Takiego meczu Polacy jeszcze nie grali. Rewelację LN rozłożyli na łopatki

Agnieszka Niedziałek
Posłuchaj artykułu (ładuję...)
Takiego meczu jak z Japończykami w Fukuoce polscy siatkarze w tym sezonie jeszcze nie zagrali. Nie tylko dlatego, że po ich stronie nie było żadnego słabego punktu, ale także dlatego, że wystąpili wreszcie w Lidze Narodów przy komplecie szalonej publiczności. Kamil Semeniuk dzień wcześniej podbił jej serca, ale w piątek na boisku razem z kolegami był już bezlitosny. A wyjątkowość tego pojedynku potwierdza też pewne zachowanie trenera Nikoli Grbicia.

Gdyby trzeba było wybrać jedną scenę z meczu Polska - Japonia (3:0) w Lidze Narodów, która stanowi najlepsze jego podsumowanie, to byłaby to ta tuż po zakończeniu ostatniej akcji w pierwszym secie. Biało-Czerwoni zapunktowali blokiem, a będący rewelacją ubiegłorocznej edycji tych rozgrywek Azjaci - próbujący ratować piłkę - leżeli bezradnie na boisku. Tak też było w całym tym spotkaniu -  tylko w jednym trzech setów gospodarze zdołali zdobyć 20 punktów.

Zobacz wideo Jastrzębski Węgiel przegrywa finał Ligi Mistrzów. Jakub Popiwczak: Ogromny ból

Rywale bez gwiazd. Polscy siatkarze i japońskie szaleństwo

Dwie czołowe ekipy LN (obie przed tym meczem miały na koncie jedną przegraną), pełna hala kibiców - to mogło zwiastować ciekawe i stojące na wysokim poziomie widowisko siatkarskie. Sprawdziło się tylko częściowo, co dało się przewidzieć, zerkając na składy, jakie posłali do gry obaj szkoleniowcy. Trzeba wyraźnie zaznaczyć - to nie był najmocniejszy skład Japończyków, którzy rok temu zajęli trzecie miejsce w LN i wywalczyli awans na igrzyska w Paryżu. Brakowało m.in. będącego kapitanem przyjmującego Yukiego Ishikawy, który w przyszłym sezonie zagra w Sir Safety Perugii oraz podstawowego rozgrywającego Masahiro Sekity. Stąd nie dziwią aż tak nieporozumienia po stronie Azjatów i ich słabszy poziom. Ale nie zmienia to faktu, że Polacy w tym pojedynku zaprezentowali się bardzo dobrze. Najlepiej w tym sezonie.

Mistrzowie Europy rozegrali już wcześniej w Fukuoce dwa mecze, mieli też okazję przyjrzeć się reakcjom tamtejszej publiczności m.in. podczas stojącego na bardzo wysokim poziomie pojedynku gospodarzy z Niemcami (3:2). Niektórzy z Polaków doświadczyli tej atmosfery już wcześniej na własnej skórze, inni słuchali opowieści Bartosza Kurka, który ostatnie cztery lata bronił barw klubu Wolfdogs Nagoya.

- "Kuraś" nauczył mnie jednego zwrotu, który przydał się, gdy zwróciłem się do kibiców i wzbudził małą entuzjazm wśród nich. Widać, że Japończycy szaleją na punkcie siatkówki i bardzo miło jest widzieć tę radość, gdy podchodzimy do ich, by zrobić sobie z nimi zdjęcia czy rozdać autografy. Widać, że ta radość z obecności na meczu jest podobna jak Polsce. W trochę inny sposób wyrażana, ale łączy oba te kraje - mówił po wtorkowym meczu z Bułgarią Aleksander Śliwka, który z kolei od przyszłego sezonu będzie grał w Suntory Sunbirds.

Jak reaguje tłum japońskich kibiców? Przede wszystkim po każdym punkcie słuchać wielką wrzawę. Jest ona połączeniem okrzyków radości z dźwiękiem wywoływanym przez szybkie i częste uderzanie o siebie nawzajem dmuchanych złotych gadżetów do kibicowania, które ma w rękach każda osoba na trybunach. Tak też było w piątek, zwłaszcza gdy punktowała ekipa gospodarzy, choć takich okazji nie było nadmiernie dużo.

Niezwykłe dwie godziny Semeniuka. "Selekcja trwa". Nietypowe zachowanie Grbicia

W czwartek, po meczu z Turkami, serca miejscowych kibiców podbił Kamil Semeniuk, który - według informacji przekazanej przez Volleyball World - aż przez dwie godziny rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Miał dostać za to owację, gdy już wreszcie schodził do szatni.

