zbiórki ofensywne) oraz gra z piłką w dłoniach. Sochan potrafi skutecznie mijać z obwodu i kończyć akcje po długich krokach, co daje mu przewagę szczególnie w sytuacjach, w których gra jako środkowy i wyciąga rywali na obwód.
- Gra z ogromną pewnością siebie, podobnie jak inny debiutant Kendall Brown. Nie pamiętam tak mocnych pod tym względem pierwszoroczniaków w Baylor od Jareda Butlera w 2018 roku – podkreśla John Werner. Butler w zeszłorocznym drafcie do NBA został wybrany z nr. 40, obecnie gra w New Orleans Pelicans. W sumie Baylor ma obecnie sześciu absolwentów w amerykańskiej lidze, a w całej historii – 22.
Szanse Sochana w drafcie? Jako potencjalny wybór już w 2022 roku postrzega go coraz więcej ekspertów. Wiele amerykańskich serwisów koszykarskich układa swoje, aktualizowane na bieżąco listy – Polak zaczął się w nich pojawiać pod koniec listopada. Sochan znajduje się zwykle w trzeciej lub czwartej dziesiątce potencjalnych wyborów. Oczywiście, te listy należy brać z przymrużeniem oka, bo to bardziej medialne giełdy nazwisk, a nie rzeczywiste zapotrzebowanie klubów NBA na konkretnych graczy. Ale mimo wszystko Sochan zaczyna być zauważalny.
I chwalony, bo niektóre serwisy dodają kandydatom do NBA krótkie metryczki. Sochana najciekawiej opisał Jeremy Woo ze "Sports Illustrated". "Jego transfer do Baylor nie był zbyt głośny, ale Sochan przyciągnął zainteresowanie swoimi pierwszymi meczami – ponadprzeciętną mobilnością, umiejętnościami gry z piłką przy swoim wzroście oraz prezentowanymi możliwościami wpływania na przebieg meczu grą w ataku i w obronie".
"W tym momencie wygląda raczej na gracza od zadań specjalnych, bo nie jest typem łowcy punktów czy graczem chroniącym obręcz. Ale wzrost i mobilność czynią z niego wszechstronnego obrońcę, a w ataku dość swobodnie czuje się z piłką na obwodzie. To, co mu pomaga, to fakt, że jest jednym z najmłodszych debiutantów w NCAA, a Baylor daje mu sporo minut, co pozytywnie wpływa na jego rytm gry. Powinien poprawić rzut z wyskoku i rzuty wolne. Nie jest pewniakiem do przeskoczenia do NBA po ledwie roku w NCAA, ale NBA już przygląda mu się bardzo dokładnie".
A jak Sochan patrzy na NBA? Pytamy jego mamę, Anetę. - Dobrze, że mnie pytacie, bo Jeremi [rodzina używa spolszczonej formy imienia - red.] koncentruje się na koszykówce i życiu studenta - śmieje się była koszykarka Polonii Warszawa. - Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że w kontekście Jeremiego zaczyna się mówić o NBA. Ale podchodzimy do tego bardzo spokojnie, naprawdę.
Kiedy Aneta Sochan mówi o spokoju, to ten spokój w jej głosie słychać. - Bo my naprawdę nie wybiegamy daleko w przyszłość. Jeremi koncentruje się na sobie, na drużynie, na kolejnym meczu. Zainteresowanie ze strony mediów czy agencji menedżerskich, przekierowywane są na mnie i na Wiktora, ojczyma Jeremiego. Syn jest studentem i to bardzo świeżym. Ma marzenia, NBA jest pewnie największym z nich, a my go w realizacji marzeń wspieramy - dodaje Aneta Sochan.
W rozmowie o takim tonie zadawanie pytań o to, czy Jeremy zdecyduje się na zgłoszenie do draftu już w 2022 roku, czy poczeka na kolejne lata, wydaje się nie na miejscu. - Nie można powiedzieć, które podejście jest nam bliższe. Słuchamy Jeremiego i tego, co on ma do powiedzenia. Zawsze wiedzieliśmy, ile jest warty jako człowiek i zawodnik. Wierzymy, że wybory, których dokonuje, są dla niego najlepsze, a jego czas po prostu nadejdzie.
Na to, że Sochan prędzej czy później trafi do NBA, liczą polscy kibice, którzy już mieli okazję oklaskiwać go w reprezentacji Polski. W lutym 2021 roku ówczesny selekcjoner Mike Taylor uznał, że wychowanego w Wielkiej Brytanii, wówczas ledwie 17-letniego zawodnika, warto dla polskiej kadry "zaklepać". Sochan zagrał w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Rumunią i zrobił show. Zdobył 18 punktów, zaprezentował wiele efektownych akcji i już w debiucie pokazał, jak ważnym graczem reprezentacji może być w przyszłości.
Po zmianie selekcjonera – Taylora zastąpił Igor Milicić – ocena talentu Sochana się oczywiście nie zmieniła. - Jeremy będzie mógł grać w obronie na każdej pozycji, pilnować i rozgrywających, i środkowych. Jego atletyzm jest wyjątkowy, a jego umiejętności z roku na rok rosną w dużym stopniu. Może grać tyłem do kosza, jest dobry w kontrze, może atakować z obwodu. Może nam po prostu dawać dużo przewag, także w sytuacjach, gdy zmieni się przy nim obrońca – mówił o Sochanie Milicić. Nastolatek w listopadowych meczach reprezentacji nie zagrał tylko dlatego, że amerykańskie uczelnie nie zwykły dawać zawodnikom wolnego w takich sytuacjach.
Ale że jest przyszłością polskiej koszykówki, co do tego nie ma wątpliwości.