Za jego wyrabianie wzięła się winnica Bodegas Valentin Bianchi z argentyńskiej prowincji Mendoza. Piłkarz Barcelony udzielił zgody na używanie swojego wizerunku pod jednym tylko warunkiem: część zysków zostanie przeznaczona na cele charytatywne. I w tym właśnie miejscu większość polskich kibiców pomyślała o Ekstraklasie. Pieniądze ze sprzedaży wina pójdą jednak na (i całe szczęście) konto fundacji Leo Messiego, zajmującej się pomocą chorym dzieciom i dbaniem o ich edukację.
Oczywiście nie wiadomo jeszcze, jak to wino będzie smakować, ale już opinie o nim wahają się od ''najczystszy nektar świata, płynne złoto, ciekła esencja wszystkich osiągnięć ludzkości dokonanych po odkryciu, że kamień jest nie tylko przeszkodą terenową'' (12-letni kibice Barcelony) aż po ''ciecz o smaku diabelskiej siarki, wyciąg z polskiej dziury budżetowej, najgorsza rzecz jaka spotkała ludzkość od czasu zdjęcia z anteny serialu 'Plebania', zło wcielone, szatan i Piotr Kupicha'' (13-letni kibice Realu). Jednak niemal na pewno po wypiciu kilku butelek, użytkownicy trunku o nazwie ''Leo'' będą mogli poruszać się w ten sposób.
Zygzakami.
ŁM