To nasi ludzie budowali tam to, co obecnie wyrasta na mikropotęgę europejskiej piłki nożnej. Jacek Gmoch prowadził Apoel Nikozja w latach 1991-1993, zdobywając z tym klubem mistrzostwo Cypru i dwa Superpuchary. To również pod jego wodzą drużyna z Nikozji po raz pierwszy w historii zagrała w Lidze Mistrzów. Jednym z powodów był geniusz taktyczny Pana Jacka, innym fakt, że LM powołano do życia akurat w sezonie 1992/1993. Apoel odpadł wtedy w pierwszej rundzie eliminacyjnej z AEK Ateny, ale pierwsza cegiełkę pod obecny sukces została już położona. Jacek Gmoch przejął także Apoel na sezon 1996/1997, w którym zdobył z tym zespołem Puchar Cypru.
Jeszcze sześć lat temu Apoel prowadził także Jerzy Engel , który w sezonie 2005/2006 zdobył z nim Puchar Cypru. Echo tego sukcesu, niczym miedź brzęcząca albo cymbał grzmiący (głównie cymbał), słyszalne jest po dziś dzień w postaci sukcesów Cypryjczyków Lidze Mistrzów. Paręnaście lat wcześniej, w sezonie 1988/1989, zdobył także wicemistrzostwo z Apollonem Limassol. Swoją myśl szkoleniową wykładał Engel również w Apop Pafos, Nea Salamina oraz Arisie Limassol, niestety bez większych sukcesów, jako że jak zwykle wyprzedzał swoją epokę, a także nie mógł skorzystać z maszyny do główkowania Radosława Kałużnego.
To co nie udało się Engelowi, czyli zdobycie mistrzostwa Cypru, nie wyszło również Januszowi Wójcikowi , który z Anorthosisem Famagusta zdobył w sezonie 2001/2002 tylko krajowy puchar i do tego przy pomocy swojego ulubieńca Wojciecha Kowalczyka (24 trafienia w 25 meczach i tytuł króla strzelców) Sławomira Majaka (22 mecze, osiem bramek) oraz Radosława Michalskiego (25 spotkań, sześć bramek). Michalski w Famaguście został jeszcze dwa lata, rozgrywając dla tego klubu kolejne 44 spotkania i strzelając pięć goli. W sezonie 2002/2003 wygrał kolejny puchar, a trzy lata później świętował mistrzostwo z Apollonem Limassol, w którym spędził ostatnie półtora roku swojej kariery.
Nie byłoby też prawdopodobnie sukcesów nikozyjczyków, gdyby nie legion polskich graczy w ich lidze. Kowalczyk, aczkolwiek już nie w takiej formie strzeleckiej jak w Anorthosisie, sięgnął z Apoelem Nikozja po mistrzostwo w 2004 roku. W klubie tym też ławę grzali Andrzej Krzyształowicz (2005/2006) oraz Adrian Sikora (2009-2011). Piłkarze Apoelu byliby zwykłymi piłkarzami Apoelu, a nie chwilowymi bohaterami piłkarskiej Europy, gdyby nie Kamil Kosowski , który w latach 2008-2010 pokazał im, jak biegać na skrzydle podczas meczów i jak świętować zwycięstwa po meczach. ''Kosa'' już w swoim pierwszym meczu na Cyprze strzelił bramkę, dającą ekipie z Nikozji Superpuchar, dwa razy trafił przeciw Crvenej Zvieździe, wprowadzając Apoel do Pucharu UEFA, w swoim pierwszym sezonie zdobył jeszcze z tym zespołem mistrzostwo. Potem przeniósł się do Apollonu Limassol, gdzie nie szło mu jednak aż tak dobrze. Marcin Żewłakow występował w drużynie z Nikozji z Kosowskim w tym samym czasie. I najlepiej pamiętamy go z bramki strzelonej Chelsea w wyjazdowym spotkaniu Ligi Mistrzów. Zremisowanym sensacyjnie 2:2.
Co tam jednak Żewłakow! Łukasz Sosin! To był dopiero człowiek, który uczył Cypryjczyków strzelać bramki! W Apollonie Limassol (2002-2007), Anorthosisie Famagusta (2007-2010) oraz Arisie Limassol (od 2010 do teraz) został w latach 2003 - 2008 cztery razy królem strzelców cypryjskiej ekstraklasy w pięciu sezonach. Wystąpił w 210 meczach ligowych, trafiając do siatki 139 razy i ma na Cyprze status półboga, czemu się zresztą ciężko dziwić.
I co? Gdzie byliby traz Cypryjczycy, gdyby nie my? Polska w ćwierćfinale Ligi Mistrzów!
Łukasz Miszewski