Vuelta a Espana 2015. Tom Dumoulin kontra reszta świata

Holender Tom Dumoulin (Giant-Alpecin) jest o krok od wygrania wyścigu Vuelta a Espana. Kolarz holenderskiej grupy po niesamowitym popisie na przestrzeni trzech tygodni ma przed sobą jeden górski etap i zaledwie 6 sekund przewagi nad drugim Włochem Fabio Aru (Astana).

Trzeci Joaquin Rodriguez (Katusha) traci 1:24, a czwarty Rafał Majka (Tinkoff-Saxo) 2:31. 20. etap rywalizacji to ostatni moment na zmiany w klasyfikacji generalnej - 21. odcinek z metą w Madrycie to etap pokazowy, niewprowadzający zwykle żadnych kluczowych zmian w wyścigu.

W przedstartowych typowaniach Dumoulin nie był brany pod uwagę jako kandydat do zwycięstwa. Dobrze zbudowany Holender dotychczas nie był znany z umiejętności walki na trasach wyścigów trzytygodniowych - popisywał się świetną jazdą na czas, wysokimi miejscami w klasykach czy mniej górzystych wyścigach tygodniowych.

Do tego roku. Miejsca w czołówce Tour Down Under i Tour de Suisse pokazały, że kolarz holenderskiej ekipy robi postępy i powoli odkrywa swoje możliwości, jednak nikt nie przypuszczał, że zawodnik z Maastricht będzie w stanie rywalizować z najlepszymi na przestrzeni trzech tygodni.

Kontuzja na początku Tour de France dodała tylko motywacji i formę przygotowywaną na Francję 24-latek doszlifował na start w sierpniowo-wrześniowym wyścigu. Mocna jazda w pierwszym tygodniu rywalizacji wzbudziła aplauz, wygrana z Chrisem Froomem w trudnej końcówce wprawiła holenderskich sprawozdawców w osłupienie, a kolejne dni, w tym najcięższy górski etap w Andorze, pozwoliły na przyzwyczajenie się do faktu, że utalentowany Holender bez kompleksów wchodzi do grona zawodników zdolnych do ukończenia w czołówce najcięższych wyścigów w kalendarzu.

Dumoulin nie tylko przetrwał asturyjski tryptyk górski bez większych strat, ale po dniu przerwy porozstawiał rywali po kątach, na blisko 39-kilometrowej czasówce, odzyskując koszulkę lidera wyścigu i deklasując rywali, najlepiej spisującemu się w walce z czasem Alejandro Valverde "wkładając" minutę.

Sytuacja w czołówce jest i była o tyle skomplikowana, że wśród zawodników liczących się w walce o zwycięstwo nie było kolarzy łączących z powodzeniem jazdę na czas ze wspinaczką. Alejandro Valverde czy "Purito" Rodriguez to starzy wyjadacze trzytygodniowych imprez, Fabio Aru i Rafał Majka to także kolarze mający za sobą świetne występy na trasach największych imprez globu, ale nigdy niezaliczani do specjalistów od jazdy na czas i, w większości przypadków, tracący w takich próbach.

Wyścig górali nagle przeistoczył się w walkę zdezorientowanych i nieco przerażonych wizją jazdy na czas w trzecim tygodniu wyścigu wspinaczy z masywnym czasowcem, dotychczas radzącym sobie na krótszych podjazdach, a teraz odkrywającym swój potencjał na cięższych odcinkach. Główni rozgrywający - Aru i Rodriguez - jak dotąd nie znaleźli metody na zajechanie Dumoulina, który przyzwyczaja się do czerwonej koszulki i na dzisiejszym, 19. etapie z pomocą wypruwających sobie żyły kolegów zdołał nadrobić trzy sekundy nad słabiej kręcącym na eksplozywnej i brukowanej drodze na metę Fabio Aru.

Przed kolarzami Giant-Alpecin jeszcze jeden sprawdzian - 20. etap. 176 kilometrów i długie wspinaczki - Puerto de Navacerrada (9,4 km), dwukrotnie Puerto de la Morcuera (11,5 km, za drugim razem 10,4 km), a w końcu Puerto de Cotos (11 km), ze szczytu którego do mety prowadzą zjazdy. Rywale - Aru, Rodriguez, Majka i Quintana szansy upatrywali będą w długości i mnogości wspinaczek i po raz ostatni spróbują urwać Holendra. Na ich niekorzyść działa fakt, że żaden z podjazdów nie jest wyjątkowo ostry, co z kolei powinno sprzyjać kręcącemu mocnym i równym tempem Dumoulinowi.

Jeśli zatem 24-latek zdoła utrzymać koło rywali i nie pęknie na jednej z czterech górskich przełęczy, pojutrze w Madrycie mimo potwornie bolących nóg na jego twarzy malował się będzie najszerszy uśmiech w karierze.

Powodów do uśmiechu będzie kilka. Zwycięstwo młodego zawodnika w hiszpańskim wyścigu byłoby o tyle istotne, że Dumoulin byłby drugim po Nairo Quintanie zawodnikiem "cudownego rocznika 1990", który wygrywa trzytygodniowy wyścig, co lepsze, nie będąc w ogóle jego faworytem ani nie należąc do grupy kolarzy walczących o czołowe miejsca w tego typu próbach.

Jeśli Dumoulinowi uda się obronić koszulkę, w Madrycie jego zwycięstwo będzie niezwykle przekonujące - dwa wygrane etapy to nie byle co, a walka do ostatniego tchu na pierwszych etapach, później spokojna i bardzo mocna jazda w starciu z najlepszymi góralami to pokaz niesamowitego potencjału drzemiącego w brązowym medaliście mistrzostw świata w jeździe na czas z 2014 roku.

Jutrzejszy odcinek zdecyduje także o tym, czy Dumoulin i Aru napiszą nową kartę w 70-letniej historii Vuelty - dotychczas najmniejsza różnica między pierwszym i drugim zawodnikiem wyścigu to 6 sekund w 1984 dzielące Francuza Felixa Caritouxa i Hiszpana Alberto Blanco.

Oto najbrzydsze sportowe puchary. Nie chcielibyście takiego zdobyć [ZDJĘCIA]

Czy Majka stanie na podium?
Więcej o:
Copyright © Agora SA