Niedzielny konkurs w Innsbrucku rozpocznie się o 14. Relacja Z Czuba i na żywo w Sport.pl
Pewności, że to rzeczywiście jakiś rodzaj rzepów, które łączą kombinezon z jednoczęściową bielizną, nie ma. Ale szwajcarski tabloid "Blick" tak właśnie podejrzewa. Że Simon Ammann, który sam kiedyś ograł rywali, znajdując w przepisach lukę na zagięte bolce w wiązaniach, w noworocznym konkursie (zajął drugie miejsce) sam mógł paść ofiarą tych, którzy znaleźli inne luki. Norwegów, a przede wszystkim zwycięzcy Andersa Jacobsena, który w Garmisch-Partenkirchen wyskoczył nagle z przeciętności, wygrał trening, kwalifikacje i konkurs.
A wszystko to w nowym malinowym kombinezonie, o którym sam mówi, że lata się w nim wyjątkowo dobrze. Jacobsen zawsze odżywa w Ga-Pa, tu potrafi skakać najlepiej, ale reporterzy "Blicka" podejrzewają, że pomogło mu coś jeszcze.
Trop podsunął Bernie Schoedler, czyli były trener Ammanna, a dziś szef skoków w szwajcarskiej federacji.
- Kto chce kombinować, ten nadal robi to przede wszystkim z kombinezonami. A przed tym sezonem kombinezony zostały trochę poszerzone. I czasem zwraca moją uwagę, że niektórzy skoczkowie po skoku świętują, nawet gdy nie ma niczego do świętowania. Wyrzucają ręce w górę albo w bok, rozciągają je - mówi Schoedler, sugerując że może chodzić o to, by w ten sposób kombinezon przywrócić do takiego stanu, w jakim może pomyślnie przejść kontrolę sprzętu.
Jak to się może odbywać? W jednoczęściowej bieliźnie używa się takiego materiału, do jakiego kombinezon przylega właśnie jak rzep. I dzięki temu można ułożyć kombinezon przed wyjściem na rozbieg w wersję startową, np. rozprowadzić go tak, żeby w jednym miejscu przylegał bardziej, w innym mniej, tworzył większą powierzchnię nośną, łapał powietrze itd. A po lądowaniu gwałtownym ruchem sprawić, by kombinezon się od bielizny odłączył.
Kiedyś skoczkowie robili takie triki z naciąganiem kombinezonów bardziej nachalnymi metodami, np. specjalnymi pętelkami na rękawiczki lub buty czy wiązania. Teraz to już nie przejdzie, więc - jak pisze"Blick" - kombinują w inny sposób. Szwajcarski tabloid zwraca uwagę, że kombinezon Jacobsena podczas lotu w Ga-Pa wydawał się mieć dłuższe rękawy niż strój Ammanna, a przy kontroli nie było żadnych problemów.
- To męczące, że się rzuca takie podejrzenia. Mogę tylko powiedzieć, że przeszedłem takie same kontrole jak inni - mówi Jacobsen w rozmowie z norweskim "Verdens Gang". - Są ludzie, którzy wymyślą coś z niczego. Prawdę mówiąc, czekałem na takie oskarżenia po tym, co Anders robił w Garmisch-Partenkirchen. A przecież FIS wszystko skontrolował. Andersowi pomogła perfekcyjna technika, a nie sprzęt - mówi trener Norwegów Alexander Stoeckl. Po poprzednim zwycięstwie Jacobsena w Ga-Pa, w 2013 r., też było głośno o sprzęcie Norwegów. Ale wtedy Stoeckl przyznał, że Jacobsen i Tom Hilde skaczą w butach z wymyślonymi przez trenera wydłużonymi językami, które miały stabilizować skoczka w powietrzu. A teraz Norwegowie zaprzeczają.
Bertil Palsrud, szef komitetu sprzętowego FIS, uważa, że nie było tu żadnego oszustwa. - Zawsze pojawia się wiele oskarżeń i niektóre nie mają żadnego potwierdzenia - mówi Norweg.
- Czyli ta sprawa z rzepami też się wydaje bajką? - zapytali go dziennikarze "VG". - Niekoniecznie. Jeśli coś takiego znajdziemy, to będziemy działać - mówi Palsrud. Tylko może już nie będzie takiej determinacji i nacisków ze strony innych federacji: w kwalifikacjach w Innsbrucku Anders Jacobsen zajął 14. miejsce.
Komentarze (29)
Turniej Czterech Skoczni. Czy Norwegia naciąga przepisy, czyli co się komu przyczepia