Od miesiąca Jagiellonia nie wygrała, w trzech ostatnich meczach straciła osiem goli i na dodatek odpadła z Pucharu Polski. Zamiast powolnej odbudowy po odpadnięciu z europejskich rozgrywek, kryzys uderzył w zespół z Białegostoku ze zdwojoną siłą. Nie ukrywają tego ani Michał Probierz, ani jego piłkarze. Klęska w Łęcznej z Górnikiem (2:3) była szóstą w dwunastu kolejkach - w całym poprzednim sezonie Jagiellonia przegrała ledwie dziesięć razy.
- Nie możemy wspominać poprzedniego sezonu - mówi Piotr Tomasik, lewy obrońca Jagiellonii. - Skupiamy się na nowych rozgrywkach. W porównaniu z poprzednim sezonem drużyna bardzo się zmieniła. Odeszło od nas kilku kluczowych zawodników, doszli nowi, ale nie tak to miało wyglądać. Ostatnie mecze nie są optymistyczne, ale pracujemy nad wszystkimi błędami. Trener Probierz doskonale wie, co trzeba poprawić i mam nadzieję, że w końcu zaczniemy wygrywać.
Nadzieja to może być jednak za mało i wszyscy w Białymstoku zdają sobie z tego sprawę. Jaki jest plan naprawczy trzeciej drużyny ubiegłego sezonu? - Cały czas rozmawiamy i analizujemy naszą sytuację. Zbyt łatwo tracimy bramki i musimy poprawić grę w defensywie. To nie dotyczy tylko obrońców. Cały zespół musi bronić i cały atakować - tłumaczy Tomasik.
Sam Probierz nieustannie wraca do letniej rewolucji. W Białymstoku nie ma już Patryka Tuszyńskiego, Mateusza Piątkowskiego, Macieja Gajosa, Niki Dzalamidze i Michała Pazdana, czyli piłkarzy, którzy ciągnęli zespół w najważniejszych momentach. - Takie jest życie. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Jest Fiodor Cernych, który był chwalony w Łęcznej. Jest Konstantin Vassiljev i inni zawodnicy. To nie są przypadkowe transfery, tylko zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie udowodnili swoją wartość. Nowy klub to nowe wyzwanie. Jedni potrzebują więcej czasu na aklimatyzację, a drudzy mniej. Czas działa na naszą korzyść - uważa były piłkarz Podbeskidzia.
Tomasik był jednym z tych, którzy dołączyli do Jagiellonii latem. Miał wzmocnić rywalizację na lewej stronie defensywy i mało kto spodziewał się, że z miejsca wskoczy do wyjściowej jedenastki. Tymczasem po transferze z Podbeskidzia już zdobył sobie zaufanie Michała Probierza, wykonuje część stałych fragmentów gry, nie wystąpił tylko w trzech meczach. - Wiem, że mogę dać drużynie jeszcze więcej, że stać mnie na lepszą grę. Fajnie, że trener Probierz mi zaufał i postawił na mnie od samego początku. Nie boję się rywalizacji, ciężko pracuję na treningach i chcę pomagać drużynie w każdym kolejnym meczu - tłumaczy.
Dla niego współpraca z tak charyzmatycznym i przebojowym szkoleniowcem to żadna nowość. W Bielsku-Białej prowadził go inny szkoleniowiec-twardziel, Leszek Ojrzyński. - Każdy trener ma swoją specyfikę pracy, do której trzeba się przyzwyczaić. Nigdy nie miałem problemów z wymagającymi trenerami. Lubię ciężką pracę, bo tylko tak można osiągnąć sukces - uważa 27-letni obrońca.
Przed Jagiellonią spotkanie z Wisłą Kraków, która również wpadła w ligowy marazm, ma swoje problemy ze skutecznością. - Obie drużyny będą chciały się przełamać, ale my skupiamy się tylko na sobie - zapowiada Tomasik. On sam niecierpliwie czeka na następną kolejkę, bo wtedy czeka go powrót z nowym zespołem do Bielska-Białej. Przy niekorzystnych wynikach z tego weekendu może okazać się, że wcale nie przyjedzie jako piłkarz lepszego klubu. Wyjście z kryzysu to także sprawa osobista.