Było 122:120 dla Spurs i 14 sekund do końca, kiedy Jeremy Sochan został taktycznie sfaulowany przez Alperena Senguna. 20-letni Polak pewnie stanął na linii rzutów wolnych i bez problemu trafił oba rzuty. Wykonywał je oczywiście jedną ręką, to jego styl od połowy poprzedniego, debiutanckiego sezonu. W piątek przeciwko Rockets Sochan miał z wolnych 4/4 - po opisywanych trafieniach szybkie punkty dla gości zdobył Jalen Green, ale w ostatnich sekundach Spurs bez problemu przeprowadzili piłkę podaniami, a po asyście Sochana wsad ustalający wynik wykonał Keldon Johnson.
Koszykarze z San Antonio mają zatem bilans 1-1, bo w środę, w pierwszym meczu sezonu ulegli u siebie 119:126 Dallas Mavericks. Tamto spotkanie wzbudziło ogromne zainteresowanie ze względu na debiut Victora Wembanyamy, ale zapowiadający się na gwiazdę NBA Francuz wówczas nieco rozczarował. Miał problemy z faulami, często siadał na ławce rezerwowych, dobry moment miał właściwie tylko w czwartej kwarcie, rzucił 15 punktów. W piątek przeciwko Rockets było zdecydowanie lepiej.
Wembanyama już w pierwszej akcji trafił do kosza, grając bliżej obręczy, a potem przez całe spotkanie był zdecydowanie aktywniejszy niż w debiucie. Nie szukał już tylko rzutów z dystansu, agresywnie atakował pole trzech sekund i obręcz. Jego nastawienie widać było już w 3. minucie meczu, kiedy Wembanyama niemal zderzył się z Sochanem w powietrzu, skacząc do piłki podanej przez Johnsona. Podanie adresowane było do Francuza i ostatecznie to on wykonał efektowny wsad.
Tych wsadów było więcej, szczególnie w końcówce meczu, w której Spurs gonili rywali. Na początku czwartej kwarty było 83:76 dla Rockets, ale gospodarze powoli odrabiali straty. Także dzięki tak efektownym akcjom Wembanyamy, który często biegał do kontry i jeśli tylko nie miał wokół siebie rywali, to domagał się rzucania piłek nad kosz. Gdy w czwartej kwarcie znalazł go w takiej akcji Tre Jones, "Wemby" zakończył akcję, wsadzając tyłem piłkę z powietrza.
I to właśnie Wembanyama doprowadził do dogrywki, trafiając na 111:111 na 20 sekund przed końcem. Dodatkowe pięć minut zaczął od kolejnego trafienia, potem akcje wsadami kończyli Johnson i Zach Colllins, Spurs uciekli na kilka punktów i kontrolowali końcówkę.
Wembanyama zdobył w sumie 21 punktów w 31 minut. Miał 7/19 z gry (0/6 za trzy) oraz 7/8 z wolnych. Do tego dodał 12 zbiórek, trzy bloki i dwa przechwyty. Więcej punktów dla Spurs rzucił tylko Devin Vassell - 25.
Sochan wyszedł w pierwszej piątce, grał 26 minut. Głównie jako rozgrywający, choć w kluczowych momentach czwartej kwarty i dogrywki grą Spurs dyrygował rezerwowy Tre Jones, który wypadł na tej pozycji bardzo dobrze. Sochan w sumie zdobył 14 punktów - miał 5/9 z gry (0/1 za trzy) oraz wspomniane 4/4 z wolnych. Do tego dodał pięć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty, miał też dwie straty. W statystyce +/- miał najsłabsze w drużynie -8. Wspomniany Jones rzucił sześć punktów, miał sześć zbiórek, osiem asyst i trzy przechwyty oraz najlepsze w zespole +14.
Spurs kolejne spotkanie rozegrają w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego - w Los Angeles z Clippers.
Komentarze (2)
Show Wembanyamy. Wielkie emocje w dogrywce. Kluczowe rzuty Sochana!