Przez 10 lat nikt nie mógł znaleźć sposobu na Novaka Djokovicia na korcie centralnym Wimbledonu. 36-latek wygrał ten turniej siedem razy, w tym cztery ostatnie edycje. Jego niewiarygodną passę przerwał Carlos Alcaraz. 20-letni Hiszpan, który dotychczas brylował na kortach ziemnych i twardych, pokazał, że potrafi już odnosić wielkie sukcesy także na trawie. Patrząc na jego grę w Londynie w tym roku, dołożyć do tego trzeba także trawę. Słynnego Serba, który na tamtejszym korcie centralnym nie przegrał od 10 lat, pokonał 1:6, 7:6, 6:1, 3:6, 6:4. Rozkochał w sobie publiczność, a niedzielny rywal nie mógł przestać go chwalić.
Alcaraz tym występem w Wimbledonie pokazał, że na błędach uczy się błyskawicznie. Miesiąc temu zmierzył się z Djokoviciem w półfinale Roland Garros. Przez dwa pierwsze sety stworzyli świetne widowisko, ale potem 20-latek opadł z sił i miał duże problemy ze skurczami. W niedzielę co prawda pierwszy set mu całkiem nie wyszedł, ale potem już brylował. I punktował w najważniejszych momentach. A był to dopiero jego trzeci występ w tej imprezie.
- Zaskoczył wszystkich, jak szybko zaadaptował się do gry na trawie w tym roku. Slajs, kąśliwe returny, gra przy siatce - to bardzo imponujące. Nie spodziewałem się, że będzie grał na tej nawierzchni aż tak dobrze w tym roku. Ale potwierdził, że jest najlepszym tenisistą na świecie - przyznał na konferencji prasowej Serb.
Od dobrych kilku lat trwała debata na temat dominacji tzw. Wielkiej Trójki, której członkowie tylko sporadycznie przegrywali w wielkoszlemowej rywalizacji z przedstawicielami młodego pokolenia. Federer, Nadal i Djoković zdominowali na lata stawkę, a każdy błyszczał na swój sposób. Alcaraz wydaje się być tu pewnym łącznikiem.
- Ludzie przez ostatnie 12 miesięcy dyskutowali, że pewne elementy gry ma od Rogera, Rafy i ode mnie. Zgodziłbym się z tym. Przejął wszystko, co najlepsze z tych trzech światów. Ma dużą odporność psychiczną i dojrzałość. Jak na 20-latka, to imponujące. Ma mentalność hiszpańskiego byka, jeśli chodzi o rywalizację i waleczność, które widzimy od lat u Rafy. W jego bekhendzie widzę pewne podobieństwo do mojego. Oburęczny bekhend, obrona, umiejętność adaptacji. Od wielu lat jest to moją siłą - wskazuje Serb.
Z Federerem i Nadalem mierzył się mnóstwo razy, a z Alcarazem dopiero trzykrotnie, ale nie ma wątpliwości co do wyjątkowości 20-latka.
- Nigdy nie grałem z kimś takim jak on. Roger i Rafa mają swoje mocne i słabsze strony. Carlos jest bardzo kompletnym tenisistą. Ma niesamowite umiejętności adaptacji, które są kluczem do długowieczności i pełnej sukcesów kariery na wszystkich nawierzchniach - podkreślił.
Gdy jeden z dziennikarzy spytał go, czy według niego to początek wielkiej rywalizacji między nim i młodszym o 16 lat Hiszpanem, wicelider światowego rankingu uśmiechnął się na wstępie.
- Mam nadzieję, dla mojego dobra. On będzie jeszcze w tourze przez jakiś czas. Nie wiem, jak długo ja w nim będę. Na razie graliśmy ze sobą tylko trzy razy. To były bardzo zacięte spotkania. Dwa z nich w tym roku na końcowym etapie w Wielkim Szlemie. Mam nadzieję, że zagramy ze sobą w US Open. Dlaczego nie? Nie mogło być lepiej dla naszego sportu, niż kiedy numery jeden i dwa na świecie mierzą się w prawie pięciogodzinnym pięciosetowym thrillerze - dodał.
W tym zaciętym meczu miał lepsze i gorsze chwile. Zaimponował powrotem do gry po słabym trzecim secie. Czy któregoś momentu w tym spotkaniu żałuje?
- Tie-breaka drugiego seta. Zawodził mnie wtedy bekhend. W kilku wymianach powinien lepiej się zachować. Miałem swoje szanse. Ale brawa dla niego za walkę, niewiarygodną grę w obronie i za minięcia, które dały mu przełamanie w piątej partii. Bez wątpienia zasłużył na to zwycięstwo - ocenił Djoković.
Dwukrotnie w tym spotkaniu został upomniany przez sędziego. Uwagę zwróciło przede wszystkim, gdy po przegraniu trzeciej partii uderzył ze złością rakietą o słupek.
- To była kwestia frustracji. Miałem break pointy w drugim gemie. Kilka trudnych akcji. Grał niesamowicie, co wystarczyło, by mnie przełamać w piątym gemie. Wcześniej miałem ostrzeżenie za przekroczenie czasu. Nie jest to chlubny moment, ale musisz to zaakceptować - zaznaczył.