BMW Sauber przed szansą zostania najsłabszym teamem Formuły 1

BMW Sauber Roberta Kubicy jeszcze w tym sezonie nie był najsłabszym zespołem F1. Podczas Grand Prix Węgier w najbliższy weekend może się to zmienić.

Są cztery ważne informacje, które o tym świadczą. Po pierwsze, jedyny zespół, który nie używał podwójnego dyfuzora, czyli Toro Rosso, zamierza zastosować ten magiczny element dający zysk dobrze ponad sekundę na jednym okrążeniu. Toro Rosso niedawno sprawdził nowy dyfuzor na torze w jedynym dozwolonym w tym sezonie teście - aerodynamicznym eksperymencie na prostej.

Jak dotąd właśnie Toro Rosso był najwolniejszym pojazdem na torze, najczęściej zajmując końcowe miejsca podczas kwalifikacji, dając się wyprzedzić nierównym toyotom czy kierowcom Force India. Dla Toro Rosso sytuacja się pogarszała z wyścigu na wyścig. W trzech ostatnich Grand Prix kierowcy nie wzbili się powyżej 16. miejsca w kwalifikacjach lub najszybszych okrążeniach. Tylko raz w wyścigu Sebastian Buemi przekroczył metę na wyższym miejscu - był 15. w Turcji.

Zespół jest niby bratem fantastycznego Red Bulla, ale tak naprawdę technicznie był zacofany. Główne fundusze Dietricha Mateschitza - właściciela firmy-producenta napojów energetycznych - szły na najważniejszy zespół koncernu, czyli Red Bulla z Sebastianem Vettelem i Markiem Webberem, a w dodatku w Toro Rosso przeróbki związane z zastosowaniem podwójnego dyfuzora były bardzo poważne i skomplikowane. Red Bull i Toro Rosso są bowiem napędzane innymi silnikami (odpowiednio renault i ferrari), więc nie można było po prostu skopiować rozwiązań.

Po drugie, najsłabszy kierowca w Formule 1, czyli Sebastien Bourdais, został zwolniony z zespołu za słabe wyniki. Już na Hungaroringu zastąpi go najmłodszy kierowca w historii Formuły 1, głodny chwały i sławy 19-letni Hiszpan Jaime Alguersuari. Dotąd był testowym pilotem Red Bulla i zwycięzcą brytyjskiej serii Formuły 3. Bourdais, który wiele czasu spędził w amerykańskich seriach wyścigowych, nie zdołał przystosować się do skomplikowanej, zniuansowanej, technicznie wymagającej Formuły 1.

Po trzecie, wyścig na Węgrzech nie zapowiada się upalnie. Prognozy mówią o deszczu w sobotę i temperaturze dobrze poniżej 30 stopni w weekend. Tymczasem BMW Sauber źle się prowadzi, gdy na torze nie panuje piekielny upał. Nick Heidfeld i Robert Kubica nie potrafią utrzymać optymalnej temperatury gładkich opon, wyjątkowo ważnej w tym sezonie. Aby im pomóc, inżynierowie BMW Sauber eksperymentują z ciśnieniem w oponach, ale nic to nie daje. Zwykle kończy się narzekaniem Polaka na szybkie zużywanie się opon i na brak przyczepności.

Po czwarte, BMW Sauber nie unowocześni samochodu na Grand Prix Węgier. Zmiany są szykowane na GP Europy w Walencji oraz na GP Singapuru.

Na koniec: po Hungaroringu trudno jeździ się w tłoku - tor jest wąski, kręty, bywa brudny od piachu i kurzu nawiewanego przez wiatr. Kwalifikacje są więc kluczowe. A tu nie należy spodziewać się sukcesów.

Pit Stop: Po GP Węgier BMW Kubicy spadnie na koniec stawki? Kubica jest ostrożny, mówiąc o Grand Prix Węgier, a właściwie skupia się w wypowiedziach na tym, że Budapeszt jest blisko rodzinnego Krakowa, spodziewa się mnóstwa kibiców z Polski i dlatego traktuje wyścig jak domowy. Zwłaszcza od kiedy organizatorzy nazwali jego imieniem jedną z ważnych trybun Hungaroringu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA