Iga Świątek (1. WTA) w piątek 4 października ogłosiła, że nie zagra w ostatnim w tym sezonie "tysięczniku", który odbędzie się w Wuhan. - Po ważnej zmianie w mojej ekipie zdecydowałam się wycofać. Bardzo mi przykro z powodu kibiców w Chinach i tych, którzy czekają, aby zobaczyć moją grę, ale mam nadzieję, że rozumiecie, iż potrzebuję trochę czasu - przekazała.
Na podobny ruch zdecydowały się m.in. Jelena Rybakina (4. WTA), Jelena Rybakina (Kazachstan, 4. WTA), Danielle Collins (9. WTA), Jelena Ostapenko (14. WTA), Maria Sakkari (17. WTA). Co nie oznacza, że kibice, w tym polscy, nie będą mieli czym się emocjonować.
W sobotę odbyło się losowanie drabinki głównej, w której znalazły się dwie polskie tenisistki - Magdalena Fręch (31. WTA) oraz Magda Linette (45. WTA). I o obu trudno powiedzieć, aby los był dla nich wyjątkowo łaskawy.
26-latka w pierwszej rundzie trafi na kwalifikantkę. I jeśli ją pokona, to zaczną się schody, ponieważ trafi na rozstawioną z numerem szóstym Emmę Navarro (8. WTA, w pierwszej rundzie ma wolny los) - z Amerykanką ma bilans 1-2. Ale gdyby sensacyjnie ograła faworytkę, to potem może wpaść m.in. na Beatriz Haddad Maię (12. WTA), turniejową "dziewiątkę".
Do tej samej połówki drabinki co Fręch trafiła Linette, która już w pierwszej rundzie zagra z rozstawioną z numerem jedenastym Samsonową - jej bilans z Rosjanką to 0-3. Jeśli po raz pierwszy ją pokona, to zmierzy się z Katie Boulter (34. WTA) lub kwalifikantką, a w ewentualnej trzeciej rundzie wpaść m.in. na Kasatkinę.
Wielu polskich kibiców zapewne czeka też na to, co zrobi Aryna Sabalenka, najwyżej rozstawiona zawodniczka turnieju. W przeszłości w Wuhan szło jej kapitalnie, zanim turniej został zawieszony, wygrała dwie ostatnie edycje (2018, 2019). Tym razem 26-latka również będzie wielką faworytką, aczkolwiek losowanie nie było dla niej łaskawe. W pierwszej rundzie dostała wolny los, a w drugiej zagra z Kateriną Sinakovą (37. WTA) lub Alexandrą Ealą (150. WTA).
Prawdziwe problemy mogą zacząć się w kolejnej fazie, gdzie Sabalenka może wpaść na niewygodne rywalki. Choć w przypadku Donny Vekić można mówić wręcz o "koszmarze" - wicemistrzyni olimpijska z Paryża wygrała sześć z ich ośmiu bezpośrednich spotkań.
A kto jeśli nie Vekić? Zaliczające się do szerokiej czołówki Elise Mertens i Julia Putincewa. Pierwsza z nich nie wydaje się aż takim zagrożeniem, gdyż ma z Białorusinką bilans 2-8. Natomiast nieobliczalna Kazaszka wygrała jedyny dotychczasowy pojedynek z Sabalenką, choć było to na US Open 2019. Inną opcją jest Shuai Zhang (595. WTA), 30. deblistka świata, która w singlowym "tysięczniku" w Pekinie dotarła aż do ćwierćfinału.
W ćwierćfinale wiceliderka światowego rankingu może wpaść na Navarro, Haddad Maię czy Keys, w półfinale na Gauff lub Kasatkinę, natomiast w gronie jej potencjalnych finałowych rywalek są Pegula, Paolini czy Zheng.
Gdyby i tym razem Sabalence udało się wygrać w Wuhan, stanie przed wielką szansą na zakończenie sezonu jako numer jeden. Aktualnie jej strata do prowadzącej w rankingu Świątek wynosi 1069 pkt. Jednak w Chinach gra toczy się aż o 1000 pkt, zatem w przypadku triumfu Białorusinki jej strata do Polki zrobi się minimalna. W takiej sytuacji kolosalnego znaczenia nabrałby kończący sezon turniej WTA Finals w Rijadzie - być może doszłoby nawet do bezpośredniego pojedynku o miano światowej jedynki.
Turniej WTA 1000 w Wuhan zostanie rozegrany w dniach 7-13 października. Triumfatorka singla otrzyma nagrodę pieniężną w wysokości 525 115 dol.