MŚ siatkarzy 2014. Kapitan Winiarski i jego załoga zatopili Serbię

Wspaniałym zwycięstwem 3:0 (25:19, 25:18, 25:18) nad Serbią polscy siatkarze rozpoczęli mistrzostwa świata. Na Stadionie Narodowym w Warszawie, w obecności 62 tysięcy widzów, koncert gry dał kapitan Michał Winiarski. Na najwyższe noty zasłużyli też jego koledzy, którzy zbili trzecią drużynę poprzednich mistrzostw. Grupowymi rywalami Polaków oprócz Serbów są siatkarze z Australii (2.09), Wenezueli (4.09), Kamerunu (6.09) i Argentyny (7.09)
Paweł Zagumny Paweł Zagumny Fot. Dawid Antecki / Agencja Wyborcza.pl

ROZGRYWAJĄCY

Piękna otoczka meczu plus niezapomniana gra reprezentacji Polski - tak będzie wspominany mecz, w którym padł rekord frekwencji na trybunach w historii mistrzostw świata. Podopieczni Stephane'a Antigi już wybiegając na prezentację z tunelu prowadzącego z szatni na boisko byli pełni energii i widocznej gołym okiem wiary w swoją siłę. Bohaterów sobotniej nocy oceniamy w szkolnej skali 1-5, gdzie "jedynka" oznacza występ beznadziejny, a "piątka" - rewelacyjny.

Paweł Zagumny - 5

Wyszedł w "szóstce" i od początku grał jak na profesora przystało. Przed pierwszą przerwą techniczną (8:7 dla Polski) w ogóle nie korzystał ze środkowych, a kiedy przyzwyczaił serbski blok do chodzenia na skrzydła, poszalał i z Piotrem Nowakowskim, i z Karolem Kłosem. Pomógł zbudować przewagę kapitalnymi akcjami jak wystawa jedną ręką do Winiarskiego (13:10) czy uruchomienie go z szóstej strefy (19:15). Przełamał też Wlazłego - nie zraził się po jego czterech pierwszych nieskutecznych zbiciach, potrafił tak mu rozegrać, że ten atakował na pojedynczym bloku. W kolejnych partiach utrzymał poziom - świetnie wykorzystywał bardzo dobre przyjęcie.

 

Fabian Drzyzga - bez oceny

Wszedł na zagrywkę w pierwszym secie przy stanie 24:19, zagrał mocno (piłka osiągnęła prędkość 100 km/h) i w efekcie Karol Kłos skorzystał z przechodzącej piłki, kończąc partię. W drugim secie dał krótką zmianę Zagumnemu, ale w sumie grał za krótko, by wystawić mu ocenę.



Mariusz Wlazły Mariusz Wlazły Fot. Grzegorz Celejewski

ATAKUJĄCY

Mariusz Wlazły - 3+

Wyszedł w "szóstce" i zaczął bardzo źle - od trzech zepsutych ataków, zagrywki w siatkę i za chwilę czwartej pomyłki po wystawie od Zagumnego. Z biegiem czasu się rozkręcał. Serwisem w pierwszym secie się nie wstrzelił, za to w jego drugiej części potrafił przełamywać serbski blok. Partię skończył z przyzwoitą, 50-procentową skutecznością w ataku (5/10). W drugiej partii wreszcie zaserwował asa (zmniejszył siłę, a zwiększył precyzję - piłka spadła na końcową linię z prędkością 97 km/h), wyprowadzając drużynę na 20:12, ale w ataku był nierówny (2/5 w tej partii, w sumie po dwóch setach 7/15). Na pewno ma większy potencjał, pokazał go choćby serwując z prędkością 122 km/h przy stanie 16:11 w trzecim secie. Można mieć nadzieję, że rozkręci się w następnych meczach.

 

Dawid Konarski - bez oceny

Dał odetchnąć Wlazłemu w drugim secie, kiedy mieliśmy już bezpieczną przewagę. Zdobył jeden punkt, ale grał zbyt krótko, by go rzetelnie ocenić.

