W tym sezonie w kalendarzu motoryzacyjnym pojawi się nowy cykl zawodów o wyjątkowym charakterze. Avalon Extreme Race Day Cup będzie przeznaczony zarówno dla sprawnych, jak i niepełnosprawnych kierowców. Sześć rund pucharowych, cztery tory wyścigowe oraz podział na klasy markowe – tak w skrócie można podsumować serię motoryzacyjnej rywalizacji ponad podziałami. Inauguracja odbędzie się 14 kwietnia na Torze Modlin.
Na miejscu będzie można spotkać m.in. Sebastiana Lutego, wyjątkowego ambasadora projektu Avalon Extreme, który ma na celu promocję sportów ekstremalnych osób z niepełnosprawnością. O wyjątkowości Sebastiana świadczy fakt, że jest jedynym na świecie w 95 procentach sparaliżowanym kierowcą rajdowym, który za pomocą dwóch dżojstików prowadzi 390-konnego Mitsubishi Lancera EVO X, pieszczotliwie nazywając go „Bestią”.
Sebastian Luty: Motoryzacja była i jest mi bardzo bliska, ale patrząc szerzej, wielką frajdę sprawiały mi sporty ekstremalne. Lubię adrenalinę, a ona oczywiście w naturalny sposób kojarzy się z prędkością. Pasji do motorsportu poświęciłem się w 100 procentach po wypadku. Był to dla mnie rodzaj odskoczni od prozy życia, a z czasem przerodził się w coś zdecydowanie poważniejszego. Dwa lata temu wystartowałem w Rajdzie Wiosny i motorsport pochłonął mnie na dobre.
- W ramach Avalon Extreme, chcemy łączyć, a nie dzielić. Doskonałym przykładem jest nowy cykl zawodów Avalon Extreme Race Day Cup, czyli jedynej w Polsce imprezy, w której mogą wziąć udział zarówno sprawni, jak i niepełnosprawni kierowcy. Uczestnicy będą rywalizować w sześciu rundach pucharowych na czterech torach – Tor Modlin, Moto-Park Ułęż oraz Tor Jastrząb. Wielki finał cyklu odbędzie się natomiast 8 września na warszawskim Bemowie i chcemy, aby była to impreza masowa. Nie potrzebujemy kolejnych paraolimpiad, ponieważ sport jest dla wszystkich bez względu na ograniczenia fizyczne lub psychiczne.
- Wychodzę z założenia, że ograniczenia są tylko w naszych głowach. Tylko od nas zależy, czy weźmiemy się w garść, pokonamy przeszkody i zaczniemy żyć w zgodzie z samym sobą. Aktywność jest najlepszym sposobem na rozładowanie stresu, napięcia, ale również przełamywanie własnych barier, często mentalnych. Jestem prawdopodobnie jedynym na świecie kierowcą rajdowym, który jest w 95 proc. sparaliżowany. Mówię o tym bez najmniejszego problemu, ponieważ o wartości człowieka nie decyduje to, co możemy jedynie zobaczyć.
- Moim celem jest zdobycie licencji rajdowej FIA. Realnie, myślę, że podejmę wyzwanie w 2019 r., ponieważ cały ten proces jest bardzo skomplikowany. Jestem zdeterminowany, aby konsekwentnie stawiać przed sobą nowe cele oraz sukcesywnie podnosić sobie poprzeczkę zgodnie z hasłem „Zwycięstwo zaczyna się od upadku!”
- Ktoś może pomyśleć, że nie dość, że jestem niepełnosprawny, to za kółkiem mogę sobie zrobić jeszcze większą krzywdę (śmiech). Na szczęście, to tylko stereotypy. Promujemy nasze idee przez pozytywne i wysokooktanowe emocje wspólnie z innymi ambasadorami, m.in. Bartkiem Ostałowskim, Tomkiem Bidusiem czy Igorem Sikorskim. Czujemy się akceptowani przez środowisko, a wiele gwiazd polskiego sportu wspiera nas i trzyma za nas kciuki. To bardzo miłe uczucie, kiedy jesteśmy zapraszani na konferencje lub tematyczne panele dyskusyjne. Możemy dzielić się swoim doświadczeniem, pasją oraz wiedzą.
- Być może stosunek do mnie jest trochę inny, ale w ogóle nie potrzebuję taryfy ulgowej. Nie mam kompleksów, nie płaczę nad swoim losem. Jeśli mogę kogoś zainspirować, to super. Jest to dla mnie idealna forma docenienia tego, co robimy.
- Nie jestem w stanie funkcjonować bez pomocy drugiej osoby. W samochodzie rajdowym jestem natomiast skazany wyłącznie na siebie. Fotel w „Bestii” został przystosowany do mojego ciała, wręcz odlany w taki sposób, abym mógł czuć się w nim komfortowo. W zasadzie mogę wówczas ruszać wyłącznie głową, ale od czego mam dżojstiki. Wprawiając samochód w ruch, wykonując manewry czy przyspieszając, czuję, że to, co wydarzy się na torze, zależy wyłącznie ode mnie.
- Misją Avalon Extreme jest zmiana postrzegania niepełnosprawności poprzez promocję sportów ekstremalnych oraz kreowanie nowego wizerunku osób z niepełnosprawnością jako aktywnych, samodzielnych i odnoszących sukcesy sportowe. Projekt, w który jestem zaangażowani jako ambasador, ma właśnie inspirować innych do aktywizacji. Pamiętajmy, że wózek inwalidzki nie stoi na przeszkodzie do realizacji nawet najbardziej „odjechanych” sportowych pasji.
Komentarze (0)
Sebastian Luty: skoro jestem niepełnosprawny, to nie znaczy, że za kółkiem zrobię sobie większą krzywdę
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!