Kulesza dokonał logicznego i rozsądnego wyboru. Wątpliwości jednak nie brakuje

Zamiłowanie do taktyki oraz umiejętność odnoszenia ważnych i nieoczekiwanych zwycięstw to atuty Czesława Michniewicza. Jego wybór od początku poszukiwań nowego selekcjonera jawił się jako logiczny i rozsądny. Oczywiście, wątpliwości nie brakuje. Ale umówmy się - mielibyśmy je niezależnie od tego, kto zostałby selekcjonerem z tej koniecznej łapanki.

Ponad miesiąc oczekiwań, kilkanaście bardziej lub mniej poważnych nazwisk kolejnych kandydatów i wreszcie jest. Czesław Michniewicz został selekcjonerem reprezentacji Polski i to on ma wprowadzić kadrę na listopadowy mundial w Katarze.

Zobacz wideo Polaków może czekać piekło w Moskwie. "Potrzebni eksperci od spraw międzynarodowych" [Sport.pl LIVE #5]

Czy to wybór dobry - okaże się już w marcu. To wtedy dowiemy się, czy zespół Michniewicza przebrnie przez baraże do mistrzostw świata. Dla nowego selekcjonera to cel nadrzędny. Jego osiągnięcie uświęci wszystkie środki. Styl gry będzie nieważny, liczył się będzie tylko wynik. Rezultat meczów z Rosją, a później - oby! - ze Szwecją lub Czechami, zaważy na ocenie 2022 roku w wykonaniu reprezentacji i namaluje obraz Michniewicza jako selekcjonera.

Jeśli zespół Michniewicza awansuje na mundial, to selekcjoner zyska kilka miesięcy spokoju. Jeśli jednak przepustki do Kataru nie wywalczymy, to możliwe, że już niedługo znów będziemy się zastanawiać, kto poprowadzi najważniejszy zespół w kraju.

Michniewicz, wybór racjonalny

O Michniewiczu na razie można powiedzieć tyle, że to wybór rozsądny. Być może nawet optymalny, biorąc pod uwagę krótkoterminowe zadanie, jakie stoi przed reprezentacją Polski.

Bo Michniewicz to trener, do którego kilka lat temu przylgnęła łatka świetnego taktyka i zadaniowca. Jako selekcjoner reprezentacji do lat 21 awansował na mistrzostwa Europy, mimo że w barażach trafił na zdecydowanie silniejszych Portugalczyków. Na samym turnieju pokonał faworyzowanych Belgów i Włochów. Obrazu dobrego występu jego zespołu nie popsuła nawet wysoka porażka 0:5 z Hiszpanią w ostatnim meczu.

Zamiłowanie do taktycznych niuansów i umiejętność rozpracowania silniejszych przeciwników Michniewicz potwierdził w Legii Warszawa. 51-letni szkoleniowiec najpierw zdobył z nią mistrzostwo Polski, a w kolejnym sezonie po pięciu latach przerwy dał jej grę w fazie grupowej europejskich pucharów. 

I trzeba przyznać, że zrobił to w dobrym stylu. Legia Michniewicza najpierw łatwo rozprawiła się z solidnym, norweskim Bodo/Glimt. Później nie sprostała Dinamu Zagrzeb, ale z faworyzowanymi Chorwatami, którzy regularnie występują w Lidze Mistrzów, walczyła jak równy z równym. Legia awansowała do Ligi Europy, eliminując bogatego i silnego mistrza Czech - Slavię Praga - a w fazie grupowej niespodziewanie pokonała Spartaka Moskwa i Leicester City.

I w każdym z wymienionych meczów widać było rękę Michniewicza. Trener wiedział, jak ustawić swój zespół, by minimalizować zagrożenie pod własną bramką. Bo to skuteczna defensywa, odpowiedzialność i mądre poruszanie się po boisku są dla Michniewicza najważniejsze. Legia nie porywała, ale Legia wygrywała. Nikt się nie obrazi, jeśli w marcu będziemy mogli powiedzieć to samo o reprezentacji Polski.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Nie jest jednak tak, że Michniewicz każe swoim zespołom grać defensywnie i liczyć na przypadkowy kontratak. Jego praca poparta jest wnikliwymi analizami, nad którymi trener spędza wiele godzin ze swoim asystentem - Kamilem Potrykusem. Michniewicz potrafi znaleźć najmniejszą słabość przeciwnika, co na boisku daje jego zespołom często nieoczekiwaną przewagę.

Co jeszcze daje Michniewiczowi przewagę nad np. Andrijem Szewczenką, który był jednym z faworytów Cezarego Kuleszy do przejęcia posady po Paulo Sousie? Były trener Legii znacznie lepiej zna naszych zawodników, problemy reprezentacji z ostatnich miesięcy i realia pracy z kadrą. Dodatkowym plusem przy ewentualnej dłuższej współpracy z kadrą może być jej odmłodzenie. Bo mało kto w Polsce zna dwudziestokilkuletnich zawodników jak Michniewicz. 

Na korzyść Michniewicza przemawia też znajomość ligi rosyjskiej i rosyjskich zawodników. Selekcjoner mówi w tym języku, zna tamtejsze realia i w rozmowie z rosyjskimi mediami przyznawał, że był bardzo otwarty na pracę w tym kraju. Swoją wiedzą częściowo pochwalił się już na poniedziałkowej konferencji prasowej. Jego wiedza może okazać się bezcenna w pierwszym meczu barażowym.

Pytań nie brakuje

Nie jest jednak tak, że jego wybór nie rodzi wątpliwości. Najpoważniejszą jest ta, czy Michniewicz wyciągnął wnioski i odciął się od fatalnej końcówki pracy w Legii. Widzimy w nim świetnego taktyka, który w Europie ogrywał faworytów, ale w ekstraklasie mistrza kraju zostawił tuż nad strefą spadkową i bardzo mocno przyczynił się do najgorszej serii porażek w historii klubu.

Nominacja Michniewicza rodzi też pytania natury moralnej. Chociaż trener nigdy nie został skazany czy choćby oskarżony o korupcję, to wiadomo, że regularnie kontaktował się z "Fryzjerem", czyli szefem mafii, która ustawiała mecze w Polsce na początku XXI wieku. Dowodem na to jest słynne 711 połączeń lub prób połączeń, do jakich doszło na linii Michniewicz - "Fryzjer". 

Wątpliwości nie brakuje, także tych sportowych. Pojawi się kwestia relacji z gwiazdami czy wypracowania u nich autorytetu w ciągu kilku dni. Ale umówmy się - wątpliwości mielibyśmy niezależnie od tego, kto zostałby selekcjonerem z tej koniecznej łapanki. Droga na mundial jest skomplikowana tak, jak sytuacja osieroconej reprezentacji. Zostaje nam wierzyć, że Michniewicz znów wynajdzie słabości przeciwnika, które dla naszej kadry okażą się kluczową bronią w walce o mundial. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA