Wraz z przełożeniem mistrzostw Europy UEFA zdecydowała o przełożeniu wszystkich spotkań reprezentacji z marca na początek czerwca, choć z zastrzeżeniem, że sytuacja może ulec zmianie. To zastrzeżenie jest jednak bezsensowne, gdyż nawet obecny plan - zakładający zakończenie rozgrywek ligowych do 30 czerwca - jest bardzo optymistyczny. - Zwalczenie koronawirusa do maja czy czerwca to bardzo optymistyczna prognoza, raczej myślenie życzeniowe - mówił w rozmowie z Kacprem Sosnowskim dr hab. n. med. Ernest Kuchar >>
By plan UEFA miał jakiekolwiek szanse powodzenia, ligi musiałyby zostać wznowione najpóźniej na początku maja. "Kicker" przeprowadził symulację z której wynika, że by ostatnia kolejka Bundesligi mogła zostać rozegrana 20 czerwca (potem rozgrywane są jeszcze baraże), niemieckie kluby musiałyby wrócić do gry już 2 maja i grać co kilka dni.
I trzeba tu poczynić dwa ważne zastrzeżenia: po pierwsze, Bundesliga to liga 18-zespołowa (w przeciwieństwie do ligi angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i francuskiej, które mają po 20 drużyn). A po drugie, ten terminarz nie zakłada żadnych terminów na mecze reprezentacji. Spotkania są rozgrywane w ciągu 4 dni, ale wymagają przerwy zarówno przed zgrupowaniem, jak i po nim, co zabiera jakże cenny czas.
To sprawia, że główny cel UEFA - jakim jest dokończenie lig do 30 czerwca - okazałby się nie do zrealizowania. A ostatnie wydarzenia pokazują, że to dobro klubów jest najważniejsze; nierozstrzygnięcie lig grozi ogromnym chaosem, a nawet ewentualnymi pozwami (np. co zrobiłby Liverpool, gdyby sezon Premier League został unieważniony, albo Lazio, które walczy o mistrzostwo Włoch?), co zdestabilizowałoby cały system na lata. Dlatego też UEFA przełożyła Euro na 2021 rok - wie, że ligi są priorytetem.
Nawet gdyby UEFA dopięła swego i zorganizowała mecze barażowe w czerwcu (sparingi chwilowo nie mają większego znaczenia), to musiałaby się liczyć ze sprzeciwem klubów. Terminarz już wcześniej był napięty do granic możliwości, nie mówiąc o tym, co się stanie w przypadku wznowienia rozgrywek. Nietrudno sobie wyobrazić, że drużyny (które przecież opłacają piłkarzy, a wiele z nich znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji finansowej) odmówiłyby zwolnienia swoich piłkarzy na mecze reprezentacji. I trudno byłoby nie przyznać im racji, zwłaszcza że do mistrzostw Europy został jeszcze rok.
Co gorsza, mecze barażowe o Euro 2021 - które mają wyłonić czterech ostatnich finalistów, w tym rywala reprezentacji Polski - nie są w tym momencie najważniejszym problemem. Głównym celem jest zakończenie lig w odpowiednim terminie. A i nawet tutaj UEFA nie ma odpowiedzi, co zrobić, jeżeli nie zostaną rozstrzygnięte do 30 czerwca. Szef ligi hiszpańskiej Javier Tebas jako jeden z pierwszych zapowiedział, że "sezon będzie przedłużony na tyle, by został zakończony" - co może oznaczać nawet grę w lipcu czy sierpniu.