Awantura z Sochanem w roli głównej. Nie pękł i zagrał świetny mecz w NBA [WIDEO]

Jeremy Sochan rozegrał bardzo dobre spotkanie w barwach San Antonio Spurs. Polak zdobył 16 punktów z Brooklyn Nets i przyczynił się do wygranej 106:98. Przy okazji pokazał też, że choć jest debiutantem, nie pęka przed nikim. Nawet przed weteranami, gdy starł się z Markieffem Morrisem.

San Antonio Spurs przerwali fatalną serię pięciu porażek z rzędu. Niespodziewanie zrobili to w starciu z jedną z najlepszych ekip tego sezonu - Brooklyn Nets. Jeremy Sochan i jego koledzy wygrali przed własną publicznością, a Polak był jedną z wiodących postaci. Nie tylko świetnie punktował, ale i pokazał charakter, gdy zaatakował go jeden z rywali. 

Zobacz wideo Jeremy Sochan jak Rodman! Czy Polak podbije NBA? Już przeszedł do historii

NBA: Świetny mecz Jeremy'ego Sochana przeciwko Brooklyn Nets. Doszło też do szarpaniny

Spurs doskonale rozpoczęli mecz. Pierwsza kwarta zakończyła się ich zdecydowanym prowadzeniem 27:15. Goście, którzy grali bez największych gwiazd - Kevina Duranta i Kyriego Irvinga - w drugiej kwarcie odrobili straty i po pierwszej połowie na tablicy widniał remis 51:51. Sochan do przerwy zdobył 16 punktów. Był niemal wszędzie, gdzie potrzebowała go drużyna.

Nastolatek czuł się tej nocy wyjątkowo pewnie. Nie wszyscy potrafili sobie z tym poradzić. Gdy Sochan trafił rzut za trzy w drugiej kwarcie, pozwolił sobie na lekką prowokację w kierunku Markieffa Morrisa. Na nagraniach widać, że Sochan coś do niego mówi. Doświadczony skrzydłowy najwyraźniej nie był zachwycony, gdyż najpierw trącił Sochana, a już w kolejnej akcji wpadł na niego, gdy ten stawiał zasłonę. Polak nie zamierzał ustąpić i chwycił rywala tak, że razem upadli na parkiet. Wywiązała się przepychanka i pozostali gracze oraz członkowie sztabu musieli interweniować. 

Gdy na telebimie pokazano powtórkę, kibice zgotowali Sochanowi owację, a ten puścił w kierunku trybun oczko. Fanom spodobała się ta akcja nie tylko dlatego, że Morris jest w NBA powszechnie nielubiany, ale głównie dlatego, że sympatycy Spurs zakochali się w zadziorności Sochana.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Sędziowie odgwizdali niesportowy faul Polaka, Amerykanina ukarano zaś faulem technicznym. Scysja nie wytrąciła Socha i Spurs z równowagi. Polak w drugiej części meczu nie punktował już jak na początku, ale ciężar gry wzięli na siebie inni. Kapitalny mecz rozegrał Keldon Johnson, który zdobył 36 punktów, co było jego najlepszym wynikiem w karierze. 

O losach meczu zadecydowała trzecia kwarta. Spurs wygrali ją 25:17 i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Wygrali 106:98 i przerwali serię porażek. Wielka w tym zasługa Jeremy'ego Sochana, który był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem swojej drużyny. Mecz zakończył ostatecznie z 16 punktami, czterema zbiórkami i dwiema asystami. 

Po spotkaniu Jeremy Sochan skomentował starcie z Morrisem. - Zrobiło się gorąco i doszło do sprzeczki, ale tak właśnie bywa. Wszyscy graliśmy fizycznie - powiedział, cytowany przez dziennikarza "San Antonio Express News" Toma Orsborna. - Bycie trochę bezczelnym to coś, co robię - dodał Polak.

Kolejny dobry występ może przybliżyć Jeremy'ego Sochana do występu podczas tegorocznego Weekendu Gwiazd NBA. Polak mógłby wystąpić w Rising Stars Challenge, czyli zawodach wschodzących gwiazd ligi. O tym, czy tak się stanie, zadecydują legendy NBA. 

"Nazwiska byłych gwiazd, które zbudują i poprowadzą drużyny, nie są jeszcze znane, ale wiadomo za to, że wśród 28 koszykarzy będzie 12 debiutantów, 12 zawodników grających w NBA drugi sezon oraz czterech z jej zaplecza, czyli G League. Sochan, mierzący 203 cm wzrostu skrzydłowy San Antonio Spurs, mieści się oczywiście w tej pierwszej kategorii. Czy zmieści się w gronie wybranych? Pod względem najbardziej typowych statystyk reprezentant Polski od początku sezonu znajduje się w szerokiej czołówce debiutantów" - pisze na łamach Sport.pl Łukasz Cegliński. Więcej ->>> TUTAJ

San Antonio Spurs dzięki wygranej poprawili nieco swój bilans. Było to ich 14. zwycięstwo przy 31 porażkach. Nadal zajmują przedostatnie, 14. miejsce w Konferencji Zachodniej. Zespół Gregga Popovicha dobrze rokuje i w niedalekiej przyszłości może bić się choćby o play-offy. Na razie gorsi na zachodzie są tylko Houston Rockets z bilansem 10-34. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.