W niedzielę odbył się przedostatni etap półprofesjonalnego i międzynarodowego wyścigu Tour de Bretagne. W pewnym momencie doszło do nieprzyjemnego zdarzenia z udziałem niemal całego peletonu, po którym zawody zostały odwołane.
Niecałe 80 kilometrów przed metą na małej i wąskiej drodze kolarze stracili równowagę i w efekcie doszło do wielkiego wypadku. Okazało się, że wszystkiemu winien jest rolnik, przez którego powierzchnia zamieniła się w błoto. - Jechaliśmy wąskim zjazdem. Obok było zaorane pole, a rolnik wysypał całą ziemię na drogę. Było sucho, ale droga była mokra i były trzy-cztery centymetry błota. Wystarczyło hamowanie jednego kolarza, by cały peleton się poślizgnął. Nikt nie mógł uniknąć upadku - powiedział dyrektor Groupama–FDJ Continental Team Jerome Gannat, cytowany przez "Le Parisien".
Lider klasyfikacji generalnej Simon Pellaud również skomentował całe zajście. - To był moment, którego nigdy nie zapomnę. Niesamowity upadek, 20-metrowa kąpiel błotna. Tylko czworo z nas nie upadło. Widok upadku niemal całego peletonu robił wrażenie - stwierdził w rozmowie z France 3 Bretagne. Na pomoc kolarzom od razu ruszyły karetki i czworo z nich trafiło do szpitala. W obliczu tych wydarzeń organizatorzy postanowili definitywnie przerwać wyścig i odwołać etap. - Decyzja nie była łatwa do podjęcia. Ja chciałem wrócić do gry w pełnym składzie, co niestety nie było już możliwe - dodał dyrektor zawodów Christophe Fossani w komunikacie prasowym.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ostatni etap Tour de Bretagne odbył się w poniedziałek. Wygrał go Roel van Sintmaartensdijk, który dojechał na metę z czasem 3:31:04. Ostatecznie triumfatorem całych zawodów został Simon Pellaud. Drugie miejsce zajął Nolann Mahoudo, a podium uzupełnił Luke Lamperti.