Kluczową strefą boiska był w tym spotkaniu środek pola. W wypadku gdyby piłkarze Izraela byli w stanie przejąć nad nim kontrolę i tworzyć sobie miejsce na rozegranie, mieliby ułatwione zadanie dostarczania piłek do ofensywnego tria. Jerzy Brzęczek postawił więc na dwóch defensywnych pomocników aktywnie szukających pressingu, będących w stanie skutecznie swoim ruchem pilnować dużą przestrzeń i wzajemnie się przy tym asekurować. Dla bezpieczeństwa, by nasi zawodnicy nie padali ofiarami przewagi liczebnej zawodników z Izraela w tym sektorze, sytuacyjnie ze wsparciem schodził jeden ze skrzydłowych. Przy stosunkowo defensywnie usposobionych wahadłowych rywali, rzadko podłączających się wysoko i zapewniających szerokość, wyłączenie z gry środka pola oznaczało w praktyce, że do ofensywnych zawodników rywala nie docierały piłki.
Mając świadomość kreatywności i indywidualnej jakości graczy występujących w formacji ataku Izraela, nasi zawodnicy pressowali rywali wysoko, przeszkadzając im już w okolicy ich własnego pola karnego. Zaskakiwało, jak niewiele było potrzebne, by zmusić rywali do popełnienia błędu. Praktycznie każdy doskok do przeciwnika skutkował niedokładnością, a dodatkowo gospodarze nie byli w tym spotkaniu zbyt efektywni, jeśli idzie o tworzenie odpowiedniej struktury do kreowania ataku pozycyjnego. Naciskany przez naszych zawodników środek albo schodził bardzo głęboko, tym samym tworząc w okolicach koła środkowego wielką dziurę, która uniemożliwiała doprowadzenie piłki do ataku, albo - wręcz przeciwnie - przesuwał się stosunkowo wysoko, przez co obrońcy miejscowego zespołu nie mieli możliwości rozprowadzenia akcji krótkim podaniem. Kiedy zaś z kolei znaleźli się pod pressingiem, szukali długich podań, które łatwo padały łupem naszych defensorów.
Gdyby samym przeszkadzaniem wygrywało się mecze, spotkanie w którym udawało nam się zakładać dość sprawny pressing na popełniającym elementarne błędy rywalu zakończyłoby się wysokim zwycięstwem. Samo odzyskanie piłki, nawet blisko bramki przeciwnika, nie oznacza jednak, że droga do zdobycia gola jest otwarta. Izrael cały czas dysponował trójką środkowych obrońców, wspieraną przez szybko wracających wahadłowych, co okazywało się dla nas przeszkodą trudną do sforsowania. Pomijając przewagę liczebną rywali, brakowało odpowiednio dynamicznego ruchu, pozwalającego wykorzystać momenty, kiedy jeszcze defensywa rywala nie była odpowiednio zorganizowana. Przy przejściu na atak pozycyjny nasze niedostatki stawały się jeszcze bardziej widoczne, a kolejne próby zagrywania piłek prostopadłych, odbijających się od obrony rywali - jeszcze bardziej bezowocne.
Mimo, że zwycięstwo Polaków powinno być bardziej okazałe, do końca musieliśmy drżeć o wynik. Mniej intensywny pressing w ostatnich 30 minutach i głębsza gra w defensywie oznaczały, że więcej piłek docierało do ofensywnych zawodników drużyny Izraela. Do momentu, kiedy naciskaliśmy na słabe punkty rywali, udawało nam się w praktyce zneutralizować ich poczynania. Kiedy jednak pozwoliliśmy im na grę w sposób, który pozwala wykorzystać nieliczne atuty, nagle niespodziewanie okazywaliśmy się równorzędną ekipą dla słabego rywala. O ile można zachwycać się pierwszą fazą tego spotkania, kiedy dominacja Polaków nie pozostawiała żadnych wątpliwości, patrzenie przez pryzmat końcówki jednak trochę martwi. Nie byliśmy w stanie utrzymać pressingu na mało aktywnie grającym rywalu przez cały mecz, ani nie potrafiliśmy skutecznie dobić go w okresie naszej wyraźnej przewagi. Co z lepszym przeciwnikiem może się już zemścić.
Komentarze (0)
Polacy lepsi w kluczowym elemencie w meczu z Izraelem
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!