Wąsek na początku stycznia w Innsbrucku osiągnął życiowy wynik - zajął tam piąte miejsce konkursie Turnieju Czterech Skoczni. W klasyfikacji generalnej ostatecznie był ósmy. To świetne rezultaty i widać, że skoczek znakomicie się rozwija.
Wąsek to zawodnik, który w pełni zaufał trenerowi Thomasowi Thurnbichlerowi. Widać, że to popłaca. - Paweł ma w tym momencie naprawdę świetną formę. Jest w pełni pewny siebie - mówił Thurnbichler po mistrzostwach Polski. Choć sobotni konkurs w Zakopanem nie był dla niego w pełni wymierny ze względu na trudne warunki, w tym silny i zmienny wiatr, to akurat sukces Wąska bardzo go cieszy.
Po zawodach, gdy skoczek odbierał złoty medal na podium na Wielkiej Krokwi, pokazał się w butach, które szybko zwróciły uwagę dziennikarzy TVP Sport. Reporter telewizji Aleksander Roj spytał trenera Thurnbichlera, czy zauważył, że mają z Wąskiem ten sam model. - Wiem, spodobały mu się tak bardzo, że musiał je sobie kupić - zażartował Austriak. - A tak naprawdę kupiła mu je jego siostra - zdradził.
- Siostra wypatrzyła gdzieś na zdjęciu, że mój trener chodzi w takich po skoczni i mi wysłała, że to fajne buty. Odpisałem, że dużo trenerów z innych reprezentacji też chodzi w tych butach i że są fajne na skocznię. I taki prezent na mnie czekał w domu, tak że dziękuję - przekazał TVP Sport Paweł Wąsek. A wspomniane buty to Fubuki Niseko 3.0. Koszt tego modelu ze strony producenta to 620 złotych.
Po Turnieju Czterech Skoczni Polacy mieli kilka dni odpoczynku. Start w mistrzostwach Polski i treningi pozwoliły im utrzymać rytm wobec braku weekendu z Pucharem Świata, ale jednocześnie były mniejszym obciążeniem niż kolejny taki start tej zimy. - Liczę, że ta przerwa może mi wyjść tylko na plus. W końcówce Turnieju zmęczenie dawało o sobie znać. Czułem, że potrzeba mi kilku dni odpoczynku. Tak, żeby wrócić fizycznie do siebie. Wtedy powinno być jeszcze lepiej - ocenił Paweł Wąsek.
Choć wyniki w TCS to dla Wąska nowa sytuacja i jeszcze nigdy nie był tak wysoko w tak ważnych zawodach, przyjął to dość spokojnie. - Już w drodze powrotnej po Bischofshofen, jak wsiedliśmy do aut i było kilka godzin podróży, to sobie wszystko przemyślałem. I mogłem się cieszyć. Nie miałem problemów z tym, żeby przejść nad tym do codzienności - wskazał skoczek.
A jak lider Polaków spędził te parę wolnych dni? - Mogłem odłączyć głowę od skoków i zregenerować się psychicznie. Spotkałem się z rodziną, przyjaciółmi i dziewczyną. Mieliśmy kilka urodzin. Akurat taki hattrick, że babcia, babcia i tata mają dzień po dniu urodziny, więc było co świętować - opowiadał Wąsek.
Czuć, że Wąsek jest coraz bliżej ścisłej czołówki PŚ i pierwszego podium tego cyklu. Przyznaje to sam Polak, choć wie, że może jeszcze udoskonalić swoje skoki. - Błędy jeszcze się pojawiają. Na piątkowym treningu miałem jeszcze bardzo ciężko, żeby poczuć skocznię w Zakopanem i to nie wyglądało najlepiej. Wiem, że jeszcze trochę roboty przede mną, ale mam świadomość, że ci najlepsi nie są jakoś strasznie daleko. Że są do złapania i będę walczył, żeby to zrobić - zapewnił.
- Mam nadzieję i będę o to podium walczył. Czas pokaże, czy i kiedy to się uda. Chciałbym, żebyśmy mieli fajny weekend ze sprawiedliwymi warunkami. I że po nim będę mógł stąd wyjechać zadowolony z siebie - mówił o zawodach Pucharu Świata w Zakopanem.
Te zaplanowano na dni 17-19 stycznia. Na Wielkiej Krokwi odbędą się konkurs indywidualny i drużynowy. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, na platformie Max i w Telewizji Polskiej.