Reprezentacja Polski może zyskać nową gwiazdę. Prosto z NBA

Łukasz Cegliński
Strzelec Indiana Pacers Malcolm Brogdon jest kandydatem na naturalizowanego Amerykanina w reprezentacji Polski. Na liście PZKosz jest też kilku innych graczy, ale to uznany w NBA i mający rodzinne związki ze Słupskiem koszykarz mógłby być zdecydowanie największą gwiazdą kadry.

O tym, że Malcolm Brogdon chce grać dla Polski, a PZKosz czyni starania, by tak się stało, poinformował "Przegląd Sportowy" – z wtorkowego tekstu wynika, że związek jest przygotowany na to, by w momencie, w którym koszykarz powie "tak", jak najszybciej załatwić niezbędne formalności. Słowem, chcą wszyscy, pozostały formalności.

Zobacz wideo Kliczko walczył przez całe życie. "Teraz chwycił za broń i stanął do obrony Kijowa"

- Takie działania lubią ciszę, pracujemy nad pewnymi rozwiązaniami – mówi Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz. Ale dodaje: - W tym temacie jestem dobrej myśli. Na przełomie czerwca i lipca mamy ważne mecze w eliminacjach mistrzostw świata, a we wrześniu imprezę główną, czyli EuroBasket. Liczymy, że do gry wróci Mateusz Ponitka, pojawi się Jeremy Sochan i wzmocni nas gracz naturalizowany.

Brogdon trenował w Słupsku

Ponitka to kapitan reprezentacji i najlepszy polski koszykarz, który ostatnio w kadrze nie grał ze względu na konflikt terminów z rozgrywkami Euroligi, a także urazy. Sochan to z kolei nasza największa nadzieja – niespełna 19-letni skrzydłowy rozgrywa dobry debiutancki sezon na uczelni Baylor, wymienia się go w gronie kandydatów do tegorocznego draftu do NBA.

Ale niewątpliwie to Brogdon jest w tym gronie największym nazwiskiem i potencjalną gwiazdą. 29-letni gracz mierzący 196 cm wzrostu rozgrywa swój szósty sezon w NBA – w minionych rozgrywkach rzucał dla Indiana Pacers po 21,2 punktu, obecnie zdobywa średnio po 18,5. Niezły strzelec grywa także jako rozgrywający – w sezonie 2019/20 zaliczał średnio po 7,1 asysty w meczu, obecnie notuje ich ponad pięć.

Brogdon, co ważne w całej układance, jest związany z Polską. Jego żona ma polskie korzenie, jej bliscy mieszkają w okolicach Słupska, zresztą w minione wakacje Brogdon był w Polsce i odbył nawet kilka towarzyskich treningów z Pawłem Leończykiem, byłym reprezentantem Polski, obecnie zawodnikiem Trefl Sopot.

Czas Slaughtera powoli się kończy

O tym, że PZKosz szuka możliwości naturalizacji amerykańskiego gracza, wiadomo od dawna. Europejskie federacje wykorzystują furtkę, którą daje FIBA i wzmacniają się koszykarzami z USA, Polska nie jest tu wyjątkiem. Od 2015 roku biało-czerwonych reprezentuje A.J. Slaughter, który na ostatnie mecze z Estonią w eliminacjach mistrzostw świata nie przyjechał tylko dlatego, że kilka dni przed meczem urodził mu się syn i sztab po rozmowie z zawodnikiem uznał, że nie ma sensu ściągać do kadry w tak wyjątkowej sytuacji.

Z drugiej strony - Slaughter ma blisko 35 lat i choć wciąż gra na wysokim poziomie w lidze hiszpańskiej, to jednak jego czas jako gracza, na podstawie którego można budować reprezentację na kolejne turnieje, powoli się kończy.

Wniosek Groselle’a już u prezydenta

Na liście kandydatów do naturalizacji Brogdon wygląda oczywiście na numer jeden pod względem umiejętności, doświadczenia i tego, co mógłby dać polskiej kadrze. Ale nie jest jedynym. O polski paszport stara się Geoffrey Groselle – 29-letni środkowy o wzroście 213 cm w poprzednim sezonie grał w Zielonej Górze, a jego wniosek o przyznanie obywatelstwa czeka na rozpatrzenie w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy.

W ostatnich tygodniach pojawił się też kolejny kandydat – wyróżniający się w ekstraklasie Jonah Mathews z Anwilu Włocławek. 24-letni wszechstronny obwodowy rzuca średnio po 18,9 punktu, w meczu z mistrzem Polski Stalą Ostrów Wlkp. zdobył ich nawet 38. – Jesteśmy po rozmowie z jego agentem, wszystko jest na dobrej drodze – mówi Piesiewicz. – Teraz potrzebne są konkretne dokumenty od zawodnika i jeśli on je dostarczy, to będziemy się starali, by otrzymał polskie obywatelstwo – dodaje prezes PZKosz.

Na koniec listy kandydatów zsunął się natomiast Will Cummings, 29-letni rozgrywający francuskiego Metropolitans 92. Jego umiejętności i CV są wyraźnie słabsze niż Brogdona, natomiast w porównaniu z Mathewsem na niekorzyść Cummingsa działa wiek. To Mathews ma teoretycznie większe pole do rozwoju i może stać się klasowym graczem w perspektywie najbliższych lat.

Wśród meandrów regulaminowych i sportowych warto jednak podkreślić zawirowaną specyfikę międzynarodowych rozgrywek koszykarskich. Listopadowe i lutowe okienka reprezentacyjne wykluczają występy graczy z NBA, a w dużej części – także ze skonfliktowanej z FIBA Euroligi. Innymi słowy – taki Brogdon mógłby grać dla Polski tylko w lecie: w okienku czerwcowo-lipcowym oraz wrześniowych imprezach mistrzowskich.

Polski basket potrzebuje takiej pomocy

I tu jest paradoks, bo w eliminacjach mistrzostw świata Polacy zajmują ostatnie miejsce w grupie D z bilansem 1-3 i szanse ich awansu na przyszłoroczny turniej wyglądają marnie. Mało tego, jeśli rozgrywki zakończą na ostatnim miejscu, to będą musieli przedzierać się przez eliminacje do eliminacji EuroBasketu 2025. Ale z drugiej strony – miejsce na tym najbliższym, wrześniowym już mają i PZKosz liczy, że w najsilniejszym składzie, z naturalizowanym graczem, będzie szansa powalczyć o dobry wynik, czyli choćby ćwierćfinał.

Więcej sportowych treści znajdziesz na Gazeta.pl >>

- Pracujemy. Czas pokaże, czy uda się zrealizować nasze plany dotyczące naturalizacji. Jeśli tak, to będziemy mieli kilka opcji do wyboru dla trenera – mówi Piesiewicz.

Te opcje są ważne, bo i braki w polskiej reprezentacji są widoczne – rozgrywający, strzelec, środkowy… Polski basket jest w takiej sytuacji, że reprezentacji pomógłby każdy z wymienionych w tym tekście graczy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.