Primera Division. Po co Realowi Madryt Mateo Kovacić?

To z pewnością jeden z najbardziej niespodziewanych transferów w tym oknie transferowym. Real Madryt zapłacił ok. 35 mln euro Interowi Mediolan za Mateo Kovacicia. Ale po co Realowi jest potrzebny Chorwat? I czy Madryt to miejsce, które będzie najlepsze dla Kovacicia?

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas Roberto Mancini sprzedaż swojego podopiecznego wytłumaczył tak samo jak oddanie Xherdana Shaqiriego do Stoke. Inter musi spełnić wymagania finansowego fair play (już wcześniej został ukarany za złamanie tych reguł). W dodatku Kovacić nie był pierwszoplanową postacią w poprzednim sezonie. W podstawowym składzie wychodził 26 razy. Łącznie w Interze zagrał 97 spotkań, strzelił osiem goli (ale trzy z islandzkim Stjarnanem) i zaliczył jedenaście asyst. Nie najgorzej, ale i bez rewelacji. Przecież w Mediolanie dostał numer 10, z którym wcześniej grał Wesley Sneijder. No i nie każdy występował w Lidze Mistrzów na Santiago Bernabeu przeciwko Realowi już w wieku 17 lat (Dinamo Zagrzeb Kovacicia przegrało wtedy 6-2).

Jego przekleństwem stała się jego uniwersalność. Od przyjścia do Interu rzucano go na wiele pozycji; grywał jako cofnięty rozgrywający a la Pirlo, występował na skrzydle czy też jako ofensywny pomocnik, zdarzyło mu się zagrać jako drugi napastnik. Trudno powiedzieć, na jakiej pozycji spisywał się najlepiej. Dobrze wyglądał, atakując z głębi pola, gdy miał miejsce do rozpędzenia się i minięcia kolejnych rywali - w poprzednim sezonie wykonał 90 dryblingów, wśród zawodników U-21 w czołowych ligach Europy lepszy był wyłącznie Raheem Sterling (109) - ale nie dawał wystarczającego zabezpieczenia obronie.

Konflikty z trenerami

Do Interu przyszedł 2,5 roku temu, ale w tym czasie miał aż trzech trenerów. Najgorzej układała mu się współpraca z Walterem Mazzarrim. Włoski szkoleniowiec krytykował go za "nieumiejętność stosowania się do poleceń". Kovacić narzekał za to na zbyt defensywny styl gry tamtego Interu. Ciągłe roszady trenerskie oraz zmiany pozycji nie pomogły mu w ustabilizowaniu formy; a za to najczęściej go krytykowano. Jednego dnia zachwycał, by innego przejść obok meczu. Roberto Mancini mówił wprost: Kovacić musi pokazać, że jest w stanie zagrać bardzo dobrze 30 razy z rzędu, a nie tylko raz. Kovacić odpowiadał mu, że najbardziej pomocna byłaby gra co tydzień.

Z tych względów nawet w obozie Interu nie jest oceniana jednoznacznie. Mediolańczycy dostali za niego 35 mln euro, podczas gdy Dinamo Zagrzeb zapłacono za niego 11 mln i 4 kolejne w bonusach. To bardzo przyzwoity zysk, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie jest to największa gwiazda zespołu; tak uważa legenda "Nerazzurrich", Giuseppe Bergomi. Ale już Luis Suarez porównał tę sytuację do sprzedaży Andrei Pirlo przed laty. Argumentuje, że Pirlo też nie dawał zbyt wiele w defensywie, ale z biegiem lat znacznie poprawił się pod tym względem; że potrzebował czasu, którego Kovaciciowi nie dano.

Ciekawe jest również to, co zamierza zrobić z nim Rafael Benitez w Madrycie. Na pewno nie będzie pierwszoplanową postacią; to jedynie uzupełnienie składu. Wcześniej w tej roli widziano choćby Lucasa Biglię (Lazio), czyli zawodnika typowo defensywnego. Jednak ostatecznie wybrano bardziej ofensywnego Kovacicia. - Bardziej przypomina Modricia lub Kroosa aniżeli Casemiro czy Illarramendiego. A najbardziej przypomina Andresa Iniestę - pisze o Chorwacie "Marca". Raczej nie znajdzie miejsca za plecami napastnika; może tak jak i Toni Kroos przekształci się z ofensywnego pomocnika w grającego nieco głębiej piłkarza? Pytań jest dużo, ale odpowiedzi jak na razie niewiele.

Zostanie wyrzutem sumienia Interu?

Ten transfer może dziwić, patrząc na niego również ze strony Kovacicia. Jeszcze miesiąc temu przekonywał, że chce walczyć o miejsce w jedenastce Interu, że to taki sam klub jak Real czy Barcelona. A jednak w Mediolanie już go nie ma. O regularnej grze w Realu może jak na razie pomarzyć. Nikt nie wątpi, że ma ogromny talent - "połączenie Kaki i Seedorfa", powiedział o nim Giovanni Trapattoni - ale by go w pełni zrealizować, powinien grać jak najczęściej. O tym niby sam wie, ale jednak postąpił zupełnie inaczej. Pozostaje mu wierzyć w to, że poradzi sobie tak samo jak Andrea Pirlo, Philippe Coutinho czy Leonardo Bonucci. Obaj przed laty byli niechciani w Interze. Historię Pirlo wszyscy znają, dwaj kolejni piłkarze są teraz gwiazdami Liverpoolu oraz Juventusu.

Obserwuj @L_Godlewski

Superpuchar Hiszpanii. Bilbao fetuje pokonanie Barcelony [ZDJĘCIA]

Czy Kovacić sprawdzi się w Realu?
Więcej o:
Copyright © Agora SA