Sprawił, że upadły gigant powstaje. "Cudotwórca". Czekali na to 11 lat

Antoni Partum
Choć przywitano go gwizdami, to przywrócił Milanowi radość ze słuchania hymnu Ligi Mistrzów. Później zdobył z nim scudetto, na które czekano jeszcze dłużej i nikt w nie specjalnie nie wierzył. A teraz, po wyeliminowaniu Tottenhamu, Stefano Pioli doprowadził Milan do ćwierćfinału LM, którego San Siro nie gościło od ponad dekady.

Przeraźliwe gwiazdy żegnały piłkarzy Tottenhamu, gdy sędzia zakończył pierwszą połowę. I trudno się dziwić, bo bramkarz Milanu był zmuszony tylko do jednej interwencji, ale strzał Harry'ego Kane'a nie mógł zaskoczyć takiego fachowca jak Mike Maignan. Milan umiejętnie bronił dostępu do własnego pola karnego i jednobramkowej przewagi z San Siro.

Zobacz wideo Lewandowski schodzi ze sceny. Santos szuka następcy

AC Milan pokazał, ile warta jest włoska piłka

Goście oddali pierwszy celny strzał dopiero w 52. minucie, jednak Brahim Diaz, autor gola z pierwszego meczu, z bliskiej odległości trafił wprost we Frasera Forster, który zastępował Hugo Llorisa. A Tottenham nie radził sobie z pozycyjnym atakiem, większość akcji była kasowana przez trio stoperów: Fikayo Tomori, Malick Thiaw i Pierre Kalulu. Ale w Milanie pierwszym obrońcą był... Olivier Giroud. 36-letni napastnik harował jak wół, by rozbijać ataki gospodarzy już na wczesnym etapie. W ataku wiele nie miał do powiedzenia. Przede wszystkim starał się zgrywać piłkę do Rafaela Leao, ale Portugalczyk nie miał dobrego dnia, większość akcji partaczył.

Mijały kolejne minuty, a Tottenham wciąż uderzał głową w mur. Sytuacja "Spurs" zrobiła się wyjątkowo trudna, gdy w 78. minucie Cristian Romero został wyrzucony z boiska za bandycki faul na Theo Hernandezie. W końcówce meczu to Milan stwarzał zagrożenie po kontratakach, ale wynik meczu się już nie zmienił. I tym samym Milan awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po raz pierwszy od sezonu 2011/12, gdy trenerem był Massimiliano Allegri. To był symboliczny koniec Wielkiego Milanu, który zdominował europejski futbol w pierwszej dekadzie XXI wieku - za kadencji Carlo Ancelottiego.

Bohater Milanu? Zbiorowy

Po odejściu Allegriego Milan ratować próbowali Mauro Tassotti, Clarence Seedorf, Filippo Inzaghi, Sinisa Mihajlović, Cristian Brocchi, Vincenzo Montella, Gennaro Gattuso i Marco Giampaolo. Ale w chaosie właścicielskich zmian, nie potrafili seryjnie notować dobrych wyników. Reanimować chorego pacjenta udało się dopiero Stefano Piolemu. Przejął zespół w październiku 2019 roku, gdy po siedmiu kolejkach Serie A Milan miał na koncie cztery porażki. 

Piolego przywitał - królujący na Twitterze - hasztag #PioliOut. Kibice byli rozgoryczeni jego zatrudnieniem. Wielu fanów liczyła, że niedługo za odbudowę Milanu będzie odpowiadał Ralf Rangnick, niemiecki wizjoner futbolu. Pioli miał być opcją tymczasową, ale z czasem przekonał największych sceptyków. Włoch przejął zespół na 14. miejscu. Zakończy sezon na szóstym. W następnym sezonie 2020/21 zdobył wicemistrzostwo i przywrócił Ligę Mistrzów, na którą czekano na San Siro od 2014 roku. 

Ale choć Pioli budował drużynę po swojemu, to wciąż niektórzy z niego szydzili, że dobre wyniki Milanu zbiegły się z powrotem Zlatana Ibrahimovicia. I choć Szwed na pewno miał wielki wpływ na szatnię, to już w ubiegłym sezonie się głównie leczył, a Milan i tak zdobył mistrzostwo. Pierwsze od kadencji Allegriego.

- Pioli? Mogę się o nim wypowiadać tylko pozytywnie. Wykonuje wspaniałą pracę, choć zaczynał w bardzo trudnych warunkach, ale dał radę i zapracował sobie na swoją pozycję. Cieszę się, bo na to zasłużył. Zespół go wspiera i głęboko w niego wierzy, a to najważniejsze - mówił o nim Zlatan.

- Odpowiednie nastawienie psychiczne i odpowiednia mentalność są kluczowe, ale zarazem to najbardziej skomplikowany aspekt mojej pracy. Wielu naszych zawodników odnotowało progres i dopiero teraz zaprezentowało swoje prawdziwe umiejętności. Mogę śmiało powiedzieć, że tworzymy piękną rodzinę - tłumaczył sukces Pioli. Początkowo uchodził po prostu za dobrego motywatora, ale z czasem można było się poznać na jego warsztacie trenerskim. Gdy kluczowi piłkarze się leczyli, to Pioli kombinował, zmieniał formacje i poszczególne pozycje piłkarzom. Z reguły trafiał w dziesiątkę, choć w kadrze Milanu roi się od nazwisk, które nie robią wielkiego wrażenia.

Milan wyeliminował Tottenham, gdy po boisku biegali m.in. Rade Krunić, Junior Messias, Alexis Saelemakers, Ante Rebić, czy Divock Origi, a więc piłkarze - w skali europejskiej - co najwyżej przeciętni.

Pioli zamyka usta hejterom 

Ale w tym sezonie znowu zebrały się nad Piolim czarne chmury. W styczniu Milan przegrał 0:3 w Superpucharze z Interem, a następnie poległ w trzech kolejnych meczach ligowych. Część kibiców, tych mniej racjonalnie myślących, zaczęło już żegnać Piolego. Twierdzili, że Milan wpadł w kryzys, a Pioli, tak jak to było w jego Fiorentinie i Interze, nie będzie w stanie z niego wyjść. 

Ale Pioli tym razem dał radę. Milan wygrał trzy z czterech meczów Serie A oraz awansował do ćwierćfinału LM, gdzie Antonio Conte, trener londyńczyków, dotarł w karierze tylko raz. Dziesięć lat temu. A przecież w międzyczasie dysponował znacznie lepszymi piłkarzami niż obecnie Pioli.

Włosi przestaną być pośmiewiskiem?

Po tym, jak Juventus wypadł ze ścisłej europejskiej czołówki, jedynym klubem, który godnie reprezentował Serie A w Europie, była Atalanta Bergamo. "La Dea" potrafiła awansować do fazy pucharowej LM, gdy Inter Mediolan czy Napoli z reguły zawodziły.

Ale ten sezon może okazać się szczególny, bo neapolitańczycy grają znakomicie i są faworytami dwumeczu z Eintrachtem Frankfurt (2:0 w pierwszym meczu). W najlepszej ósemce mogą się także znaleźć piłkarze Interu Mediolan, którzy na półmetku prowadzą 1:0 z FC Porto. 

Milan już wykonał swój plan, wychodząc z grupy. Awans do ćwierćfinału to wręcz wynik ponad stan. Upadły gigant powstaje. Teraz presja będzie lżejsza, bo już nic nie muszą, a tylko mogą. Ale cudotwórca Pioli od kilku lat spełnia marzenia kibiców Milanu. Czas na kolejne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.