21-letni wychowanek szczecińskiego klubu ma na koncie cztery bramki w ekstraklasie. Trzy z nich strzelił... Cracovii.
- Powinniśmy grać z nimi co tydzień - śmieje się Kort.
To drugie trafienie pomocnika w tym sezonie. Wcześniej w 2. kolejce pokonał bramkarza Korony Kielce. Tamta bramka również była przedniej urody ("w okienko" z ponad 30 metrów).
W sobotę Kort uderzył nie gorzej. Dopadł do piłki wybitej przez jednego z obrońców Cracovii i mocnym uderzeniem sprzed pola karnego nie dał szans Grzegorzowi Sandomierskiemu.
- Gdybym przyjął piłkę, to nie miałbym czasu żeby uderzyć. Obrońcy by mnie zablokowali - ocenia 21-latek. - Jedyną opcją było uderzenie z powietrza. Cały tydzień mówiłem o tym, że strzelę bramkę i fajnie, że tak wyszło.
Lekki niedosyt jednak pozostał.
- Musieliśmy gonić wynik. Celowaliśmy w trzy punkty, skończyło się na jednym - mówi Kort. - Po takiej "gonitwie" to i tak cenny rezultat. Seria bez straconej bramki się skończyła, ale nadal kontynuujemy tą ważniejszą, bez porażki. Oby jak najdłużej.
Pochwał pod adresem pomocnika nie szczędzi też trener Kazimierz Moskal.
- Jesteśmy mu bardzo wdzięczni i trzeba o tym głośno mówić. Strzelić taką bramką i to w taki sposób. Naprawdę "szacun" - mówi z uznaniem szkoleniowiec Pogoni.