Alize Cornet (99. WTA) w tym sezonie nie imponuje formą. W Wielkim Szlemie wygrała tylko jeden mecz, z Nao Hibino (81. WTA) podczas Wimbledonu, w innych turniejach też raczej rozczarowywała. W najbliższym czasie mogła powalczyć o lepsze wyniki w Chinach, ale wiadomo, że do tego nie dojdzie.
Tenisistka opublikowała krótkie oświadczenie na Instagramie, w którym wyjaśniła, czemu nie wybierze się do Azji. "Pozostając wierna własnym przekonaniom i dbając o swoje zdrowie, zdecydowałam, że w tym roku nie zagram w Chinach. Z tego powodu mój sezon zostanie wznowiony w październiku. Do zobaczenia wkrótce" - napisała.
Powołując się na względy ideologiczne, Francuzka może mieć na myśli sytuację z chińską tenisistką Peng Shuai, która zniknęła krótko po tym, jak oskarżyła o napaść seksualną byłego wicepremiera Zhanga Gaolego. Poza tym Chiny utrzymują bliskie relacje z Rosją, która napadła na Ukrainę.
W dodatku podróż na Daleki Wschód mogłaby być dla niej wyzwaniem ze względu na to, gdzie ostatnio grała - w sierpniu w Stanach Zjednoczonych, a niedawno w Bari. Teraz znów musiałaby pokonać kilkanaście tysięcy kilometrów, co mogłoby odbić się na jej zdrowiu. Choć zapewne nie bez wpływu na tę decyzję była jej słabsza forma.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
O Cornet w ostatnim czasie było głośno ze względu na jej zaangażowanie w sprawę Simony Halep, która była tymczasowo zawieszona za stosowanie dopingu. "Ludzie, połączmy siły. To poszło za daleko i trwa za długo. Świat tenisa po prostu chce uczciwości. Chcemy sprawiedliwości dla Simony" - napisała na Twitterze. Kilka dni później Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa (ITIA) wydała wyrok w sprawie Halep i zdyskwalifikowała ją na cztery lata.