• Link został skopiowany

Liga włoska. Wróciły koszmary Interu, Milan spełnia marzenia

Po porażce z Lazio piłkarze Interu lecą na klubowe mistrzostwa świata, które miały zwieńczyć fantastyczny rok, a mogą przesądzić o ścięciu trenera Rafaela Beniteza. Do lidera Milanu obrońcy tytułu tracą już dziesięć punktów.

Ubiegłotygodniowa eksplozja, dzięki której mistrzowie rozbili Parmę 5:2, nie okazała się obietnicą lepszych czasów, lecz odosobnionym wzlotem ponad aktualne możliwości drużyny. W piątek było licho jak zwykle. Piłkarzowi Interu znów nie wytrzymały w trakcie gry mięśnie (uraz Stankovicia, w drużynie już 42. w sezonie, na szczęście jest niegroźny), Inter znów wypocił ledwie jedną bramkę (norma od połowy września), Inter znów zdawał się otępiały, obojętny, pogodzony z losem. Ludzie, którzy jeszcze przed chwilą, pod przywództwem trenera Mourinho, wyróżniali się agresywnością i zaciekłością w walce, teraz nie reagują nawet na jawne prowokacje przeciwnika. Przegrywają, a zarazem najrzadziej w Serie A faulują i najrzadziej są karani żółtymi kartkami.

Zmienia się tylko jedno. Kruszeje defensywa, do końca sezonu pozbawiona Waltera Samuela (zerwane więzadła). Najpierw zaczęła tracić co kolejkę gola, w minionych weekendach rywale strzelali już po dwa, teraz Lazio wbiło jej trzy.

Dawny Massimo Moratti już dawno by trenera z San Siro przepędził. Zwalniał za znacznie mniejsze przewinienia, bywało, że w sezonie nawet trzykrotnie. Moratti dzisiejszy, właściciel klubu dojrzalszy i wreszcie nasycony trofeami, reaguje spokojniej. Klubowe mistrzostwa świata w Abu Dhabi, na które drużyna wyleci w piątek, pozostają dla niego naczelnym celem, więc drużyny pochopnymi ruchami destabilizować nie chce. Nawet jeśli dokonania podwładnego ocenia coraz krytyczniej - nie podoba mu się np. skala rewolucji wznieconej przez Beniteza, który graczy utytułowanych i zaawansowanych wiekowo postanowił uczyć wszystkiego, aż po abecadło. Tłumaczy im nawet, jak biegać.

Wszystko ma oczywiście naukowo udowodnione, ale piłkarze dzielą się na pacjentów, którzy nie znieśli obciążeń, oraz na zgasłych czempionów, którym klęską z oczu patrzy. I zapewnienia kapitana Javiera Zanettiego, że mediolańczycy wciąż mierzą w tytuł, brzmią coraz mniej poważnie. Teraz kłopotem okazuje się nawet, mimo pewnego awansu, wieńczący rywalizację w rundzie grupowej Ligi Mistrzów wyjazd do Bremy. O pozycję lidera dla korzystniejszego losowania 1/8 finału warto się bić (na razie zajmuje ją Tottenham), więc przed Benitezem dylemat - wypuścić na Werder jedenastkę zbliżoną do najmocniejszej czy dać liderom odpocząć przed MŚ i zaufać żółtodziobom?

Włosi znów piszą, że hiszpański szkoleniowiec do końca sezonu nie dotrwa, tyle że szef odłożył egzekucję na styczeń. A ponieważ Inter ze względu na lot do Abu Dhabi musi odłożyć też najbliższą kolejkę (zagrożoną strajkiem) oraz, być może, następną, grozi mu wejście w nowy rok z niełatwą do zniesienia stratą 16 punktów do lidera.

Na szczycie tabeli coraz wygodniej rozsiadają się piłkarze Milanu, którzy już nie tylko zbierają punkty, ale i spełniają kibicowskie marzenia o spektakularnej grze. Kevin-Prince Boateng strzelił gola Brescii już w czwartej minucie, prowadzenie podwoił Robinho, po chwili San Siro znów oczarował Zlatan Ibrahimović - petardę z kilkunastu metrów odpalił z taką swobodą, że nie wiadomo, czy bardziej podziwiać jego kunszt, czy umiejętność sparaliżowania dwójki obrońców, którzy bali się zdecydowanie go zaatakować.

Maszyneria Massimo Allegriego wywiera coraz większe wrażenie. Trener nowicjusz buduje drużynę z tożsamością (unikając wpadek!), choć zarazem musi panować nad spokojem w grupie, która doświadcza niezwykłego zjawiska - od miesiąca trzymanego na ławce Ronaldinho. W poprzedniej kolejce były najlepszy futbolista świata bez grymasu zniósł nawet decyzję trenera, by wpuścić Brazylijczyka na ostatnie sekundy. Teraz potruchtał dłużej (na sprinty go już nie stać), ale prasa utrzymuje, że kończącego się w czerwcu kontraktu raczej nie przedłuży.

Lidera naciska Lazio, które w piątek wyglądało na zespół znacznie lepiej zorganizowany od pokonanych obrońców tytułu. Pozbawiający gości złudzeń cios zadał z rzutu wolnego kupiony latem za 13,5 mln euro ofensywny rozgrywający Hernanes, którym interesowały się najsławniejsze firmy na kontynencie, z Barceloną na czele, ale żaden nie umiał mu zaufać. Także Inter, choć latem wydawało się, że to właśnie mediolańczycy wezmą Brazylijczyka. Dziś mają już niemal pewność, że takiego piłkarza - z wizją, głodnego sukcesu - im brakuje.

150 goli Hernana Crespo w Serie A  ?

Więcej o: