Bundesliga. Arcymistrz Guardiola znów na czele rewolucji

Jednym z trudniejszych wyzwań dla piszących o piłce jest ostatnio określenie, jakim konkretnie ustawieniem gra Bayern Monachium. Widać, że futbol wyleczył się z tiki-taki, a Pep Guardiola pokazuje nową drogę kolejnej taktycznej innowacji. Kto za nim nadąży?

Wyobraźcie sobie, że w trakcie oglądania meczu co 15 czy 20 minut na ekranie pojawia się plansza przedstawiająca ustawienie, w jakim grają oba zespoły. Za każdym razem inne, szkoleniowcy zmieniają je nieustannie, jakby tocząc własną, równoległą do wydarzeń na boisku walkę o taktyczną dominację. Trzymanie się jednego ustawienia jest nie tyle niemodne, co niepraktyczne, bo rywal reaguje szybko, łatwo się adaptując i osiągając przewagę. Już nikt mianem "piłkarskich szachów" nie określi spotkań nudnych i bezbramkowych - sformułowanie, które było wyrazem frustracji widza, wkrótce stanie się komplementem.

Wnioski z porażki tiki-taki

O historii taktyki mówi się, że zmienia się cyklami. O ile wśród używanych przez poszczególne drużyny ustawień trudno oczekiwać jakichkolwiek nowości - po wielu zmianach XIX-wieczną "piramidę" 2-3-5 udało się odwrócić do 4-3-2-1 - to w ciągu ostatniej dekady interesująca ewolucja dotknęła samych piłkarzy. Jeszcze 10 lat temu najbardziej doceniano "specjalistów", nadając konkretnym pozycjom w systemach dokładnie określone role (np. defensywnego pomocnika, ucieleśniona przez Claude'a Makelele), a teraz szuka się piłkarzy uniwersalnych. W Niemczech, Holandii czy Hiszpanii młodzież szkoli się przede wszystkim tak, by każdy chłopiec potrafił grać jako pomocnik - ostateczny wybór pozycji jest odsuwany na coraz dalsze miejsce w planie ich rozwoju. Guardiola, największy z piłkarskich innowatorów, podkreśla, że jemu, aby rywalizować w trakcie całego sezonu, wystarczy kadra 20 zawodników - pod warunkiem, że większość z nich będzie potrafiła grać na tym samym poziomie na dwóch, a najlepiej trzech pozycjach. Nic dziwnego, że Hiszpan przewodzi właśnie kolejnej rewolucji.

Ta pierwsza dotyczyła stylu gry całego zespołu - choć świat zaadaptował ją pod nazwą tiki-taki, a szkoleniowcy w wielu ligach, nawet w polskiej ekstraklasie, z różnym powodzeniem starali się naśladować grę Barcelony Guardioli, to on sam miał bardziej pragmatyczne podejście. Gdy inni stawiali na pierwszym miejscu przewagę w posiadaniu piłki jako niemal gwarancję zwycięstwa, jego priorytetami był wysoki pressing, szybka wymienność pozycji oraz liczba stwarzanych okazji. Problem w tym, że podobnie jak Guardiola w Barcelonie, tiki-taka w światowym futbolu się wypaliła. Katalończycy dostali bolesną lekcję od Bayernu Monachium w 2013 r., Hiszpanie z kretesem polegli na tegorocznych mistrzostwach świata.

Piłkarz współczesny

Nawet Bayern Guardioli w pierwszym sezonie boleśnie się przekonał o tym, że z samego posiadania piłki niewiele wynika, gdy trio "BBC" Realu Madryt rozjeżdżało go w półfinale Ligi Mistrzów. Gra przez "wielkie U" - wymienianie podań od lewego do prawego skrzydła przez obrońców, bez efektu - przyprawiała go o wściekłość. W tym sezonie Bayern nie ma już takiego problemu z przeciwnikami, którzy zagęszczają środek pola.

Co się zmieniło? Guardiola tak przestawia piłkarzy, by to jego zespół miał przewagę w tej strefie. Najlepiej było to widać w wygranym 7:1 meczu Ligi Mistrzów z Romą, podczas którego decydujące okazały się wejścia Davida Alaby ze środka obrony do drugiej linii. Jonathan Wilson, autor książki o historii taktyki piłki nożnej, pisał wówczas, że ustawienie Bawarczyków można określić wyłącznie mianem 2-7-1 - tak trudne do zdefiniowania były pozycje większości piłkarzy Bayernu.

aa a

Grafiki przedstawiają uśrednione pozycje piłkarzy Bayernu w meczach z Manchesterem City (porażka 2:3, po lewej) i Romą (wygrana 7:1, po prawej)

To właśnie Alaba wydaje się najlepszym przykładem "piłkarza przyszłości". Świetnie zbudowany, silny i szybki, z kapitalną techniką i inteligencją pozwalającą mu zarówno doskonale interpretować wydarzenia na boisku, jak i odnajdywać wolne miejsce podaniem lub ruchem bez piłki. Austriak łączy umiejętność gry defensywnej z talentem do dryblingu czy kluczowych zagrań. Do momentu kontuzji był najlepszym piłkarzem Bayernu w tym sezonie.

