Zaczęło się od ubiegłorocznego finału Pucharu Polski mężczyzn, kiedy telewizyjne powtórki na telebimie poznańskiej hali Arena bezlitośnie wyłapywały pomyłki arbitrów. Trenerzy i zawodnicy, zamiast przyjąć decyzje sędziów, kłócili się z nimi, mając często rację. Władze PlusLigi w porozumieniu z telewizją Polsat zrobiły kolejny eksperyment i wzorem tenisa drużyna, która ma wątpliwości, może poprosić o powtórkę. Jedną w secie, ale jeśli protest będzie słuszny, zespół ma prawo do kolejnej.
W rozegranym w weekend finale PP w Kielcach dodatkowe kamery ustawiono w kilku miejscach. Siatkarze mogli poprosić sędziów o przejrzenie wideo w kilku spornych sytuacjach - kiedy nie wiadomo było, czy piłka wpadła w boisko, czy zahaczyła o antenkę, czy zawodnik dotknął siatki oraz czy nie przekroczył linii przy zagrywce oraz w ataku z drugiej linii.
- Świetny pomysł. Uzasadnieniem dla systemu jest to, że na cztery sporne sytuacje trzy rozstrzygnięto na korzyść siatkarzy - opowiada Jerzy Mielewski z telewizji Polsat, który razem z trzyosobowym jury śledził w Kielcach sporne sytuacje.
- Błędów sędziowskich w siatkówce jest mniej niż w innych dyscyplinach. Ale skoro w ogóle są, chcemy je wyeliminować - zapala się Cezary Matusiak, główny komisarz PlusLigi. - Jeśli system sprawdzi się w finale Pucharu Polski kobiet w Olsztynie, wprowadzimy go na wszystkie mecze. Przynajmniej te transmitowane przez telewizję. Zgłosimy ten pomysł do europejskiej i światowej federacji. Jestem pewien, że będą chciały z niego korzystać na meczach Ligi Światowej, czy nawet mistrzostw świata.
Za udogodnienia trzeba płacić. Wyposażenie wozu transmisyjnego w dodatkowe kamery oraz najwyższej technologii system do powtórek to koszt około 6,5 tys. zł na mecz. - To dobry pomysł, ale co z meczami na których telewizji nie będzie? - pyta Marian Kmita, szef sportu w Polsacie, transmitującym mecze siatkówki. - Jeśli liga lub związek chcą mieć dodatkowy sprzęt na każdym meczu, niech za niego płacą. Nie zdecydujemy się na powtórki dla sędziów przy tradycyjnej technologii, bo ona nie zawsze pozwala rozstrzygnąć spór - kończy Kmita.
- Nie mamy pieniędzy - odpowiada Artur Popko, szef ligi i wiceprezes PZPS. - Najwyżej nie będzie powtórek. Nie czas jednak rozmawiać o pieniądzach, lepiej dyskutować, czy system jest dobry i czy możemy z nim iść do światowych władz. A na Pucharze Polski w Olsztynie będą powtórki, obecny standard transmisji musi nam wystarczyć.