- Traktuję to jako wyraz wdzięczności dla kibiców. Przyjeżdżają z różnych zakątków świata czy kraju. Nieraz pokonują setki kilometrów, by nas oglądać na żywo i mieć okazję - czasem jedną na kilka lat - by dostać autograf od ulubionego siatkarza. Staram się więc rozdać jak najwięcej autografów i zrobić sobie jak najwięcej zdjęć z nimi. Oczywiście, nie dam rady z wszystkimi, bo hale są przeogromne i zajęłoby to bardzo dużo czasu, ale jak tylko mogę, to zostaję dopóki mnie ochrona nie wyrzuca i światło nie gaśnie - opowiadał z uśmiechem po piątkowym meczu przyjmujący Perugii.

Swoim występem w tym spotkaniu też zasłużył na brawa. Świetnie radził sobie w każdym elemencie i znów potwierdził, że potrafi utrzymać wysoką dyspozycję przez wiele miesięcy. Występował bowiem także w pierwszym tegorocznym turnieju LN w Antalyi i jak na razie nie zawodzi. W piątek w pewnym momencie w pierwszym secie, gdy szykował się do ataku, jeden z Japończyków skaczący do bloku schował ręce, ale Polak nie dał się na to nabrać.

- Trener rotuje i jak jest tylko okazja, by wejść na boisko w pełnym wymiarze, to nie ma co narzekać na dolegliwości, tylko trzeba zacisnąć zęby i dawać z siebie maksa. Bo selekcja ciągle trwa i każde spotkanie może być ważne - mówił po spotkaniu z Turkami "Semen".

Po meczu z gospodarzami (wg statystyk zamieszczonych na Volleyball World zdobył 10 pkt, tyle samo co Kurek i Kochanowski, wg danych od statystyka polskiej kadry - dziewięć, o jeden mniej od Kurka i o dwa mniej od Kochanowskiego) może czuć się naprawdę pewnie pod kątem szans na bilet do Paryża.

Pod koniec drugiej partii Grbić co prawda go zmienił, ale nie dlatego, że wymagała tego sytuacja na boisku. Bo na co można narzekać przy 88 procentach pozytywnego przyjęcia, 67 skuteczności ataku i punktowym bloku? Po prostu przewaga Polaków była już tak duża, a Semeniuk znów błyszczał i szkoleniowiec mógł sprawdzić inne opcje. Pod koniec spotkania z wyjściowego składu zostali już tylko po stronie Biało-Czerwonych rozgrywający Marcin Janusz i libero Jakub Popiwczak. A przez cały mecz ani razu na parkiecie nie pojawił się jedynie drugi libero Kamil Szymura.

Polacy okazali się bezlitośni dla rywali. Blokiem zatrzymali ich aż 14 razy. Po raz drugi z rzędu zanotowali dwucyfrową zdobycz w tym elemencie - w meczu z Turkami wynosiła ona 11. Swoje też robili zagrywką. Tu przede wszystkim nękał Japończyków Tomasz Fornal, który kilkakrotnie był o krok od serwisu o prędkości 130 km/h. Odrobili też lekcję z cierpliwości, bo drużyna francuskiego trenera Philippe'a Blain tradycyjnie ofiarnie uwijała się w obronie.

Pod koniec meczu jeden z zawodników gospodarzy po zdobyciu punktów prezentował kolegom napięty biceps z uśmiechem, ale w całym spotkaniu Azjaci nie mieli żadnych szans z rozpędzoną polską maszyną. Ta działała tak dobrze, że Grbić ani razu nie poprosił o przerwę, co zdarza się niezwykle rzadko. Nie tylko on zrobił tego dnia coś wyjątkowego - leworęczny Śliwka zdobył punkt po ataku prawą ręką. W sobotę, na koniec występu w Fukuoce, działanie tej maszyny przetestują w prestiżowym pojedynku Brazylijczycy.

- Dostajemy sygnały, że będą u nich roszady. To trochę nie za fajnie dla nas, bo będziemy musieli obejrzeć każdego zawodnika podczas analizy wideo i będzie ona trwała - tak jak przed meczem z Japonią - ponad 40 minut. Ale trzeba sumiennie podejść do tego spotkania i fajnie by było tak daleką podróż i ten turniej w Japonii zakończyć zwycięstwem - podsumowuje Semeniuk.

Więcej o:

Komentarze (2)

Takiego meczu Polacy jeszcze nie grali. Rewelację LN rozłożyli na łopatki

dar61
10 miesięcy temu
Jest - wszechobecny i domyślny - minus.
Wszyscy grają drugimi składami, no może prócz walczącej o igrzyska Słowienii, a my - znów - wykładamy na stół wszystkie karty...
Na ten temat [domyślny] MUSI być artykuł nie POST factum, a PRZED...
.
*******
Semen?
SiemIOn!
Rodowód wschodni [nazwiska] niezaprzeczalny.
.
Co się Redaktorka tak uparła na ten dubeltowy skrót wedługowy?
.
'...drużyna francuskiego trenera Philippe'a Blain...'
>>> ...BlainA...
Wymowa wymową, ale zapis zapisem, Redaktorko.
zwiastun007
10 miesięcy temu
Ten artykuł też rozłożył mnie na łopatki
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).