Polki prowadziły w I secie 2:0, ale potem stanęły i tylko przyglądały się jak punkty przez bite pół godziny zdobywają rywalki.
- Początek dobry, a potem zaczęłyśmy grać zbyt asekuracyjnie. I tak się nie mogłyśmy pozbierać przez półtora seta, przegrałyśmy siedem gemów z rzędu. Na szczęście wreszcie na korcie zaczęło się znów w nas tlić jakieś życie - powiedziała Sport.pl Rosolska.
- Kibice bardzo nam pomogli. Myślałyśmy, że Australijczycy zakrzyczą polskich fanów, a było na odwrót. Nawet sędziowie się mylili na naszą korzyść. Czułyśmy się jak u siebie. Australia jest pod względem polskich fanów najlepszym Szlemem. Na drugim miejscu jest Nowy Jork - uśmiechała się Jans.
Polki miały niezbyt udany początek sezonu - przegrały w I rundach w Brisbane i Sydney. - Miałam kontuzję łydki, naderwałam pod koniec poprzedniego roku mięsień. Dopiero po świętach zaczęłam na dobre trenować i stąd te porażki - tłumaczyła Jans.
W II rundzie Polki zmierzą się z Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinką Shuai Peng, rozstawione z numerem czwartym. - Znowu Chinki. Ciągle nas prześladują w II rundach. Ale na US Open wygrałyśmy z Chinkami, co prawda innymi, ale zawsze to jakieś przełamanie chińskiej klątwy - z poważną miną stwierdziła Rosolska.
Specjalny serwis - Australian Open ?
Komentarze (0)
Australian Open. Klaudia Jans i Alicja Rosolska też zwycięskie! Polscy fani pomagają
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy - napisz pierwszy z nich!