Mecze Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze to zawsze są klasyki Ekstraklasy, nawet jeśli obie drużyny są w środku tabeli, tak jak miało to miejsce w sobotni wieczór. O ile w przypadku Górnika dziewiąte miejsce w tabeli to nie tragedia, tak ósma pozycja Legii to ogromne rozczarowanie w Warszawie, które sprawia, że coraz więcej kibiców domaga się zwolnienia trenera Goncalo Feio i dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego.
Przed meczami z Betisem Sewilla i Jagiellonią Białystok, Legia Feio potrzebowała zwycięstwa jak tlenu. Tymczasem rozpoczęła mecz fatalnie. Już w 10. minucie Luquinhas zablokował ręką w polu karnym uderzenie z rzutu wolnego Erika Janży i sędzia Łukasz Kuźma wskazał na "wapno". Z jedenastu metrów pewnie uderzył Kamil Lukoszek i spotkanie rozpoczęło się od niespodziewanego prowadzenia Górnika.
Górnik już w pierwszej akcji meczu stracił prawego obrońcę Manu Sancheza, który doznał kontuzji uda. Mimo to przez dobre pół godziny zabrzanie nie pozwalali Legii na nic pod własną bramką. Przez ten czas Legię stać było jedynie na minimalnie niecelne uderzenie z dystansu Rubena Vinagre'a. Górnik z kolei miał po chwili znakomitą szansę na 2:0, ale po podaniu Taofeeka Ismaheela Damian Rasak uderzył z 15 metrów za lekko, by zaskoczyć Kacpra Tobiasza.
Legia przebudziła się tak naprawdę w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Warszawianie zaczęli zyskiwać coraz większą przewagę, a do wyrównania wykorzystali rzut rożny. W 36. minucie Ruben Vinagre dośrodkował piłkę na pierwszy słupek, skąd pięknym uderzeniem głową popisał się Radovan Pankov i piłka od słupka wpadła do siatki.
Piłkarze Goncalo Feio poczuli krew i bardzo mocno przycisnęli do przerwy rywala. Kolejny rzut rożny to celny strzał głową Tomasa Pekharta, ale tym razem w środek bramki i obronił to Michał Szromnik. Po ładnych akcjach gospodarzy blokowani w polu karnym byli Pekhart oraz Luquinhas i ostatecznie do przerwy 1:1.
Tymczasem w drugiej połowie na boisku, mimo przewagi optycznej Legii, nie działo się absolutnie nic. Dopiero w 67. minucie po rzucie wolnym dla Górnika z bliska nie trafił do bramki Norbert Wojtuszek. Dwanaście minut później po uderzeniu z 18 metrów Lukasa Podolskiego piłka odbiła się jeszcze od nogi Steve'a Kapuadiego i poszybowała minimalnie obok bramki Kacpra Tobiasza.
Legia bramce Szromnika zagroziła dopiero w 87. minucie, gdy świetne uderzenie z dystansu prawą nogą oddał Ruben Vinagre, ale jednak jeszcze lepszą interwencją popisał się bramkarz Górnika.
Legia Warszawa ostatecznie tylko zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1 i absolutnie nie zasługiwała na nic więcej. Co dalej z Goncalo Feio? Trudno powiedzieć, ale przed meczami z Betisem Sewilla w Lidze Konferencji Europy i Jagiellonią Białystok w Ekstraklasie trudno być w Warszawie optymistą.