16 kwietnia 2023 roku - to właśnie wtedy Hiszpan Ivi Lopez zagrał po raz ostatni w wyjściowej jedenastce Rakowa Częstochowa w Ekstraklasie. Były gracz Levante przeciwko Widzewowi Łódź strzelił gola z rzutu karnego, ale już po 20. minutach zszedł z boiska z kontuzją, która wyeliminowała go praktycznie do końca rozgrywek. Praktycznie, bo kilka tygodni później Lopez zagrał jeszcze w przegranym po rzutach karnych finale Pucharu Polski z Legią Warszawa (0:0, k. 5:6) na Stadionie Narodowym w Warszawie.
I choć Lopez w kolejnych dniach mógł świętować mistrzostwo Polski z Rakowem, to z pewnością nie spodziewał się, jak trudny czeka go okres. W letnim okresie przygotowawczym przed sezonem 2023/24 Hiszpan doznał zerwania więzadła krzyżowego w kolanie i stracił niemalże całe rozgrywki, bo wiosną tylko cztery razy wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Po tym okazało się, że dalej w operowanym kolanie odczuwa ból, przez co został wyłączony z gry do nowego sezonu.
531 dni, 76 tygodni, praktycznie półtora roku - tyle właśnie musiał czekać Ivi Lopez, żeby ponownie zagrać w podstawowym składzie Rakowa w Ekstraklasie. Być może byłoby inaczej, gdyby w środę zespół Marka Papszuna nie został wyeliminowany z Pucharu Polski, przegrywając po rzutach karnych z pierwszoligową Miedzią Legnica.
Niemniej jednak, 30-latek uczcił swój powrót do jedenastki w znakomity sposób, wydatnie przyczyniając się do trzeciego zwycięstwa ligowego Rakowa z rzędu. Jego drużyna jednak rozkręcała się powoli, bo to Puszcza była jako pierwsza bliska otwarcia wyniku meczu, gdy w 9. minucie Lee Jin-Hyun obił z rzutu wolnego poprzeczkę bramki Kacpra Trelowskiego. 12 minut później Raków odpowiedział strzałem w słupek Jeana Carlosa Silvy, a na gole trzeba było poczekać ponad pół godziny.
W 32. minucie z dystansu kąśliwy strzał z dystansu oddał Adriano Amorim, a debiutujący w bramce Puszczy w Ekstraklasie 17-letni Michał Perchel odbił skutecznie piłkę w bok. Tyle że tam znalazł się Ivi Lopez, który dograł piłkę przed bramkę, gdzie akcję z bliskiej odległości sfinalizował Jean Carlos Silva.
Sześć minut później było już 2:0 dla gospodarzy za sprawą samego Iviego Lopeza. Hiszpan popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego i wykorzystał kiepskie ustawienie Michała Perchela.
Perchel wskoczył do jedenastki Puszczy Niepołomice już w meczu Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna, w którym było 1:1, a w karnych Puszcza okazała się lepsza 10:9. Zastąpił Kewina Komara, o którym w tygodniu pisaliśmy, że okazał się winnym spowodowania uszczerbku na zdrowiu w trakcie feralnego festynu OSP w Nowym Wiśniczu rok temu. Dodajmy, że nieprawdziwa okazała się sama wersja Komara, który opowiadał również w mediach, że to on został pobity (dodatkowo przez kiboli Wisły Kraków) - Prokuratura Rejonowa w Bochni umorzyła tę część sprawy z powodu braku znamion czynu zabronionego.
Do przerwy w Częstochowie było 2:0, a tuż po zmianie stron po dobrze rozegranym rzucie wolnym piłkę do bramki Rakowa skierował Piotr Mroziński. Szybko okazało się jednak, że był na minimalnym spalonym.
Od tego momentu gospodarze zdołali "wygasić" mecz, w którym działo się już do samego końca bardzo niewiele. Puszcza była bezradna, nie była w stanie nawet zbliżyć się do odrobienia przynajmniej części strat. W 60. minucie swój występ zakończył Ivi Lopez, który został zmieniony przez Jesusa Diaza, ale to właśnie Hiszpan został bezwzględnie bohaterem tego meczu.
Raków Częstochowa pokonał Puszczę Niepołomice 3:0, odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu i z 20 punktami przynajmniej do niedzieli awansował na drugie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Puszcza pozostaje z jednym zwycięstwem i ośmioma punktami, przez co plasuje się tuż nad strefą spadkową.