Korzystają wszyscy

Oczywiście nie można powiedzieć, że to zasługa wyłącznie Guardioli - wręcz przeciwnie. Jednym z lepszych przykładów jest Brendan Rodgers, początkowo piewca tiki-taki, który z grającą w tym stylu Swansea awansował do Premier League, a udane występy niewielkiego walijskiego klubu zapewniły mu przeprowadzkę do Liverpoolu. Chociaż Rodgers wielokrotnie upierał się, że posiadanie piłki jest dla niego najważniejsze, to już w drugim sezonie na Anfield jego zespół potrafił zmieniać z meczu na mecz ustawienie, grając z kontry lub wygrywając dzięki dominacji - i będąc bardzo blisko mistrzostwa kraju.

Zmienność systemów i stylów gry, zdolność do adaptacji można przypisać w ciągu ostatnich dwóch lat wielu szkoleniowcom, m.in. Simeone, Ancelottiemu, Mourinho, Kloppowi, Van Gaalowi, Monkowi czy Bielsie... Raz jeszcze - zamykanie się wyłącznie w konkretnych ustawieniach byłoby błędem. Dla najlepszych szkoleniowców w Europie liczy się także to, że w defensywie potrafią ustawić się w 4-4-2, by atakować jak w systemie 4-3-3. Swoich piłkarzy uczą, jak prowadzić pressing wysoki, średni i niski.

Żeby nie było wyłącznie przykładów z zagranicy - reprezentacja Adama Nawałki grała tej jesieni ustawiona w 4-4-2, 4-2-3-1 i 4-3-3, a na treningach próbowano także 3-5-2. Legia w Europie gra defensywnie, świetnie kontrując, a w ekstraklasie jest drużyną z najwyższym średnim posiadaniem piłki - w większości spotkań Henning Berg preferował grę bez napastnika, za to z szóstką nominalnych pomocników wymieniających się pozycjami. Chociaż krytyków tego stylu nie brakowało, takiej jesieni mistrz Polski nie miał od dawna.

- Ślepa wiara w jeden styl gry prowadzi do klęski - mówił ostatnio Garry Monk, menedżer Swansea, który będąc piłkarzem walijskiego klubu, grał tiki-taką, a po przejęciu drużyny postawił na większą uniwersalność. - Trzeba mieć konkretny plan do zastosowania, gdy dominacja posiadania nie daje efektów - tłumaczy. Jego zespół radzi sobie bardzo dobrze, pokonał m.in. Arsenal, a Monk dostał nagrodę menedżera miesiąca.

Podążając jego ścieżką

Różnorodność się opłaca, choć jak pokazują początkowe problemy Van Gaala w Manchesterze United, nauczenie tego drużyny przyzwyczajonej do konkretnej taktyki czy stylu gry nie jest łatwe. - Oni grają tylko 4-4-2 - narzekał na Manchester City Jamie Carragher w rozmowie z Xabim Alonso przed zeszłotygodniowym meczem w Lidze Mistrzów. Chociaż mistrzowie Anglii ostatecznie zwyciężyli, bo Sergio Aguero wykorzystał błędy rywali, to Bawarczycy zaimponowali - głównie tym, że nawet po czerwonej kartce Benatii potrafili zmianami pozycji i uniwersalnością spełnianych ról zdominować gospodarzy.

- We współczesnym futbolu nie można po prostu grać w jednym stylu - mówił Xabi Alonso w wywiadzie dla ESPN FC. - Trzeba mieć wiele różnych sposobów. Nasz trener (Guardiola - przyp. red.) pracuje nad różnymi rozwiązaniami, zależnymi od każdego meczu i rywala. Chce kontrolować ich silne strony oraz wykorzystywać wady - dodawał środkowy pomocnik. To on jest w centrum każdego systemu Guardioli, choć zdarza się oczywiście, że potrzebuje pomocy lub że jego pozycja wymaga korekty. W niedawnym meczu z Hoffenheim Alonso nie mógł poradzić sobie z pressingiem rywali, więc jego trener kazał bocznym obrońcom schodzenie do środka i odciąganie przeciwników. Z kolei w klasyku Bundesligi przeciwko Borussii Bayern nie mógł przebić wysoko ustawionej linii ataku gości i dopiero w przerwie Guardiola skorygował ustawienie środkowych pomocników.

Teraz szkoleniowiec Bawarczyków reaguje jeszcze szybciej, niemal z kwadransa na kwadrans, szukając przewagi, elementu zaskoczenia, ale i przewagi w konkretnej strefie. Nic dziwnego, że wspomniany wcześniej Wilson napisał, że szkoleniowiec Bayernu rozgrywa swój równoległy mecz na niedostrzegalnej dla innych "trójwymiarowej szachownicy". Dodajmy, że z tą przewagą nad rywalem, że większość jego figur to hetmani.

O Guardioli można napisać, że jego dążenie do perfekcji w uniwersalności taktycznej - dotyczącej ustawienia, stylu gry, ról piłkarzy - przypomina szaleńcze eksperymenty. W poprzednim sezonie na mecz z Manchesterem United wysłał swój zespół w systemie 3-2-2-3, który nie był w użyciu od kilku dekad. Nie mając takich zawodników jak on, inni trenerzy nie mogą sobie oczywiście pozwolić na aż takie harce, ale ostrożne poszukiwanie uniwersalności w szkoleniu przyniesie korzyści także drużynom uważanym za przeciętne. Tym razem naprawdę warto podążać śladami Guardioli.

źródło: Okazje.info

Więcej o: