W meczu 27. kolejki Ekstraklasy Radomiak Radom zmierzył się z Zagłębiem Lubin. Miedziowi pod wodzą nowego szkoleniowca - Leszka Ojrzyńskiego przyjechali na Mazowsze, by przerwać serię sześciu ligowych meczów bez zwycięstwa. Przypomnijmy, że ostatni raz zdobyli trzy "oczka" w lutym. Z kolei gospodarze wygrali ostatnie trzy mecze z rzędu i na pewno chcieli podtrzymać tę passę.
Zanim to spotkanie zdążyło się rozpocząć, to Tomasz Kwiatkowski je przerwał (3. minuta). Wszystko zadymienie, które powstało w wyniku oprawy kibiców Radomiaka Radom. Po chwili mecz jednak został wznowiony. Najgroźniejszą akcję w tej połowie przeprowadzili goście, którzy od razu strzelili gola.
Igor Orlikowski najwyżej wyskoczył do dośrodkowania po rzucie rożnym. 19-latek kapitalnie złożył się do uderzenia głową i mimo krycia pokonał Kikolskiego, dając swojej drużynie prowadzenie. Kapitalną asystą popisał się Damian Dąbrowski. "Tradycyjnie jako pierwsi tracimy gola" - tak napisał w swoich social mediach Radomiak Radom. Gospodarze szukali swoich szans na zdobycie wyrównania, ale do przerwy nie udało im się tego dokonać.
W 49. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Jan Grzesik wziął się do wykonania rzutu z autu na wysokości pola karnego. Skrzydłowy Radomiaka Radom zdecydował się na daleki wyrzut w pole karne Zagłębia Lubin. 30-latek rzucił futbolówkę najmocniej jak potrafił. Ta poleciała daleko wraz z podmuchem wiatru i skozłowała w polu karnym i... wpadła do bramki Hładuna. Po drodze nikt nawet jej nie musnął, więc gol nie został uznany.
Zobacz też: Piłkarz Legii urzekł Koseckiego. "Był niesamowity, jeżeli chodzi o strzelanie bramek"
W późniejszych minutach mocno się rozpadało i w jednej chwili murawa zrobiła się biała. W 57. minucie kapitalnie pokazał się wypożyczony z Legii Burch, który wbiegł na krótki słupek, a tam z rzutu rożnego dograł Rafał Wolski. Kapitalną interwencją popisał się Hładun, który uratował swój zespół.
W 59. minucie mecz ponownie został przerwany. Sędzia wraz z organizatorami dyskutowali nt. wymiany piłek na pomarańczowe i pomalowania linii na czerwono. W tym czasie służby techniczne odpowiednio przygotowywały murawę do dalszej gry. W międzyczasie DJ puścił utwór Shakin' Stevensa - Merry Christmas Everyone.
Mecz wznowiono około 30 minut po jego przerwaniu. W 61. minucie, czyli dwie min po wznowieniu gry goście podwyższyli prowadzenie. Aleks Ławniczak trącił piłkę i umieścił futbolówkę w siatce. Jednak pojawiły się kontrowersje, gdyż Corluka, który był na spalonym, absorbował uwagę bramkarza, stojąc przy nim i przepychając się z nim. Arbiter tego spotkania podszedł do monitora VAR i anulował to trafienie.
W 85. minucie zamknąć ten mecz mógł... Orlikowski, który kapitalnie odnalazł się w polu karnym rywali i oddał strzał z bliskiej odległości. Jednak w ostatniej chwili jeden z defensorów gospodarzy ofiarnym wślizgiem zablokował tę próbę. W końcówce Radomiak ruszył wszystko, co miał do ataku. Goście jednak nie dali sobie wbić gola i wracają do Lubina z trzema punktami.
Gole: Igor Orlikowski (30. minuta)
Składy:
Radomiak Radom: Kikolski; Burch, Agouzoul, Kingue, Pestka, Ramos, Grzesik, Jordao, Wolski, Dadaszow, Tapsoba.
Zagłębie Lubin: Hładun; Mróz, Ławniczak, Dąbrowski, Ćorluka, Pieńko, Nalepa, Szmyt, Kolan, Orlikowski, Kurminowski.