Mayweather vs. McGregor. Walka stulecia i apogeum promocji

Walka Floyd Jr. Mayweather vs. Conor McGregor już niebawem. Szalona karuzela promocji walki stulecia zatrzyma się dokładnie 26 sierpnia, w ringu w Las Vegas. Hitem stał się nawet tzw. ,,McGregor challenge", w którym pięściarze bezlitośnie obśmiewają ruchy Irlandczyka.

Ten niebywały pomysł (który zresztą zrodził się w głowie Irlandczyka) by zmierzyli się ze sobą czołowy zawodnik MMA z najlepszym pięściarzem tych czasów na początku brzmiał śmiesznie i absurdalnie. Jeszcze niedawno wydawało się, że to mrzonka i „pyskowanie” McGregora nie wywoła Mayweathera ze sportowej emerytury.

A jednak stało się inaczej.

 

Walka odbędzie się na zasadach bokserskich. Nie było mowy o kompromisie. Jeśli którykolwiek z tych panów miałby jakieś szanse w dyscyplinie rywala to wyłącznie Conor w walce bokserskiej, a nie Mayweather w walce na zasadach MMA.

To pierwszy punkt promocji tej walki. Rywal, mimo że będzie wchodził do ringu jako amator, musi mieć jakieś szanse. Nikt nie chce oglądać walki stulecia, której triumfator jest znany miesiące wcześniej.

I tu zaczyna się właśnie moc promocji.

Kiedyś na jakimś forum czytałam teorię o tym, jak to im bliżej walki będzie tym więcej argumentów będzie przemawiać za wygraną Conora – spadną kursy bukmacherskie na Irlandczyka, a szansa na rekordową sprzedaż PPV wzrośnie.

Na razie ta teoria sprawdza się niczym przecieki o przebiegu akcji siódmego sezonu „Gry o Tron” – wprost idealnie.

Co mamy gdy jest coraz bliżej walki?

 

- wideo ze sparingu McGregora gdy posyła na deski Pauliego Malignaggi

- decyzja, że panowie będą walczyć w rękawicach 8-uncjowych

- Mayweather chwali się, że imprezuje, nie podchodzi serio do treningów

- ojciec Floyda ujawnia problemy syna z rękoma

To są konkretne informacje, które stawiają na nogi każdego fana MMA oraz fana boksu. Przedstawiają obraz starcia w całkiem innym świetle – nagle Conor nie jest kompletnym amatorem (w końcu znokautował zawodowego boksera), a Floyd zupełnym faworytem (wychodzą na wierzch problemy zdrowotne).

Tylko na ile owe informacje mają faktycznie wzbudzić naszą czujność, a na ile po prostu sprzedać walkę? Jakakolwiek jest prawda fakt pozostaje jeden – wynik walki zaczyna ciekawić ludzi. Ludzie będą chcieli to obejrzeć.

MMA vs. Boks

Trzeba przyznać, że środowisko MMA robi świetną robotę. Każdy staje murem za Conorem McGregorem. Nawet jeśli jacyś zawodnicy zapytani o typowanie, nie widzą szans Irlandczyka w starciu bokserskim zawsze jest jakieś „ale”, które można dać na wygraną czołowego zawodnika z UFC.

Zobaczcie chociażby tą analizę. Brendan Schaub nie wątpi w Conora, wprost przeciwnie – jest przekonany, że ten zdoła pokonać Mayweathera.

„Świat boksu nie widział jeszcze kogoś takiego jak Conor McGregor” – mówi Schaub.

 

To analiza sprzed miesiąca. Schaub jeszcze nie zna argumentów, które mogą uwiarygodnić jego typowanie. Jego przekonanie jest zarażające, emocjonalne i pełne pułapek, ale z drugiej strony były zawodnik MMA ma dość mocny argument – McGregor jest zbyt dziwnym przeciwnikiem dla Mayweathera by przewidzieć wynik tej walki wyłącznie na podstawie doświadczenia pięściarskiego.

W sumie to nie tyle argument za wygraną walki przez Irlandczyka, ale za sensem promocji samej walki – to Conor jest wielką niewiadomą, znakiem zapytania. Sensem walki oczywiście jest starcie dwóch wielkich gwiazd sportów walki – gwiazdy MMA i gwiazdy boksu. Ale sens promocji też musi istnieć. Bez tego nikt nie zarobi tych słynnych milionów dolarów.

Środowisko MMA jest podekscytowane, podzielone, sceptyczne, ale każdy kibicuje mistrzowi wagi lekkiej UFC.

Albo McGregor wygra w ciągu pierwszych sześciu rund przez KO, albo wygra Maywather na pełnym dystansie – takie głosy przejawiają się w całej dyskusji ludzi znających świat MMA.

Jak środowisko boksu widzi Conora?

Nie oszukujmy się, śmieją się z niego. Wideo z rozgrzewki McGregora zaczęło żyć własnym torem jako tzw. „McGregor challenge”, gdzie pięściarze bezlitośnie obśmiewają ruchy Irlandczyka.

 

Dla fanów bosku oraz tego środowiska (dziennikarzy czy samych zawodników) wynik walki jest znany odkąd ustalono warunki tego starcia. Nie ma mowy by gdy ktoś taki jak Conor McGregor pokonał w ringu najlepszego pięściarza ostatnich kilkunastu lat.

Argumenty ze świata MMA ześlizgują się gładko na pewności świata boksu – ani wiek Floyda, ani jego problemy z rękoma, ani nawet to, że podobno „ten cały Conor” ma siłę w lewej dłoni i jest bardzo szybki – nic nie jest w stanie przekonać tej strony o szansach zawodnika UFC.

Mayweather lubił w trakcie czterodniowego touru konferencyjnego śmiać się z Conora, że poddał walkę z Natem Diazem.

„Ja nigdy się nie poddaję!” – odgrażał się Amerykanin na zaczepki rywala.

Co ciekawe sam Nate Diaz postanowił również dołożyć swoje do dyskusji. W niecenzuralnych słowach zwyzywał pięściarzy śmiejących się z Conora, a samego Irlandczyka chwaląc w ten sposób, że na innych zasadach żaden z bokserów nie miałby z nim szans.

Właśnie teraz na dniach przed walką rozgrywa się apogeum promocji tego starcia. Im bliżej finalnej daty tym więcej niewiadomych.

Czy to wszystko to są sztuczki promocji bez względu na różne wizje świata MMA i boksu, czy po prostu elementy prawdopodobieństwa i faktyczny stan obu zawodników tuż przed walką?

O tym kto ma rację przekonamy się w nocy z 26 na 27 sierpnia. Wtedy też dowiemy się czy padnie rekord PPV, który obecnie wynosi 4,4 mln sprzedaży za walkę Mayweather – Pacquiao. To z pewnością da nam pełen obraz czy faktycznie mamy do czynienia z walką stulecia biorąc pod uwagę dwie tak ważne postacie sportów walki, choć na samym końcu pozostanie już tylko jeden bohater.

InTheCage.pl - specjalny serwis o MMA

Więcej o:
Copyright © Agora SA