Francuzi chcieli chyba wystawić na próbę cierpliwość Radwańskiej, bo wyznaczyli jej mecz jako ostatni na korcie nr 7. Poprzednie spotkania tak się jednak przeciągnęły, że Polka zaczęła tuż przed godz. 20. Jedynie szybkie zwycięstwo gwarantowało jej spokojną noc bez konieczności kończenia meczu w piątek.
Zaczęło się idealnie, bo rozstawiona z dwunastką Radwańska uzyskała błyskawiczną przewagę, wygrała seta w 23 minuty. Korytcewa (WTA 94) ma do Polki pecha - w zeszłym roku też z nią przegrała w Paryżu, tyle że w I rundzie.
Ukrainka sprawiała wrażenie kompletnie rozbitej psychicznie - Radwańska dobiegała do wszystkich piłek, zawsze wiedziała, w którą stronę się ruszyć. Ale w drugiej partii przy stanie 3:0 dla Polki coś się nagle zepsuło. Agnieszka zaczęła niepotrzebnie grać przez środek, za wysoko podnosiła piłki, słabiej serwowała. Zrobiło się 4:3 dla Korytcewej. - Cała Agnieszka. Jak idzie za łatwo, musi skomplikować sobie życie. Zdekoncentrowała się. Powinna wygrać szybciej - mówił Sport.pl trener Robert Radwański.
- Na szczęście umiała się pozbierać. Agnieszka nie stacza się w takich momentach po równi pochyłej, ale znów walczy na wysokim poziomie. Umie przezwyciężyć kryzys. Całe szczęście, bo z powodu zapadających ciemności trzeciego seta trzeba byłoby kończyć w piątek, a tak mamy spokój - stwierdził Radwański. Ostatecznie Radwańska wygrała w 1 godz. 16 min. - W drugim secie Korytcewa zagrała agresywniej, nie miała nic do stracenia, a że trafiała po rogach, stąd brały się moje problemy - powiedziała Radwańska.
W walce o 1/8 finału zmierzy się w sobotę z Kateriną Bondarenko (WTA 60), która w styczniu sensacyjnie wyeliminowała ją z Australian Open. - Nie mam kompleksu Bondarenko. To może być trudny mecz, jeśli Katerina będzie miała swój dzień i będzie mało psuła, ale jestem przygotowana na walkę. Nic mnie już właściwie nie boli. Czuję się bardzo dobrze - powiedziała Radwańska. Jeśli ogra Ukrainkę, o ćwierćfinał może zagrać w poniedziałek z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową (nr 7), która na razie miażdży kolejne rywalki.
- Nasz cel to zemsta za Australię - zażartował Radwański. - Mam tylko nadzieję, że teraz nie będzie 40 stopni w cieniu jak w Melbourne - dodał trener, który oglądał, jak Bondarenko w II rundzie pokonała Australijkę polskiego pochodzenia Olivię Rogowską. - Trzy zacięte sety, Bondarenko męczyła się z dziewczyną, która niedawno była juniorką. Gdyby nie większe doświadczenie, mogła przegrać ten mecz - ocenił Radwański.
Radwańska: moje minimum na Roland Garros to 4. runda Polskie dziewczyny grają dalej >