Australian Open. Agnieszka Radwańska: Marzy mi się drugi tydzień

Agnieszka Radwańska po raz pierwszy od bardzo dawna nie zagra na turnieju wielkoszlemowym debla ze swoją siostrą Urszulą. - Ja gram w debla dla przyjemności, na luzie, a Ula tak nie potrafi - mówi Sport.pl Agnieszka Radwańska. Najlepsza polska tenisistka w II rundzie singla zmierzy się w nocy z środy na czwartek (około godz. 1) z Rosjanką Ałłą Kudriawcewą.

Jakub Ciastoń: W I rundzie z Tatianą Malek wygrała pani bardzo łatwo.

Agnieszka Radwańska: - Jak na wielkiego Szlema to rzeczywiście był szybki mecz. Ale wychodziło mi na korcie wszystko, a rywalka jakoś specjalnie nie przeszkadzała. To był mój dzień.

Ręka nie boli? Widzę, że wreszcie gra pani bez stabilizującego opatrunku na nadgarstku.

- Wszystko w meczu było w porządku, ale w sumie ciężko stwierdzić, czy gdyby spotkanie nie było dłuższe, to coś nie zaczęłoby boleć. Nie zdążyłam się za bardzo zmęczyć w tej I rundzie. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni jak przyjedzie grać cięższe mecze.

W II rundzie zmierzy się pani z Rosjanką Ałłą Kudriawcewą. Co może pani o niej powiedzieć?

- Grałam z nią raz i wygrałam, ale było to tak dawno, że nie pamiętam już gdzie [w Hobart w 2007 r.]. Grywałam z nią też kilka razy w czasach juniorskich. Jest starsza ode mnie o dwa lata. To tenisistka, która lubi grać płasko, dość agresywnie. Solidna, nie ma żadnego słabszego uderzenia, jakiejś "dziury", gdzie można by szukać punktów. Umie rozprowadzić piłki po korcie. Jeśli ma dzień, może być niebezpieczna. To, że pokonała Melanie Oudin, nie jest więc dużą niespodzianką. Amerykanka jest trochę przereklamowana, choć... i ja dałam się nabrać, bo spodziewałam się, że to jednak będzie ona.

Po zeszłorocznej traumie, gdy przegrała pani w I rundzie, chyba spadł kamień z serca? Czy teraz wyznacza pani sobie jakiś dalszy cel?

- Nikt nie lubi przegrywać w I rundzie, ale zawsze połowa dziewczyn musi przegrać. Taki jest tenis. Nie chcę teraz wybiegać wzrokiem w III, czy IV rundę, bo nie lubię wróżenia z fusów. Generalnie wiadomo, że chciałabym grać dalej w drugim tygodniu, czyli w 1/8 finału, ćwierćfinale. Jako rozstawiona zawodniczka po prostu muszę mierzyć wysoko. Miałam już w karierze trzy "ćwiartki" i mam nadzieję, że złamię niedługo blokadę i będzie kolejna. Ale czy teraz, trudno powiedzieć.

Urszula mogła zrobić coś więcej w meczu z Sereną?

- Wynik jest gorszy niż gra Uli. Było kilka gemów, które mogła wygrać. Na początku była jednak spięta, a potem Serena grała naprawdę dobrze, zawsze w kluczowych momentach robiła coś, co wygrywało jej punkty. Pech, że Ula wpadła akurat na nią. Widząc coś takiego, cieszę się, że jestem rozstawiona i mi nie grożą już takie rywalki na "dzień dobry".

Agnieszka Radwańska: niech lepiej Ula zagra debla z kimś innym Po raz pierwszy od bardzo dawna, nie zagra pani z siostrą w jednej parze w deblu. Na US Open obiecała pani, że z Ulą już nie zagra i słowa dotrzymuje. Pani partnerką będzie teraz Maria Kirilenko, a Uli - Włoszka Alberta Brianti.

- To nie jest tak, że zawsze grałyśmy tylko razem i nie możemy się rozstać, bo świat się zawali. Możemy, i robimy to, bo inaczej nie miałoby to sensu. Ula nie jest po prostu osobą, z którą ja umiem sobie poradzić grając w jednej drużynie. Ja gram w debla dla przyjemności, na luzie, a Ula tak nie potrafi. To rozwiązanie będzie lepsze także dla niej, bo jak ona gra z kimś innym, to zachowuje się na korcie inaczej.

Australian Open zapowiada się arcyciekawie. Wraca Justine Henin, wśród faworytek jest Kim Clijsters. Belgijki mogą zdetronizować siostry Williams?

- W tym roku w czołówce zrobi się ciaśniej. Belgijki niebawem wrócą do "dychy", będzie większy tłok. W tym roku turniej będzie się utrzymać. W Australii ciężko jednak wróżyć, kto wygra. Clijsters, jeśli triumfowała w US Open, to powinna być też mocna w Australii. Z Henin byłabym jednak ostrożniejsza. Ona zaczyna wracać, jeszcze nie wróciła. Nie sądzę, by była w stanie od razu wygrać.

Na waszym treningu był Tomasz Wiktorowski, kapitan reprezentacji Polski w rozgrywkach Pucharu Federacji. Czy należy to traktować jako początek przygotowań do lutowego meczu z Belgią?

- Bez przesady. Tomek przyjechał jako osoba z PZT poprzyglądać się Belgijkom, ale nie pracujemy pod kątem meczu z Belgią. Po prostu przychodzi na treningi, pomaga i tyle. To nie jest tak, że ustalamy już taktykę na mecz z Clijsters. Nie wszystko dzieje się wokół Pucharu Federacji. Najpierw jest Australian Open.

Łukasz Kubot się rozszalał - awansował do setki, teraz jest już w II rundzie. Dobrze, że w tym singlu ktoś do pani dołączył.

- Bardzo się cieszę, bo jednak singiel jest najważniejszy. Łukasz gra bardziej na luzie. Myślę, to jest podstawowa przyczyna lepszych wyników. Nie przejmuje się niczym i ciężko pracuje. Trzymam za niego kciuki, bo ma w Australii bardzo dobre losowanie. Ma szansę przejść kilka rund.

Specjalny tenisowy serwis o Australian Open 2010 ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.