Michał Winiarski i Paweł Zatorski Michał Winiarski i Paweł Zatorski Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

PRZYJMUJĄCY

Michał Winiarski - 5

Wyszedł w podstawowym składzie i jak przystało na kapitana, poprowadził zespół do zwycięstwa i w pierwszej, najtrudniejszej partii, i w całym meczu. Zaczął od dwóch nieskutecznych zbić w jednej akcji, ale później już prawie się nie mylił. Miał znakomitą, 71-procentową skuteczność w ataku (5/7), ważny punkt dołożył blokiem, bo zatrzymał lidera gości Aleksandara Atanasijevicia (wtedy zrobiło się 12:9), który wcześniej był dla nas nieuchwytny. W drugiej partii był chyba jeszcze lepszy, do skuteczności (10/13) - fenomenalne 77 proc. w ataku) dokładając widowiskowość - niesamowity atak z drugiej linii na 15:7, dwie bomby w dwóch ostatnich akcjach seta. A kiedy w trzeciej partii Serbowie próbowali nas gonić (doszli na 16:14), wziął sprawy w swoje ręce, m.in. serwując tak, że koledzy łatwo punktowali blokiem albo ze źle przyjętych i rozegranych piłek rywale atakowali w aut. Serwować przestał, kiedy prowadziliśmy aż 21:14 i było jasne, że wygramy 3:0.

 

Michał Kubiak - bez oceny

Nie zagrał.

 

Mateusz Mika - 4+

Szybko pokazał, że zapracował na miejsce w "szóstce". Spokojny, pewny, jak rutyniarz, a nie człowiek, który dopiero w maju poważnie zaistniał w kadrze. W ataku sprytny, z czasem nawet niezawodny, gdy Zagumny kierował do niego sytuacyjne piłki. W przyjęciu - firma (po dwóch setach aż 11 perfekcyjnych przyjęć - najwięcej w zespole). Do tego as serwisowy i blok już w pierwszym secie, na początku drugiego - kiedy budowaliśmy przewagę - jeszcze jeden. Później Serbowie kilka razy go zatrzymali, ale wtedy albo sytuację ratowali koledzy, świetnie broniąc, albo mieliśmy już tak dużą przewagę, że strata punktu zbyt mocno nie bolała.

 

Rafał Buszek - bez oceny

Nie zagrał.

ŚRODKOWI

Piotr Nowakowski - 4+

Pewniak Antigi do podstawowego składu był świetny w krótkich z Zagumnym. Po takich akcjach zdobył w pierwszym secie trzy punkty. Na minus w nim jedna zepsuta zagrywka. W kolejnych setach tradycyjnie bardzo dobry w bloku, w ataku też bez zarzutu.

 

Karol Kłos - 4+

Drugi ze środkowych na których postawił trener zaprezentował niezłe serwisy i dobrą współpracę z Zagumnym. Skończył pierwszego seta, wykorzystując piłkę przechodzącą po serwisie Drzyzgi, w drugim był ścianą dla Serbów - zaliczył trzy punktowe bloki. Już kiedy wychodził na boisko, było jasne, że jego - gracza kochającego kontakt z kibicami - 62 tysiące ludzi na Narodowym uskrzydli szczególnie.

 

Marcin Możdżonek - bez oceny

Nie zagrał.

Paweł Zatorski (po prawej) Paweł Zatorski (po prawej) Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

LIBERO i TRENER

Paweł Zatorski - 5

Świetnie radził sobie z zagrywkami Serbów (w dwóch pierwszych setach przyjął ich 12, a aż 10 perfekcyjnie), mocno pracował w obronie. Już w pierwszej partii uspokoił wszystkich, których przed meczem o palpitacje serca przyprawił Stephane Antiga, wysyłając na trybuny o wiele bardziej doświadczonego Krzysztofa Ignaczaka.


Stephane Antiga - 5

Po tym meczu upewnił się, że jego odmłodzony zespół jest mentalnie bardzo mocny. Świetnie przygotował zawodników, wszedł w swój pierwszy wielki turniej w roli szkoleniowca idealnie. Dla trenera, podobnie jak dla jego graczy, to był mecz jak z marzeń.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.