W grupie spadkowej w 36. kolejce ekstraklasy trwa walka o utrzymanie. Ruch prowadził w Gdyni, ale w 23. minucie stracił gola po skandalicznym zachowaniu Rafała Siemaszki. Napastnik Arki doprowadził do remisu wpychając piłkę do bramki ręką.
- Jest mi trochę wstyd, ale szczęściu trzeba pomóc - mówił w przerwie meczu Rafał Siemaszko.
Zawodnicy Ruchu długo protestowali nie mogąc pogodzić się z decyzją sędziego Musiała, który po konsultacji z liniowym zdecydował się uznać bramkę.
Gol Siemaszki przesądził o losie Ruchu Chorzów. Goście potrzebowali zwycięstwa dla utrzymania się w ekstraklasie.