Będąca w pełni formy FC Barcelona z Robertem Lewandowskim i Wojciechem Szczęsnym w środowy wieczór miała do rozegrania mecz "Dawida z Goliatem". Wszystko dlatego, że mierzyła się w Belgradzie z miejscową Crveną Zvezdą, pozostającą bez punktów jedną z najsłabszych drużyn Ligi Mistrzów. Choć polscy kibice ostrzyli sobie zęby na wyczekiwany debiut Szczęsnego w koszulce Barcelony, w podstawowej składzie wicemistrzów Hiszpanii był ponownie tylko Robert Lewandowski, czekający na gole nr 98, 99, a może i 100 w Lidze Mistrzów.
Mecz mógł się rozpocząć wręcz sensacyjnie. Już w czwartej minucie gry sytuację sam na sam z Inakim Peną wykorzystał Timi Elsnik, ale był na spalonym. Według komentatorów Canal+ Sport to był już czternasty nieuznany z tego powodu gol strzelony Barcelonie w tym sezonie.
Niedługo później bramkę, i to w pełni legalną zdobyła drużyna Hansiego Flicka. Po dobrym dośrodkowaniu Raphinhi z rzutu wolnego wynik w 13. minucie otworzył "szczupakiem" Inigo Martinez, pokonując głową Marko Ilicia.
Barcelona dominowała w tym spotkaniu, oddawała też kolejne, ale niezbyt strzały na bramkę Ilicia. Crvena Zvezda do 27. minuty pozostawała choćby bez jednego uderzenia, ale wówczas jedną akcją doprowadziła do remisu. Po świetnym prostopadłym podaniu Rade Krunicia obronie Barcy uciekł Silas i bardzo pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z Inakim Peną, a wynik 1:1 można było nazwać sensacyjnym.
Jednak jeszcze przed przerwą, bo 43. minucie, Barcelonie udało się wrócić na prowadzenie, a Robertowi Lewandowskiemu strzelić 98. gola w Lidze Mistrzów. Po tym jak zza pola karnego płasko w słupek uderzył Raphinha, Polak dopadł najszybciej do odbitej piłki i skierował ją do pustej bramki. Dzięki temu do przerwy w Belgradzie było 2:1 dla gości.
Tuż po przerwie FC Barcelona postanowiła szybko zakończyć emocje w tym spotkaniu i zaczęła stwarzać sytuację za sytuacją. Pierwszą miał Pedri, ale z kilkunastu metrów uderzył nad poprzeczką. Po chwili serię szans miał Robert Lewandowski. Polak najpierw strzelił głową za lekko, by zaskoczyć Marko Ilicia, następnie w bardzo dobrej okazji przestrzelił z ośmiu metrów, aż wreszcie dopiął swego i w 53. minucie zdobył 99. bramkę w Lidze Mistrzów, finalizując z bliska bardzo dobrą akcję zespołową Barcy i dośrodkowanie Julesa Kounde.
Pięć minut później Kounde zaliczył kolejną asystę, a Barcelona trafiła na 4:1, po tym jak po podaniu Francuza precyzyjnie z 16. metrów uderzył Raphinha, nie do obrony dla Ilicia.
W 65. minucie Barcelona po serii strzelonych bramek straciła, ale zawodnika. Nieszczęśliwcem okazał się Pau Cubarsi, który został kopnięty w twarz przez Urosa Spajicia i był zmuszony opuścić boisko. Hansi Flick przy bezpiecznym wyniku zmieniał też kolejnych piłkarzy. Boisko opuszczali kolejno Pedri, Raphinha i Frenkie de Jong, a pozostawali na nim Lamine Yamal czy poszukujący 100. gola w Lidze Mistrzów Robert Lewandowski. Polaka dopiero w 78. minucie zastąpił Pau Victor.
W tym momencie było już jednak 5:1 dla gości, bo w 76. minucie po trzeciej w tym meczu asyście Kounde do siatki sytuacyjnym strzałem trafił rezerwowy Fermin Lopez.
To nie był koniec strzelania na Marakanie, bo jeszcze w 84. minucie wynik na 2:5 ślicznym technicznym uderzeniem z boku pola karnego ustalił skrzydłowy z Angoli Milson, ale była to jedynie bramka na otarcie łez dla Crvenej Zvezdy.
FC Barcelona pewnie pokonała na wyjeździe Crveną Zvezdę Belgrad 5:2 i po czterech kolejkach Ligi Mistrzów ma na swoim koncie 9 punktów, co przekłada się na szóste miejsce w tabeli. Jeszcze przed przerwą na kadrę, w niedzielę, Barcelona zagra na wyjeździe z Realem Sociedad, z kolei kolejny mecz Ligi Mistrzów czeka ją 26 listopada, gdy podejmie ona rewelacyjny francuski Brest.