Zaplanowałeś urlop ale nie ze względu na słabe prognozy nie zdecydowałeś jeszcze ostatecznie dokąd i czy w ogóle opłaca się wybrać na narty? Opłaca! Łukasz Neska z eSKY.pl opowiada o kierunkach, które w tej chwili są pewnikami.
Niekoniecznie. Są w Europie lodowce, na których śnieg jest przez cały rok i to wcale nie tak daleko, bo w Szwajcarii czy Austrii. Oczywiście zachęcam do tego, by przed wyjazdem upewnić się, jakie warunki panują na wybranym stoku. Urlopy zimowe najczęściej nie są planowane przez klientów z bardzo dużym wyprzedzeniem więc na bieżąco mogą oni kontrolować sytuację. Zapobiegliwi wykupują tzw. ubezpieczenie od braku śniegu, które de facto zabezpiecza przed zamknięciem stoków narciarskich.
Osoby, które planowały poszaleć na krajowych stokach mocno się w tym roku zawiodły. Śniegu nie ma. Temperatury w większej części kraju są dodatnie. Padające deszcze utrudniają nawet sztuczne naśnieżanie tras. Część wyciągów - zwłaszcza tych w niższych partiach górskich - nadal jest zamknięta. Gdy obserwujemy warunki panujące na stokach, bardzo rzadko są oceniane na "bardzo dobre" najczęściej są "dobre" lub "dostateczne". Niestety nie wygląda to najlepiej, zwłaszcza w kontekście obowiązującej od nowego roku ustawy m.in. nakazującej kontrolowanie liczby osób na stoku, oznacza to, że nie tylko liczba dostępnych tras jest w tym sezonie niewielka, ale też będzie monitorowane to, by nie znalazło się na nich jednocześnie zbyt dużo osób - oczywiście w trosce o bezpieczeństwo narciarzy.
Zachęcam do wyjazdów do Austrii i Szwajcarii. Lubiane przez polskich narciarzy austriackie kurorty znajdują się w okolicach: Salzburga, Innsbrucka czy Klagenfurt. Osobiście polecam dwa ośrodki: Kitzbühel - stolicę alpejskiego narciarstwa, wokół której znajduje się prawie 250 wyciągów; oraz Zell am See - położone w sąsiedztwie lodowca Kitzsteinhorn i blisko 30 trzytysięczników.
Z kolei osoby, które planują wyprawę na narty do Szwajcarii zachęcam do wybrania się do regionu Berneński Oberland, w okolice miejscowości Saanenland. Tu super bawią się nie tylko narciarze, w okolicy jest też kilka dobrych torów saneczkowych i duży snowpark będący rajem snowboardzistów.
To oczywiście moje prywatne typy, w obu tych państwach jest wiele innych miejsc, które warto odwiedzić. Zauważyliśmy też, że od roku czy dwóch część klientów decyduje się na wyjazd do miejsc bardziej oddalonych od Polski - do Francji czy Hiszpanii, w których również panują dobre warunki narciarskie.
Ceny wyjazdów są o 15 - 20 proc. większe niż przed rokiem, ale niekoniecznie ma to związek ze śniegiem lub jego brakiem. W tym roku urlopy zdrożały głównie z powodu cen euro, więc niezależnie od tego czy wybieramy kurort z większą czy z mniejszą ilością białego puchu będziemy musieli zapłacić za więcej.
Dużo zależy od regionu i środka transportu. Większość osób decyduje się na dojazd własny, gdyż w wypadku wypadów większą grupą koszty paliwa są rozkładane na poszczególnych uczestników wyprawy. Wówczas tydzień pobytu w we wspomnianym przeze mnie Zell am See kosztuje od 1199 zł od osoby - cena ta obejmuje noclegi, ubezpieczenie i jeden posiłek dziennie.
Szwajcaria jest niestety droższa. Tygodniowy urlop z dojazdem własnym, obejmujący wyłącznie zakwaterowanie to wydatek od 1555 złotych od osoby.
W związku z rosnącymi cenami wyjazdów oferowanych przez biura podróży klienci coraz częściej decydują się na samodzielne zorganizowanie urlopu zimowego. W sytuacji gdy za dwuosobowy pokój w Innsbrucku płacą od 268 złotych, w Bernie od 400 złotych, wolą sami go zarezerwować niż korzystać z pośrednictwa biura. To często bardziej się opłaca nawet, gdy na narty lecimy samolotem, zwłaszcza, że w sezonie są linie lotnicze oferujące darmowy przewóz sprzętu sportowego.
Liczba osób wyjeżdżających na "narty" każdego roku się zwiększa więc nie sądzę, żeby w tym sezonie miało być inaczej. Coraz więcej Polaków decyduje się na uprawianie sportów zimowych, więc nie martwimy się o to, że marcu czy kwietniu zainteresowanie urlopami będzie mniejsze. W przypadku lodowców nie ma problemu ze śniegiem, na większości z nich stoki są otwarte nawet w maju.
Mówiąc o lodowcach i o jeździe przez cały sezon warto zwrócić uwagę jeszcze na jedną kwestię. Zdarzają się zapaleni narciarze, którzy wyjeżdżają na urlop kilka razy w ciągu sezonu zimowego, są i tacy którzy korzystając z tego, że Austria jest niedaleko jeżdżą na kilka przedłużonych weekendów. Wówczas warto zainteresować się karnetem sezonowym, który obowiązuje nie tylko na danym lodowcu, ale często również w innych ośrodkach regionu. Jest to dużo bardziej opłacalne niż pojedynczo kupowane kilkudniowe karnety.