Piotr Lisek brał udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie niestety nie udało mu się zakwalifikować do finału zmagań w skoku o tyczce. - Byłem w maksymalnej gotowości. Myślę, że psychicznie siadłem na tych igrzyskach. Nie sportowo. Nie jest mi łatwo – mówił. Ale nie chciał tego wątku rozwijać. – Wszystko jest okej sportowo. I myślę, że tak to zostawię - mówił wprost Lisek, bijąc się w pierś przed kamerami.
Jednak tamten występ w Paryżu jest całkowicie nieistotny w kontekście tragedii, jaka dotknęła polskiego lekkoatletę i jego rodzinę. Lisek poinformował o tym w mediach społecznościowych. Sportowiec miał po raz trzeci zostać ojcem. Teraz mierzy się ze stratą.
"Nie życzę tego najgorszym wrogom, a ludziom, którzy ponieśli taką stratę, jak my, bardzo współczuję. Bezradność to coś strasznego, a szczęście trzeba umieć doceniać, bo jest zbyt cenne i kruche. Mała, niewinna część nas i część w nas umarła, a ja, budząc się, modlę się o to, by poprzednie były tylko koszmarem. Nie wiem, czy kiedykolwiek doświadczyłem, byłem świadkiem takiego cierpienia. Jako ojciec nie chcę wyobrażać sobie, co czuje matka. Jestem wdzięczny za córkę Lilianę i syna Pawła, bo oni dają nam nadludzką siłę dzisiaj na jutro" - napisał Lisek w relacji na Instagramie.
"Nie ma dobrego czasu na taką wiadomość. Porwałem się na taki wpis wyłącznie z przyczyn zakończenia "tej" poczty pantoflowej, w której każde zapytanie tylko rozszarpuje ranę, na której zagojenie nie widzę szans. Z każdym kolejnym dniem uświadamiam sobie, że odwlekanie tego tematu po prostu nie ma sensu" - podkreślił, prosząc o uszanowanie prywatności.
Piotr Lisek od 2016 roku jest w związku małżeńskim z lekkoatletką Aleksandrą Wiśnik. Mają pięcioletnią córkę Lilianę i rocznego syna Pawła.