Piotr Wadecki: trzeba uspokoić tętno, i to jeszcze da się zrobić. Gorzej z nerwami. Strasznie zły jestem, że Maciek nie dojechał pierwszy. Oczywiście nie na niego, bo on wszystko zrobił pięknie. Po tym jak cały etap jechał w trzyosobowej ucieczce, zaatakował jeszcze znakomicie i oderwał się tej dwójce, żeby ostatnie 25 kilometrów przejechać po prostu rewelacyjnie. Rzadko się zdarza, żeby peleton miał aż tak duże problemy z połknięciem samotnego uciekiniera. Tuż po finiszu słuchałem wywiadu z Fabiem Sabatinim z ekipy Quick-Step Floors. Włoch powiedział, że kiedy z kolegami dowiedział się, że ucieka Maciej Bodnar, to od razu wiedzieli, że muszą jechać na maksa, a i tak stał się cud, że go dogonili. Pędzili, jak tylko mogli, żeby znów rozprowadzić Marcela Kittela, no i mają jego piąte zwycięstwo w tegorocznym wyścigu. A my zostaliśmy z niczym.
- On pewnie sobie radzi lepiej niż ja. Jest aktywnym kolarzem, a wtedy doskonale się pamięta, że takie właśnie jest kolarstwo - uciekasz sto razy, uda Ci się dojechać dopiero za 101. razem. Szkoda tylko, że teraz już pewnie nawet on uwierzył, że ten 101. raz wreszcie przyszedł.
- Tak, Rafałowi brakowało tam do zwycięstwa bardzo niewiele, a tu Maćkowi zabrakło jeszcze mniej. Ale Majka został chociaż z brązowym medalem. A o pięknej ucieczce Bodnara mało kto będzie pamiętał z tych zwykłych kibiców, którzy kolarstwo oglądają tylko od czasu do czasu. Bo Bodnar nic nie zdobył.
- Na pewno świetny kolarz, a pechowiec chyba trochę też. Jego czas na wielki sukces już powinien przyjść, Maciek na to już na pewno zapracował. Gdy przed rokiem zajął na etapie [również 11.] trzecie miejsce, za Peterem Saganem i Chrisem Froomem, pomyślałem, że następnym razem bez wątpienia mu się uda. Żal mi go, że ciągle czeka. Gdyby wygrał etap wielkiego touru, miałby zupełnie inną pozycję w peletonie i wśród kibiców. A tak ciągle jest postrzegany jako tylko pomocnik. Choć pokazuje, jakiej klasy jest zawodnikiem. Wystarczyło, że w grupie Bora zabrakło Sagana i Rafała Majki, a od razu wykorzystał trochę swobody, którą dostał. Często jest tak, że pomocnicy to równie dobrzy kolarze, jak liderzy na których pracują.
- Oczywiście, to świetny „czasowiec”, który błysnąć potrafi też na płaskich etapach. Ale weźmy Michała Kwiatkowskiego. W najlepszej grupie świata, czyli Sky, lider może być tylko jeden, więc Michał pracuje na Froome’a. Jednak gdyby Froome’a nie było, to jestem przekonany, że „Kwiato” już miałby wygrany jakiś etap i byłby bardzo wysoko w „generalce”.
- Zdecydowanie wyżej. Od tamtego czasu Michał stał się znacznie lepszym zawodnikiem. Ma o wiele większe doświadczenie, mocy też nabrał.
- To nie kurtuazja, że Brytyjczyk potrafi po etapie zapukać do pokoju Michała i podziękować za to, co kolejny raz dostał. On doskonale wie, jakiej klasy ma pomocnika. Moim zdaniem w końcu przyjdzie czas, że to Froome będzie jechał na Kwiatkowskiego.
Komentarze (18)
Tour de France: Wadecki: pomocnik Kittela powiedział, że stał się cud, że wygrał Niemiec, a nie Maciej Bodnar
Czy to dojdzie do nich, do ich szefów?
Jeszcze jeden mitomanski 'kwiatek': 'przyjdzie czas, ze to Froome bedzie jechal na Kwiatkowskiego'. Takiegu ..... cudu z pewnoscia nie zobacze, p. Wadecki.
dla takich oglada sie wyscigi !!!