Erling Haaland kontynuuje wspaniałą strzelecką serię. W sobotę trafił do siatki w szóstym meczu z rzędu. Mimo że grał tylko przez pierwsze 45 minut, zrobił to aż dwukrotnie, a jego Manchester City pokonał u siebie Leicester City 3:1.
Manchester City objął prowadzenie bardzo szybko. Już w piątej minucie zrobiło się spore zamieszanie po rzucie rożnym. Piłkarze obydwu drużyn stoczyli kilka pojedynków główkowych, aż w końcu piłka trafiła na skraj pola karnego wprost pod nogi Johna Stonesa. Anglik bez wahania huknął z pierwszej piłki i trafił w samo okienko.
Minęło kolejne pięć minut, a gospodarze mieli następną doskonałą sytuacją do strzelenia gola. Piłkę ręką w polu karnym zagrywał Wilfred Ndidi i sędzia wskazał na jedenasty metr. Po chwili karnego z zimną krwią wykorzystał Erling Haaland. Dla Norwega była to 31. bramka w tym sezonie Premier League.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Niedługo później dołożył 32. Kevin de Bruyne wygrał walkę o piłkę na środku boiska. Przeprowadził dynamiczny rajd pod pole karne i idealnie dograł do doskonale dysponowanego napastnika. Ten opanował futbolówkę i sprytnym strzałem przelobował wychodzącego z bramki Daniela Iversena. Po 25 minutach było 3:0 dla Manchesteru City.
Wówczas piłkarze Pepa Guardioli nieco przyhamowali tempo i do końca pierwszej połowy nie stworzyli już klarownych okazji. Po zmianie stron na murawę nie wybiegł już Haaland, którego zmienił Julian Alvarez. W 60. minucie bramkarza Leicester postraszył Riyad Mahrez. Algierczyk z dalszej odległości celował w samo okienko, ale Iversen wyciągnął się jak struna i zatrzymał strzał. Do głosu w końcu zaczęli dochodzić goście. Najpierw Ederson obronił niegroźny strzał Dennisa Praeta, a zaraz potem padła bramka kontaktowa. Kwadrans przed końcem po dośrodkowaniu z rzutu różnego główkował Harry Souttar. Zasłonięty przez Kalvina Phillipsa Ederson niepewnie odbił piłkę tuż przed siebie, akurat pod nogi Kelechiego Iheanacho, a ten z bliskiej odległości trafił do siatki.
Pięć minut przed końcem brazylijski bramkarz City ponownie był w opałach. Tym razem z ostrego kąta uderzał James Maddison, ale golkiper zdołał wybić na rzut rożny. Więcej bramek już zatem nie padło i Manchester City utrzymało prowadzenie 3:1. Dzięki niemu ma już 70 punktów w tabeli i traci zaledwie trzy do prowadzącego Arsenalu. Osiem kolejek przed końcem ekipa Guardioli wciąż liczy się w walce o tytuł mistrza Anglii.