Reprezentantce Polski nie udało się wywalczyć prawa do startu w eliminacjach Wimbledonu, na którym w 2022 roku doszła nawet do drugiej rundy. Tym razem zabrakło mniej więcej trzydziestu pozycji w rankingu WTA (Polka jest na 248. lokacie), by móc w ogóle do Wielkiej Brytanii pojechać. W związku z tym Chwalińska postanowiła kontynuować rywalizację na mączce, a konkretniej mówiąc w Czechach.
Do miejscowości Doksy - Stare Splavy (niecałe 80 km na północ od Pragi) pojechała zagrać zarówno w rywalizacji singlowej, jak i deblowej. W tej pierwszej była nawet rozstawiona z numerem drugim. Wygrać jej się nie udało, jako że w ćwierćfinale lepsza okazała się Hiszpanka Guiomar Maristany De Reales (253. WTA), która pokonała Polkę 6:3, 7:6(2). Chwalińska nadal jednak rywalizowała w deblu w parze z reprezentantką gospodarzy Anastazją Detiuc. I w nim odbiła sobie wszelkie singlowe niepowodzenia.
Polsko-czeska para dotarła do finału, gdzie na ich drodze stanęła rozstawiona z czwórką chińsko-grecka para Shuo Feng i Sapfo Sakellaridi. Pierwszy set przebiegł w pełni po myśli Polki oraz jej partnerki. Przełamanie na 5:2 w kluczowym momencie i pewny triumf w partii. Drugi to już jednak zupełnie inna historia. Szybkie prowadzenie 3:0 dla rywalek, podbite później jeszcze jednym przełamaniem, co spowodowało porażkę polsko-czeskiej pary w secie 2:6. Zadecydowała więc trzecia partia rozgrywana w formie super tiebreaka. W nim zespół Chwalińska/Detiuc szybko przejął kontrolę i wyszedł na prowadzenie 5:2. Tej przewagi nie roztrwoniły już do końca, zwyciężając seta 10:6, cały mecz, a co za tym idzie cały turniej.
Dla Mai Chwalińskiej to drugi deblowy tytuł w tym roku i drugi z czeską partnerką. W lutym razem z Jesiką Maleckovą wygrały rywalizację par w turnieju ITF 75 w niemieckim Altenkirchen na kortach twardych. Polka powróci wkrótce do gry singlowej, jako że zamierza wywalczyć udział w eliminacjach do US Open.