Indian Wells. Radwańska przegrała w półfinale z Wozniacki

- Przepraszam,... tak wyszło - uśmiechała się Caroline Wozniacki do swojej przyjaciółki Agnieszki Radwańskiej po zwycięstwie 6:2, 6:3 w półfinale turnieju w Indian Wells. Dunka miała pomysł na pokonanie Polki i skutecznie go zrealizowała. Radwańska może żałować drugiego seta, bo była w nim o krok od odwrócenia losów meczu. Wozniacki od poniedziałku będzie numerem dwa na świecie.

Przyjacielski uścisk, buziaki i uśmiechy - tak pod siatką zakończył się w sobotę nad ranem polskiego czasu pierwszy od dwóch lat oficjalny mecz Radwańskiej z Wozniacki. Zgodnie z umową, że zwyciężczyni stawia kolację, do restauracji Agnieszkę zapraszała wieczorem Karolina, która w tym meczu przyjaźni wygrała. Dość zasłużenie.

W pierwszym secie jej przewaga była bezdyskusyjna. Pewny serwis w połączeniu z małą ilością błędów i bardzo solidną grą w długich wymianach dał piorunującą mieszankę, na którą Radwańska recepty znaleźć nie umiała. Silniejsza fizycznie i bardzo szybka na nogach Dunka grała może monotonnie, ale w stylu Rafaela Nadala zamęczała rywalkę odbijając wszystko, co przelatywało za siatkę i zmuszała do pomyłek.

Wozniacki to mistrzyni defensywy, którą trzeba straszyć kontratakami i ciągłym kombinowaniem - zmienianiem rytmu, rotacji, kierunków uderzeń. Agnieszka w pierwszym secie takiego zmasowanego ataku odpalić nie umiała. Ryzyka w jej grze było zdecydowanie za mało. Nic dziwnego, że dwa przełamania serwisu sprawiły, że set odjechał Polce dość szybko.

Druga partia była w wykonaniu Radwańskiej lepsza - Polka przesunęła się do przodu, zaczęła grać odważniej, szukać tych zaczepnych punkcików strzelając blisko linii, wypadami do siatki i skrótami. Po wielokroć skutecznie, ale akurat spora część dropszotów zawodziła - Karolina wydawała się za każdym razem mrugać " Nie ze mną te numery". Kiedy tylko piłka Radwańskiej była krótsza, nie wahała się sama mocno zaatakować.

Agnieszce najbardziej żal może być czwartego i piątego gema drugiego seta. Najpierw pechowo zmarnowała okazję by wyjść na prowadzenie 3:1 (zamiast tego, zrobiło się 2:2), a potem, w najdłuższym gemie spotkania, przy własnym podaniu dała się przełamać na 2:3. Zamiast 4:1, a właściwie 5:1, bo następny gem niespodziewanie wygrała Polka, wiatr w żagle złapała Wozniacki. Radwańska może mieć z tego wszystkiego tylko małą satysfakcję, że wygrała najładniejszą akcję meczu - w piątym gemie niemal odwrócona tyłem zagrała genialnie pod siatką.

- Widzisz, że " Iśka" się przysunęła? Generalnie, jest dobrze. Tak trzymaj - mówił po polsku do Karoliny pod koniec Piotr Woźniacki, jej ojciec i trener, korzystając z prawa do tzw. coachingu. Mózgiem operacji "Radwańska" w teamie Woźniackich był jednak przede wszystkim Sven Groenefeld, znany szkoleniowiec, który opiekuje się Dunką jako koordynator Adidasa. Groenefeld już nie po raz pierwszy patrzył zresztą z góry na porażkę Radwańskiej - w zeszłym roku skutecznie podpowiadał m.in. Marii Kirilenko, która pokonała Polkę w US Open oraz Soranie Cirsteii, lepszej w Los Angeles.

Po godzinie i 38 minutach Wozniacki ostatecznie zatriumfowała. W statystykach raziła przede wszystkim duża ilość niewymuszonych błędów Radwańskiej - aż 38 (Wozniacki - 25), co przy stosunku " winnerów" 18 -21, musiało się skończyć dwusetowym zwycięstwem Dunki.

Awans do finału oznacza dla niej 350 tys. dol. premii i 700 pkt. do rankingu WTA. Da to Karolinie rekordowy w karierze awans na drugie miejsce na świecie, za plecy Sereny Williams. Radwańska zadowoli się czekiem na 150 tys. dol. i 450 pkt. WTA.

W drugim półfinale Serbka Jelena Janković pokonała 6:2, 6:4 Australijkę Samanthę Stosur. Dla Janković to najlepszy w karierze wynik w Indian Wells i w sumie już 23. finał imprezy WTA (dotąd 11 zwycięstw - 11 porażek). Trenowana przez Hiszpana Ricardo Sancheza Serbka nigdy jeszcze nie przegrała z Wozniacki - ostatnie z trzech zwycięstw nad Dunką odniosła w listopadzie na Mistrzostwach WTA w Dausze.

Świetny wynik Janković w Indian Wells to zła wiadomość dla Radwańskiej, która mimo półfinału, zostanie wyprzedzona przez Serbkę w rankingu WTA. Polka spadnie z 8. na 9. lub nawet 10. miejsce, bo w górę przesuwa się też Stosur, trzecia po Jelenie Dokic i Alicii Molik Australijka, która w ostatnim ćwierćwieczu zdołała przebić się do światowej dziesiątki.

Wszystkie tenisistki od środy zaczynają grać w kolejnym obowiązkowym turnieju rangi Premier - na wyspie Key Biscayne w Miami na Florydzie, gdzie pula nagród też wynosi 4,5 mln dol. Radwańska broni tam 140 pkt. WTA za zeszłoroczną 1/8 finału.

ATP Miami: Powrót Kubota ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.