20 lat temu to była jedna z najlepszych drużyn w kraju. Klub grający w finale Pucharu Ligi czy półfinale Pucharu Polski. Brązowi medaliści najwyższej klasy rozgrywkowej, którzy na własnym stadionie regularnie ogrywali choćby warszawską Legię. Ekipa, która przez kilka lat występowała w europejskich pucharach. Rywalizowała z Olympique Lyon, ogrywała Austrię Wiedeń 5:1. Drużyna, która miała znakomitych piłkarzy, których nazwiska nawet po latach mówią wiele: Wieczorek, Woś, Rasiak, Saganowski, Rocki, Sosin, Korzym, Cantoro, Berensztajn, Brasilia, Onyszko - to tylko kilka z nich. Do tego był też reprezentant Polski Paweł Sibik, który poleciał nawet na mundial w 2002 roku i zagrał przeciwko Stanom Zjednoczonym. Piękny sen Odry trwał 14 lat.
W maju 2010 roku ekipa z Wodzisławia Śląskiego rozegrała ostatni mecz w ekstraklasie i spadła do 1. ligi. Do utrzymania zabrakło wówczas punktu. Pech, problemy, przez chwilę nawet piłkarski niebyt i niedostatek prześladowały Odrę przez kolejną dekadę. Choć od pewnego czasu niedostatku jest mniej, to problem pojawił się gdzie indziej. Teraz Odry są dwie. Obie walczą obecnie przeciw sobie w IV lidze. Od lat, mimo mniejszych i większych chęci, nie potrafią się zjednoczyć.
Z jednej strony to ewenement. W IV lidze, w grupie drugiej, na mecze Odry Wodzisław można chodzić dwa razy w ciągu kolejki. Gra tam bowiem Młodzieżowy Klub Piłkarski (MKP) Odra Centrum Wodzisław Śląski oraz Akademia Piłki Nożnej (APN) Odra Wodzisław Śląski. Obie mają niemal takie same herby, te same barwy klubowe (różniące się właściwie odcieniem niebieskiego i czerwonego), obie grają na tym samym stadionie przy Bogumińskiej. Dwie drużyną są w pewnym stopniu następcami starej Odry, bo tamta po spadku z ekstraklasy zakończyła działalność. Nie od razu. Najpierw zagrała sezon w 1. lidze, ale znów skończyło się problemami i spadkiem. Potem w wyniku uchybień formalnych Odra nie otrzymała licencji na II ligę. W połączeniu z kłopotami finansowymi sprawiło to, że klub przestał istnieć. Z inicjatywy kibiców stworzono drużynę, która musiała zaczynać rywalizację od C-klasy.
Kilka osób twierdzi, że problemy tej wielkiej Odry zaczęły się kilka lat wcześniej, po zmniejszeniu w niej roli grup młodzieżowych. Takiego zdania był m.in. wieloletni działacz klubu Bolesław Pluta, który dekadę temu dzielił się z mediami swoimi przemyśleniami w liście otwartym.
"Upadek pracy z młodzieżą rozpoczął się w momencie powstania MKS Odra Wodzisław SA w 2007 roku, gdyż zespoły młodzieżowe zostały odstawione na boczny tor. Później podpisano umowę o współpracy MKS Odra Wodzisław SA ze Stowarzyszeniem MKS Odra, na mocy której Stowarzyszenie zajmowało się szkoleniem młodzieży, gdyż mogło otrzymać dotacje z Urzędu Miasta oraz z 1% odpisu z podatku. Spółka Akcyjna miała współfinansować szkolenie. Współpraca wyglądała względnie do momentu powrotu pana Ireneusza Serwotki do Odry SA i rozpoczęciu wojny ze Stowarzyszeniem, a ściślej z jego przewodniczącym, Andrzejem Surmą. Spółka Akcyjna przestała przekazywać pieniądze” - opisywał to Pluta. Działacz dodawał, że późniejsza współpraca stowarzyszenia z KS Gosław, które miało zająć się szkoleniem, zakończyła się fiaskiem, bo rodzice nie chcieli posyłać tam swoich dzieci. Mówimy tu o kłopotach akademii, która przez lata wypracowała sobie renomę i była znana z dostarczania do pierwszej drużyny dawnej Odry wielu zawodników.
Tyle że w 2012 roku Odra była gdzieś na peryferiach piłki. Szybko weszła co prawda w porozumienie z trzecioligowym Startem Bogdanowice, tak by grać na jego licencji, ale z trzeciej ligi szybko spadła do czwartej i znów zaczęły się komplikacje. Start był klubem z woj. opolskiego, a Odra w czwartej lidze chciała grać w śląskim ZPN. Tyle że znów był problem z formalnościami i działacze polegli na procedurach, a może na niechęci tamtejszego ZPN-u? Tu wersje są rozbieżne, skutek jeden. Odra znów znalazła się w C-klasie.
