Piotr Lisek nie przebrnął kwalifikacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, a w internecie spłynęła na niego masa krytyki. Po nieudanych startach zawodnik wyznał, że zmagał się z problemami osobistymi, a w sierpniu wyjawił, że wraz z żoną stracili dziecko. "Nie życzę tego najgorszym wrogom, a ludziom, którzy ponieśli taką stratę, jak my, bardzo współczuję. Bezradność to coś strasznego, a szczęście trzeba umieć doceniać, bo jest zbyt cenne i kruche" - pisał wówczas.
W rozmowie z Weszło Piotr Lisek wrócił do tego niezwykle trudnego momentu. Tyczkarz nie ukrywa, że był to największy dramat w jego życiu. - To było naprawdę parę dni wojny z głową i nie życzę nikomu takiej przeprawy psychicznej. Fizyczną ludzie są w stanie mnóstwo znieść, można się prawie poddać, a później podnieść. Ale w takich przypadkach jest trudniej. To był zdecydowanie najtrudniejszy start w moim życiu. - wyznał Lisek.
32-latek nie ukrywa też, że poinformowanie opinii publicznej o stracie dziecka również było dla niego trudne. Podobnie jak udział w igrzyskach olimpijskich po tak ogromnej tragedii. Przed startami myślał jednak, że sobie z tym poradzi.
- Startując na igrzyskach, myślałem, że jednak dam sobie radę. Że będę potrafił to wyłączyć na czas startu. Myślę, że w jakimś stopniu to się udało, ale ogólne obciążenie psychiczne sprawiło, że mój organizm nie działał, jak powinien - kontynuował tyczkarz.
- Ja naprawdę byłem bardzo dobrze przygotowany na Paryż i to jest trochę taki mój ból sportowy, że nie potrafiłem tego wykorzystać i nie poradziłem sobie z kłodą, którą los rzucił mi pod nogi - dodaje Lisek, który w swoim dorobku nie ma medalu igrzysk olimpijskich.
Komentarze (0)
Lisek opowiedział o wielkim dramacie. "Nie poradziłem sobie"
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!