W piątek San Antonio Spurs świętowali pobicie rekordu NBA, ale nie chodziło o wyniki na parkietach. W hali Alamodome, gdzie Jeremy Sochan i spółka mierzyli się z mistrzami, Golden State Warriors, na trybunach zebrały się 68 323 osoby. Żaden klub w historii amerykańskiej ligi nie zebrał takiej publiczności. Jednak nie skończyło się to dobrze, bo sam Sochan skupił na siebie uwagę głównie jednym wsadem i nową fryzurą, a jego drużyna ostatecznie przegrała 113:144. Więcej o tym meczu przeczytacie na portalu Sport.pl, TUTAJ>>>.
Niedzielny mecz z Sacramento Kings miał pozwolić odbić się Spurs od dna i przełamać serię czterech porażek z rzędu. I na początku drużyna Gregga Popovicha zmierzała w dobrym kierunku, bo pierwszą kwartę zakończyła z jednym punktem straty, a w drugiej wyszła na prowadzenie. Coś się zepsuło dopiero w trzeciej, gdy Kings wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. I przewagi nie roztrwonili, a wręcz przeciwnie. Tę część meczu zakończyli z przewagą 14 punktów (102:88). W ostatniej kwarcie niewiele się zmieniło. Spurs próbowali odrobić stratę, ale Kings odpowiadali na każdy zdobyty punkt. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 132:119 dla gości.
Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Spurs przed porażką nie uchronił Jakob Poeltl, który zdobył 23 punkty - najwięcej ze wszystkich zawodników - ani Josh Richardson, który zakończył spotkanie z 21 punktami na koncie. Wpływu na wynik nie miał też Sochan. A Polak był blisko double-double - zdobył 15 punktów, miał osiem zbiórek. Do tego dołożył dwie asysty. Wrażenie robią też inne statystyki. Polak trafił sześć z ośmiu rzutów z gry i tylko raz pomylił się z rzutu wolnego. W grze był przez 33 minuty.
Na wyróżnienie zasługuje akcja 19-letniego debiutanta z pierwszej kwarty. Na nieco ponad sześć minut do końca, zupełnie niekryty Sochan pokazał się Tre Jonesowi. Amerykanin posłał piłkę nad obręcz, a Polak złapał ją w powietrzu i efektownie wsadził do kosza. To już niemalże firmowe zagranie w NBA.
Średnie Sochana z 37 spotkań to 8,6 punktu, 4,8 zbiórki oraz 2,4 asysty. Spurs z bilansem 13-31 zajmują przedostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej NBA. Gorszy wynik w tym sezonie wypracowali jedynie koszykarze Houston Rockets (10 wygranych i 33 porażki). W kolejnym spotkaniu Spurs zmierzą się z Brooklyn Nets. Mecz odbędzie się 18 grudnia o godzinie 2:00 w nocy czasu polskiego.