Milwaukee Bucks, Memphis Grizzlies i Dallas Mavericks nie będą już korzystać z hoteli w Chicago i Nowym Jorku, które noszą imię przyszłego prezydenta USA. Mavericks należą do miliardera Marka Cubana, który w kampanii prezydenckiej wspierał rywalkę Trumpa - Hillary Clinton, do jej zwolenników należy też Marc Lasry, współwłaściciel Bucks. Oficjalnie nikt nie chce wiązać decyzji noclegowych z polityką.
Cuban w rozmowie z ESPN stwierdził, że decyzja została podjęta kilka miesięcy temu. Bucks i Grizzlies, przynajmniej oficjalnie, zaprzeczają, że zmiana hoteli w ich wypadku ma związek z polityką. Bucks decyzję podjęli po meczach sparingowych, gdy mieli problem z odwołaniem rezerwacji. - Nasze decyzje co do noclegów zapadły o wiele tygodni zanim zapadły rozstrzygnięcia wyborcze - stwierdził David Fizdale, trener Grizzlies.
ESPN twierdzi, że jeszcze jeden zespół zrezygnuje z noclegów w hotelu Trumpa w Nowym Jorku, ale siedem innych drużyn nie planuje w tym sezonie zmiany hotelu.
ESPN pisze, że większość zespołów decyzje co do noclegów podejmuje w sierpniu, gdy NBA publikuje terminarz meczów w sezonie. Logistyka i planowanie podróży to bardzo wrażliwa kwestia w NBA, gdzie w każdym sezonie rozgrywa się 1230 meczów.
Rezygnacja niektórych drużyn z noclegów w hotelach należących do Trumpa, lub noszących jego nazwisko, nie powinna dziwić. W NBA po prezydenckich wyborach zawrzało. Kilku trenerów - Stan Van Gundy (Detroit Pistons), Steve Kerr (Golden State Warriors) i Gregg Popovich (San Antonio Spurs) ostro skrytykowało decyzję amerykańskiego społeczeństwa. Wielu koszykarzy też wyrażało swoje niezadowolenie.
- Cieszę się, że nie będziemy tam nocować, bo nie czułbym się komfortowo w miejscu, które do niego należy. Wiem, że to będzie nasz prezydent, ale będę potrzebował czasu, żeby do tego się przystosować. Szkoda, że nikogo nie przeprosił za to, co wygadywał w kampanii wyborczej. Ja jestem na to wyczulony, bo moja mama to imigrantka z Tonga, moje imię ma muzułmańskie pochodzenie, jestem czarny. Nie popieram go przez to, co mówił - stwierdził Jabari Parker z Bucks.
Messi i Ronaldo najlepiej opłacani? W NBA nie łapaliby się do Top10 listy płac!