Fanfary i fujary - dzień 8.

Oto był dzień, który dał nam koniec drugiej kolejki spotkań.

Fanfary

Francuzi

To wyróżnienie im się należy, choćby i z powodów statystycznych. Jak pamiętamy, choć co bardziej zagorzali kibice ''Trójkolorowych'' wyparli te przykre wspomnienia, na Euro 2008 Francuzi byli beznadziejni, a na mundialu 2010 jeszcze przeskoczyli tę i tak wysoko zawieszoną poprzeczkę. W związku z tym piątkowy mecz z Ukrainą był ich pierwszym wygranym spotkaniem na dużym turnieju od półfinału MŚ 2006 (!). A zarazem 22. kolejnym nieprzegranym pojedynkiem, w którym prowadził Francję Laurent Blanc.

Anglicy

Również dostają fanfarę statystyczną - po raz pierwszy w historii pokonali Szwedów w meczu o punkty. A my takie przełamywanie tendencji i rozmaitych klątw bardzo lubimy.

Andrij Pjatow

Miał w ogóle nie jechać na turniej. Ten sam turniej, na którym wpuścił już trzy bramki. Ale gdyby nie on, to Ukraina straciłaby ich prawdopodobnie znacznie więcej.

Karim Benzema

To gwiazdor futbolu. W tym sezonie zaliczył dla Realu 32 bramki i 15 asyst w 52 spotkaniach. Tymczasem na Euro 2012 ewidentnie poskromił swoje ego. Oba gole w piątkowym meczu z Ukrainą padły po jego podaniach, przy czym asysta przy trafieniu Yohana Cabaye to naprawdę klasa światowa. Do tego Karim biega na całej długości boiska, często cofając się po piłkę aż do linii środkowej. Czyli nie jest aż takim egomaniakiem. No chyba że trener Blanc obiecał mu za dobrą grę na Euro władzę nad światem.

Olof Mellberg

Przez 12 lat w reprezentacji, strzelił w niej zaledwie 9 bramek, z czego aż dwie w piątkowym meczu. Może dzięki temu wyczynowi wszyscy niedzielni kibice przestaną go wreszcie kojarzyć wyłącznie z tą akcją...

...oraz tą brodą.

REUTERS/MICHAEL DALDER

Choć za TAKĄ brodę dajemy TAKĄ fanfarę, że w drzwiach zmieściłaby się tylko bokiem.

Andy Carroll

Kosztował Liverpool aż 35 milionów funtów czyli około 4000 Brożków, zostając tym samym najdroższym brytyjskim piłkarzem w dziejach. Tymczasem w The Reds zawodził i zawodzi wciąż. Przez półtora roku zagrał dla tej drużyny 56 spotkań, strzelając zaledwie 11 bramek. Zatem gdy Roy Hodgson wystawił go w podstawowym składzie, wielu pukało się w głowy. Tymczasem napastnik kadry Anglii potrzebował zaledwie 23 minuty, by wpisać się na listę strzelców. Teraz ci, co się w te głowy pukali udają, że robili to tylko po to, by sprawdzić, czy ona wciąż tam jest.

Theo Walcott

Ostatnio mówiło się o nim, że to kolejny angielski talent piłkarski, z którego już nigdy nie wyrośnie tak wybitny zawodnik, na jakiego się niegdyś zapowiadał. To możliwe, ale w spotkaniu ze Szwedami zaliczył nawet nie wejście smoka, co wejście Walcotta, czyli coś znacznie lepszego. W pół godziny zapisał na swoim koncie bramkę i asystę, a przede wszystkim porwał do boju angielską ofensywę. Wspaniały występ.

Fujary

Burza

Stwór z kiepskim tajmingiem, który bawił się w najlepsze przez godzinę w Doniecku, nie pozwalając z kolei bawić się fanom piłki na stadionie Szachtara, w strefach kibica, barach oraz przed telewizorami.

Angielscy obrońcy

Angielscy obrońcy od lat znani są z tego, że są angielskimi, obrońcami oraz że są znani. A także z tego, że stałe fragmenty gry zjadają na śniadanie. Tymczasem dali sobie wbić po nich aż dwie bramki. Nie w całym turnieju. W jednym meczu.

Zlatan Ibrahimović

Najlepszy Zlatan świata jedzie do domu. To znaczy jeszcze nie teraz, ale za cztery dni. Zdaniem najlepszego Zlatana świata Mistrzostwa Europy po prostu nie dorosły jeszcze do niego.

Ukraińcy

W swoim pierwszym spotkaniu zatrzymali szwedzki potop, zupełnie jakby zatrzymywali faktycznie Potop Szwedzki, czyli walcząc w fenomenalnym stylu. Z Francuzami nawet nie schylili się, by podnieść rzuconą im przez ''Trójkolorowych'' bagietkę.

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.