Chwilę wcześniej zajmująca się szkoleniem dawna akademie piłkarska przy MOSiR-ze (ta po perypetiach przekształceniowych), która szkoliła różne roczniki chłopaków, stanęła przed dylematem czy swoich wychowanków puszczać w świat za darmo, czy mieć dla nich kolejny cel - drużynę seniorską. Wybrano tę drugą opcję. Przez chwilę próbowano co prawda współpracować z APN Odrą (tą z C-klasy, która przez chwilę grała w trzeciej lidze) i zawarto nawet jakieś porozumienie, ale po jednej z sytuacji, gdy dość długo nie przychodziła część należności za przekazanego APN-owi gracza, zrażono się do pomysłu lokalnej współpracy. Działacze szkoły poszli własną drogą. Tak powstała MKP Odra Centrum Wodzisław Śląski, która zaczęła grać w A-klasie. Jak podkreślały jej władze, problemu z uzyskaniem zgody na start od IV ligi raczej by nie mieli, bo też czuli się spadkobiercami dawnej wielkiej Odry. Dla swych młodych graczy wybrali jednak stopniowy wariant rozwoju.
W 48-tysięcznym Wodzisławiu Śląskim na szczeblu seniorskim zaczęły więc funkcjonować dwa kluby. Dość szybko pojawiły się głosy, że należy połączyć ich siły i stworzyć jedną, mocną drużynę. Dość logiczny pomysł okazał się jednak trudny do zrealizowania. Rozmowy między stronami trwają od sześciu lat. Włączało się w nie miasto z prezydentem Wodzisławia na czele. Obwieszczano już porozumienie i to nie jeden raz. Do tej pory sprawy nie udało się jednak załatwić. Dlaczego? Te 6 lat, a pewnie i dłużej, to temat na pracę magisterską, trudno zrozumieć nawet krótkie streszczenie konfliktu. Przypomina ono trochę spory dwóch różnych frakcji politycznych.
MKP Odra Centrum nie chciała być spółką akcyjną czy z.o.o, bo według niej to przez to zaczęły się dawne problemy Odry. Akademia Piłki Nożnej (APN) Wodzisław funkcjonuje natomiast jako spółka. Centrum sygnalizowało też, że APN nie chciał przedstawić przed połączeniem wszelkich bilansów i rozliczeń, że może mieć długi. APN opisuje, że proponowało różne warianty połączenia: od spółki akcyjnej, po nowe stowarzyszenie, ale Centrum nie było do tego przekonane. Były też wzajemne oskarżenia i czekanie, że komuś powinie się noga, że wycofa się z rozgrywek i Odra będzie jedna bardziej siłą natury, a nie siłą porozumienia. Tak się jednak nie stało.
Innym razem, gdy połączenie miało być blisko, trwała wymiana zdań, że APN nie zebrał wymaganych dokumentów i podpisać nic się nie dało. Co jakiś czas powraca też wątek, że tego połączenia to w sumie nikt nie chciał, że robiono dobrą minę w stronę miasta, które przyznaje dotację na szkolenie młodzieży (zbiera je Odra Centrum). Funkcjonowanie dwóch klubów w jednym mieście, stwarza też rywalizację o sponsorów, czasem pewnie niesie dylemat dla graczy, nie mówiąc już o innych instytucjach. Do tego też co jakiś czas między stronami dochodzi zwykła wymiana nieuprzejmości.
Czas temu APN oskarżało prezesa Odry Centrum, że ten porozdawał dzieciakom bez pozwolenia stare koszulki MKS-u, te z czasów ekstraklasy, które leżały w klubowym magazynie na stadionie przy Bogumińskiej. Z obiektu korzystały przecież dwa kluby. Ponoć poginęło też kilka innych rzeczy.
Gdzieś pośród tego wszystkiego są kibice. Oni specjalnych rozterek nie mają. Chodzą głównie na mecze APN Odry. Na stadionie jest ich zwykle kilkuset, przy ważniejszych meczach ta liczba idzie w tysiące. Mecze MKP Odry Centrum oglądane są raczej przez garstkę widzów. No, chyba że akurat przytrafiają się derby Wodzisławia. Do tej pory drużyny mierzyły się ze sobą dwukrotnie w lidze okręgowej. Nie było to specjalnie miłe wydarzenie dla prezesa MKP Centrum, który nasłuchał się pod swoim adresem wyzwisk. Jego drużyna zresztą też. Część neutralnych kibiców kręciła wtedy nosem, jakby w ich głowach nie mieściło się, dlaczego są na derbach, w których do przeciwnych bramek strzelają dwie Odry. Jakby na stadionie pojawił się niewtajemniczony kibic, mógłby pomyśleć, że trwa wewnętrzny sparing jednego klubu.
Inne, a może nawet nieco przełomowe, było starcie natomiast obu ekip w tegorocznych rozgrywkach. Przypomnijmy, że drużyny grają w jednej lidze (IV liga grupa 2.). APN zajmuje w niej 4. lokatę. MKP Centrum jest 13. Październikowe spotkanie wygrała Odra. Która? Kibice po mecze za grę podziękowali i jednym i drugim. Piątki przybili wszystkim, tak jakby tego dnia Odra zagrała w 22-osobowym składzie.
- Nie jestem działaczem i człowiekiem, który ma decyzyjność w swoich rękach, ale dziś na trybunach było święto - mówił w rozmowie ze ŚląskiSportTV Robert Tkocz z MKP Centrum Odra. Wszyscy, co byli na tym meczu mogą powiedzieć, że trochę wrócił ten klimat, jaki był tu za czasów ekstraklasy - dodawał z rozrzewnieniem i słowami uznania dla fanów.
- My byśmy też chcieli, by była jedna Odra. To jest głupota, żeby były dwie Odry, żeby były jakieś derby. Jedna Odra dla Wodzisławia i to w najwyższej lidze – przytakiwał Patryk Dudziński z APN Odry.
[24:10]