Minęło zaledwie kilka sekund od wznowienia, kiedy 19-letni skrzydłowy dostał piłkę na prawym skrzydle i podjął akcję ofensywną. Pierwszą w swojej karierze w NBA, jedną z niewielu, jeśli weźmiemy pod uwagę także przedsezonowe sparingi. Dotychczas Jeremy Sochan rzadko decydował się na zwody i wejścia pod kosz, ale tym razem się nie zawahał. Zamarkował rzut za trzy, a gdy przeciwnik podszedł blisko, reprezentant Polski ruszył w lewą stronę, a potem wbił się w pole trzech sekund i trafił z wejścia.
Spurs objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Spotkanie w Indianapolis długimi momentami było ofensywnym popisem gości, którzy grali o niebo lepiej niż w środowej, inauguracyjnej potyczce z Charlotte Hornets. Wówczas przegrali u siebie 102:129, tym razem przez trzy i pół kwarty to oni dominowali na boisku Pacers - drużyny, która w ligowej hierarchii notowana jest tak samo nisko jak Spurs.
Po pierwszej kwarcie było 36:26 dla gości - koszykarze z San Antonio grali w dobrym rytmie w ataku, wymieniali sporo podań, trafiali większość rzutów, także z dystansu. Po 12 minutach mieli 55 proc. skuteczności z gry, 4/8 w rzutach za trzy, zanotowali też 11 asyst, mieli tylko dwie straty.
Świetnie w zespole z San Antonio grała trójka strzelców - Keldon Johnson, Devin Vassell oraz rezerwowy Josh Richardson, którzy w całym meczu zdobyli odpowiednio 23, 23 i 27 punktów. Dwaj pierwsi mieli także solidne porcje asyst, a Richardson zadziwiał skutecznością z dystansu - trafił znakomite sześć z ośmiu trójek. Skuteczność z dystansu całego zespołu? Świetne 17/31, czyli aż 55 proc.!
Sochan - po zdobyciu pierwszych punktów w meczu - po raz kolejny do kosza trafił w drugiej kwarcie, kiedy pobiegł do kontry i dobił niecelny rzut Tre Jonesa. Dobił, dodajmy, w stylu Dennisa Rodmana, bo umiejętnie i z wyczuciem podbił piłkę prawą ręką będąc w powietrzu. Pół żartem można dodać, że to porównanie do króla zbiórek wzmacniają numer 10 na koszulce, z którym kiedyś w Spurs występował Rodman oraz przefarbowane na fioletowy kolor włosy, co było znakiem rozpoznawczym słynnego "Robaka".
Sochan na tych czterech punktach się w piątek zatrzymał, czyli powtórzył wynik ze spotkania z Hornets - w sumie miał 2/4 z gry, bo raz spudłował z wejścia w kontrze, a w drugiej połowie nie trafił też za trzy. Do tego miał pięć zbiórek, asystę, stratę i trzy faule. Na parkiecie spędził 21 minut - o sześć mniej niż w debiucie z Hornets. Jego zmiennik na pozycji wysokiego skrzydłowego, 24-letni Zach Collins, w 18 minut miał 11 punktów, cztery zbiórki, trzy asysty, przechwyt, trzy bloki i dwie straty.
W końcówce Polak grałby być może dłużej, gdyby nie fakt, że na boisku zrobiło się nerwowo, Pacers zaczęli gonić, przewaga Spurs topniała. Jeszcze osiem minut przed końcem goście prowadzili 110:93, ale gracze z Indianapolis zaczęli bronić agresywniej, a potem wręcz taktycznie faulować. Trener Rick Carlisle nakazał intencjonalne przerywanie akcji przewinieniami na austriackim środkowym Jakobie Poeltlu, który co chwila stawał na linii rzutów wolnych.
I końcówka zamieniła się w cyrk, bo Poeltl w ciągu trzech minut sfaulowany został aż osiem razy. Między 43., a 47. minutą wykonał aż 16 rzutów wolnych - zaczął od dwóch pudeł, potem trafiał co drugi rzut, skończył serią czterech celnych - w sumie z 16 wykonywanych wolnych w czwartej kwarcie trafił 10, w całym meczu miał 13/21.
Przerywanie akcji wybiło z rytmu młody zespół Spurs, a jednocześnie dało więcej czasu na pogoń Pacers. Gospodarze w czwartej kwarcie zdobyli aż 49 punktów - o 14 więcej niż Spurs. I trzeba przyznać, że byli blisko złapania drużyny z San Antonio - w ostatniej sekundzie za trzy na dogrywkę rzucał świetnie grający w tym meczu debiutant Bennedict Mathurin, ale spudłował. Mecz skończył się wynikiem 137:134 dla Spurs.
Po dwóch spotkaniach zespół z San Antonio ma zatem bilans 1-1, a kolejny mecz rozegra już w sobotę - tym razem w Filadelfii, gdzie podejmą ich 76ers. Drużyna z Jamesem Hardenem i Joelem Embiidem w składzie jest uważana za jednego z faworytów na wschodzie NBA, ale na razie przegrała dwa spotkania - z jeszcze wyżej notowanymi Boston Celtics i Milwaukee Bucks.
Komentarze (5)
Sochan z dobitką w stylu Rodmana. Cyrk w czwartej kwarcie, Spurs uratowali wygraną
jakie to jest zenujace....