Z CBA przeszedł do piłkarskiej ekstraklasy

Były szef śląskiego Centralnego Biura Antykorupcyjnego wkroczył do świata piłki nożnej i został szefem ds. bezpieczeństwa w Górniku Zabrze.

- Fachowość, kompetencja. To osoba poza wszelkimi podejrzeniami, do której mogę mieć pełne zaufanie - wylicza atuty Tomasza Milewskiego prezes klubu Łukasz Mazur, który zdecydował o jego zatrudnieniu. Milewski zastąpił w Górniku Jana Ozgę.

40-letni nowy szef ds. bezpieczeństwa ukończył technikum górnicze, przez krótki czas pracował na dole w kopalni Pstrowski. Na Śląsku jest jednak znany przede wszystkim jako dobry policjant. W zabrzańskiej policji piął się po różnych szczeblach kariery - w 1991 r. zaczął pracę w komisariacie nr 1, na terenie którego położony jest obiekt Górnika. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską w Szczytnie, potem był kierownikiem referatu kryminalnego w jednym z zabrzańskich komisariatów, a także naczelnikiem wydziału do walki z przestępczością gospodarczą.

Przez kilka ostatnich lat Milewski pracował w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Stworzył od podstaw katowicką delegaturę Biura, był jej szefem. Przestał pełnić tę funkcję, gdy premier odwołał Mariusza Kamińskiego, szefa CBA. W styczniu Milewskiego w katowickiej delegaturze zastąpił Maciej Stańczyk.

- Niejednokrotnie pracowałem przy zabezpieczaniu meczów piłkarskich Górnika. Teraz podczas spotkań na Roosevelta łatwiej mi więc szukać porozumienia z partnerem, jakim jest policja. Jestem też po spotkaniu z przedstawicielami Stowarzyszenia Kibiców Górnika. Ostatnie mecze, zarówno te u siebie, jak i wyjazdowe, pokazały, że możliwy jest konsensus, a mecze to wyłącznie widowiska sportowe, a nie pole do rozrób - mówi Milewski, którego ojciec na początku lat 70. przez kilka lat pracował w Górniku przy organizacji imprez. - Jakaś część historii rodzinnej zatoczyła koło - mówi.

- Niech pan zapyta, jak były szef CBA radzi sobie w piłkarskim światku, gdzie 300 osób ma wyroki za korupcję - pół żartem, pół serio radzi prezes Mazur. - Mam nadzieję, że korupcja Górnika nigdy nie dotknęła. I że dla mnie nie ma tu roboty tego typu - śmieje się Milewski.

Część kibiców jego angaż do klubu przyjęła z niezadowoleniem. - Zdaję sobie z tego sprawę. Myślę jednak, że dla kibiców mogę być gwarantem, że nasze umowy będą przestrzegane, a stadion będzie miejscem bezpiecznym. Swego czasu kibice wywiesili na stadionie flagę z napisem "Semper fidelis" [zawsze wierni - przyp. red.]. Chciałbym, by dołożyli jeszcze zasadę "Pacta sunt servanda" [umów należy dotrzymywać - przyp. red.], bo musimy się wzajemnie szanować i przestrzegać wspólnych ustaleń - mówi nowy kierownik ds. bezpieczeństwa Górnika.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.