Po pierwszym meczu finałowym na arbitrów narzekał Paweł Abramow, jego zdaniem sędziowanie w finale PlusLigi było skandaliczne i stronnicze. W piątek sędzia Dardiusz Jasiński popełnił osiem rażących błędów. Mylił się w obie strony. Przemysław Iwańczyk dziwi się, że władze ligi na najważniejsze mecze sezonu nie wydelegowała najlepszych arbitrów. Nie mówiąc już o systemie pozwalającym oglądać na wideo powtórki kontrowersyjnych sytuacji. Jego zdaniem PlusLiga nie wyciągnęła wniosków z ze styczniowego ćwierćfinału Pucharu Polski pomiędzy Skrą Bełchatów a Resovią Rzeszów, gdy nerwy puszczały wszystkim - zawodnikom, trenerom i działaczom, wszystko na oczach tysięcy telewidzów.
Wyobrażałem sobie, że finał ligi to wydarzenie szczególne, a tym samym, że władze PLPS potraktują mecze decydujące o złocie tak samo profesjonalnie jak przygotowali się do nich trenerzy i siatkarze. Że skoro zdecydowali się wyłożyć dodatkowe pieniądze na dodatkowe kamery i powtórki umożliwiające drużynie challenge w kontrowersyjnych sytuacjach (7 tys. zł za mecz) w spotkaniach Pucharu Polski, to tak samo będzie i w równie ważnych - jeśli nie ważniejszych - meczach o mistrzostwo - pisze na blogu Iwańczyk.
Skoro z jakichś powodów, nie przychodzi mi do głowy jakich, liga pieniędzy na powtórki nie dała, to chociaż mogła wydelegować na decydujące pojedynki najlepszych arbitrów. Piszę tę notkę po trzecim secie drugiego spotkania Skry z Jastrzębskim Węglem. Do tego momentu sędzia Dariusz Jasiński popełnił osiem rażących, krzywdzących naprzemiennie oba zespoły błędów. Sześć z nich nie wymagały powtórek, widoczne były gołym okiem każdego kibica siedzącego w hali. Komentatorzy Polsatu, których mam w słuchawce, otwartym tekstem mówią już, że sędziowanie jest skandalicznie. Zawodnicy nic nie mówią, bo grają, ale kontestują większość decyzji arbitra - czytamy na blogu.
Nie znam powodów, dla których nie prowadzi tego spotkania któryś ze sztandarowych polskich sędziów - Sylwester Strzylak lub Andrzej Lemek. Tak samo nie wiem, czemu działaczom ligi nie wystarczyła nauczka ze styczniowego ćwierćfinału PP między Skrą a Resovią, kiedy nerwy puściły zawodnikom, trenerom i działaczom, a z ekranów telewizorów - chyba po raz pierwszy w historii siatkarskich transmisji - sypnęły się bluzgi -pisze na blogu Iwańczyk.
Do cholery! Tak nie może być! Jeśli sędziowie chcą pracować na korzyść Skry Bełchatów, to proszę bardzo - powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Przeglądu Sportowego" Paweł Abramow, komentując kontrowersyjne decyzje sędziów w meczu Skry Bełchatów z Jastrzębskim Węglem w finale PLS.
- Do cholery! Tak nie może być! Jeśli sędziowie chcą pracować na korzyść Skry Bełchatów, to proszę bardzo - mówi. - Mam tego dość, bo mogę przegrać, ale nienawidzę, gdy ktoś gra nie fair. W Rosji jest to samo - dodaje Abramow .
Remis w finale PlusLigi Skra wygrywa mecz numer dwa ?